Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żenada po polsku, czyli jakimi wypowiedziami skompromitowali się celebryci

Redakcja
Bronisław Komorowski jeszcze przed prezydenckimi czasami miał sporą, żenującą wpadkę. Opisując swoją wizytę na duńskim okręcie, nazwał kobiety służące w tamtejszej marynarce... kaszalotami.
Bronisław Komorowski jeszcze przed prezydenckimi czasami miał sporą, żenującą wpadkę. Opisując swoją wizytę na duńskim okręcie, nazwał kobiety służące w tamtejszej marynarce... kaszalotami. Anna Arent-Mendyk
Można kobiety nazwać kaszalotami, chwalić się wbijaniem paznokcia w sklepowe masło albo wyrażać zdziwienie, że się nie zostało zgwałconą. Gdyby ktoś chciał wybrać króla i królową polskiej żenady, miałby problem. Bo pretendentów do tego tytułu jest wielu, zarówno w świecie polityki, jak i show-biznesu. Parcie na szkło, na błyśnięcie bon motem czy anegdotą jest tak wielkie, że czasami aż rozum odbiera.

Oto subiektywny ranking żenujących powiedzeń i anegdot w rodzimym wydaniu. Przykładów jest tak wiele, że każdy, kto się z tym rankingiem nie zgadza, może stworzyć własny.

Listę otwiera czołowa polska "kucharka" i restauratorka, Magda Gessler, ta sama, która w "Rewolucjach kuchennych" poucza, jak czysto i smacznie gotować. W wywiadzie dla "Gali" beztrosko się zwierza, jak należy kupować: "Pamiętamy przecież jak smakuje i pachnie prawdziwe masło. Wiesz, co robię w sklepie, kiedy nikt nie widzi? To, co kiedyś babki na targu - zanim kupię masło, odwijam papierek, biorę trochę na paznokieć i sprawdzam, czy jest jadalne, czy nie".

W wywiadzie zabrakło pytania, co się dzieje z masłem, które, zdaniem królowej kuchni, nie jest jadalne. Po tej opowieści chciałoby się powiedzieć: tej pani już dziękujemy. Bo nie wystarczy mieć tylko serce do gotowania, trzeba mieć jeszcze głowę do... opowiadania.

Nelli Rokita, posłanka Prawa i Sprawiedliwości, dla jednych jest królową żenady, dla innych tylko mistrzynią śmiesznych wypowiedzi. Jej słynne: "Gdyby Jarosław był kobietą, to powiedziałabym, że lepiej by mu było z mężczyzną" albo nagrodzona Srebrnymi Ustami wypowiedź skierowana do Donalda Tuska: "Panie premierze, mam wrażenie i nie tylko ja mam wrażenie, że często stoi pan w rozkroku", weszły już do klasyki. Podobnie jak zawołanie jej męża: "Ratunku! Niemcy mnie biją".

W minionym roku posłanka Rokita też nie spoczywała na laurach. "To jest tak naprawdę cham nieuczciwy" mówiła o Januszu Palikocie. W innym wywiadzie powiedziała natomiast o liderze swojej partii, czyli Jarosławie Kaczyńskim: "mądry mężczyzna wykorzystuje dobrze kobiety".

Jej partyjna koleżanka Anna Fotyga nie odzywała się zbyt często w ubiegłym roku. Ale jak już coś powiedziała, to od razu robił się z tego... "dywanowy nalot". W wywiadzie dla naszej gazety stwierdziła: "W pewnym sensie byłam pionierem, ćwiczono na mnie metody, które potem wykorzystywano do dywanowego nalotu na prezydenta". To jednak nie przebije jej wcześniejszego stwierdzenia: "Człowiek o moim życiorysie jest naprawdę głęboko poraniony przyglądaniem się temu, co dzieje się w polskiej polityce".

Poraniona, ale nieco inaczej, była również w ubiegłym roku Renata Beger. Na pytanie o seksaferę w Samoobronie, była posłanka odparła przed kamerą: "Nie wierzę, że jakiekolwiek gwałty miały miejsce w Samoobronie, nie wierzę w seksaferę. W takim układzie, dlaczego ja zostałam pominięta?". Niestety, nikomu jeszcze nie udało się na to jej rozpaczliwie brzmiące pytanie odpowiedzieć.
Dla wielu internautów królową polskiej żenady w ubiegłym roku była modelka Joanna Krupa, która w bezlitosny sposób kaleczyła język polski. W programie TVN "Top model" słyszeliśmy z jej ust między innymi to: "Szoł mi so potrafisz" albo "Tfoje oszy są hipnotaizin" (pisownia fonetyczna, rzecz jasna). Ale też ta sama Krupa ma obrońców, którzy piszą na internetowych forach, że to nie żenada, tylko taka bardzo zabawna gadka.

Dla wielu osób również wypowiedzi Joanny Senyszyn, eurodeputowanej z SLD, są żenujące. Wstrząsnęło i zmieszało nie tylko Moniką Olejnik w "Kropce nad i", kiedy Senyszyn Trybunał Konstytucyjny nazwała prostytucyjnym, krytykując go za brak decyzji w sprawie esbeckich emerytur. Monika Olejnik, słysząc to, omal się nie zakrztusiła. Zdążyła tylko spytać, czy się nie przesłyszała. Eurodeputowana co pewien czas chlapnie coś na swoim blogu i to tak, żeby potem cytowano. A to pisała o "odwracaniu pedofila ornatem", a to pomysł Palikota na partię komentowała: "Palikot pozazdrościł PiSokrzyżowcom. Oni mają swój punkt G. To krzyż pod pałacem prezydenta. Doznają orgazmu, broniąc krzyża. Dlatego nie mogą iść na żadne ustępstwa. Poseł z Lublina wciąż szuka swojego punktu G. Ma nadzieję, że własna partia zapewni mu wielokrotne szczytowanie".

Nawet superniani Dorocie Zawadzkiej zdarzyło się wejść do tej grupy jednym powiedzeniem, w którym stwierdziła, że Edyta Górniak, rywalka z "Tańca z gwiazdami", była... kiedyś piękną dziewczyną. "Smutno mi. Ona ma dopiero 38 lat. I botoks jej nie służy" - mówiła superniania.
Strzeżcie się dzieci, nie tylko "Tańca z gwiazdami".

Janusz Palikot jest w pewnym sensie podobny do Joanny Senyszyn. Mają ten sam styl politycznej narracji. Im mocniej, tym lepiej. Im pikantniej, tym bardziej do zapamiętania. On też nie uznaje pojęcia żenady. Wiele hałasu spowodowało jego ubiegłoroczne stwierdzenie: " Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i wystawimy skórę na sprzedaż".

Prezydent Bronisław Komorowski też nie jest bez tego grzechu. Jeszcze przed prezydenckimi czasami miał sporą, żenującą wpadkę. Opisując swoją wizytę na duńskim okręcie, nazwał kobiety służące w tamtejszej marynarce... kaszalotami. "Dunki nie są najpiękniejszymi kobietami, a to były kaszaloty" - stwierdził. I to będzie mu pamiętane. Wpadki też wytykano mu w trakcie kampanii wyborczej. Oto próbka: "Woda ma to do siebie, że się zbiera i stanowi zagrożenie, a potem spływa do Bałtyku" uspokajał zrozpaczonych powodzian.

Poseł PO Stefan Niesiołowski nie "szczypie się" w wypowiedziach i nie owija niczego w bawełnę. Jego diagnoza w sprawie obrońców krzyża wielu osobom wydała się żenująca. Co innego pomyśleć, a co innego powiedzieć - komentowano. A poseł w wywiadzie dla "Polski The Times" stwierdził, co następuje: "Część z tych, którzy stoją tam i rzekomo pilnują krzyża, to rzeczywiście kandydaci do kliniki psychiatrycznej. Ostatnia stacja tej ich procesji to Tworki".
Wśród tych żenujących wypowiedzi znalazło się też kilka należących do Jarosława Kaczyńskiego, jak choćby ta o fryzurze, a raczej jej braku u europosła Michała Kamińskiego. Lider PiS przed kamerami z ogolonego Kamińskiego żartował: "Nie ukrywam, najbardziej ostatnio zastanowiła mnie jego nowa kreacja. To znaczy ta głowa ostrzyżona. Mogę państwu powiedzieć, że mi to przypomina takie ukraińskie obyczaje".

Marek Migalski, eurodeputowany (najpierw PiS, teraz Polska Jest Najważniejsza), wychodzi ze skóry, żeby powiedzeniami i anegdotami dorównać Palikotowi czy Senyszyn. Zabawne mu się wydało jego własne porównanie wyborców Platformy Obywatelskiej do żon alkoholików. "Wyborcy są jak żona alkoholika. Tak jak żona alkoholika wybacza mu wszystko, rozumie zachowanie, nie przejmuje się kolejnymi kłamstwami i wierzy w kolejne zapewnienia o poprawie i porzuceniu nałogu. Czasami myśli o tym, żeby odejść do kogoś innego, ale zaraz reflektuje się i wiernie czeka na powrót męża po kolejnej zdradzie" - mówił eurodeputowany.

Przed kilkoma dniami amunicji dostarczył też Jarosław Gowin, człowiek, który do tej pory wręcz z nabożeństwem ważył słowa. Nic dziwnego, że jego stwierdzenie, iż PO jest ostatnią nadzieją białych ludzi, a raczej białych kołnierzyków, wywołało, przynajmniej ze strony politycznej konkurencji okrzyki, że to żenujące i rasistowskie określenie. Gowin się tłumaczył, Ryszard Czarnecki z Prawa i Sprawiedliwości go atakował, a Janusz Palikot ze śmiechem mówił w programie Moniki Olejnik o Gowinie: "Zwariował. To jest rasistowskie. Zwariował, po prostu, kolejny facet. Co zrobić na taką głupotę?".

Wyjdźmy może poza politykę. Agent Tomek, jak na dżentelmena z CBA przystało, wyspowiadał się publicznie w tabloidzie. Bił się tam w piersi tymi oto słowami: "Nie spałem z posłanką Beatą Sawicką. Sawicka mogłaby być moją matką. Przecież nie jestem aż takim desperatem".
Elegant zawsze i wszędzie, jednym słowem.

W rankingu internautów wysokie miejsce w królestwie żenady prezenterskiej zajmuje Marcin Prokop. Internauci przypominają słowa Prokopa, który w "Dzień dobry TVN" witał kogoś słowami: "Nie tylko włosy zwiększyły swoją objętość, kiedy w naszym studiu pojawili się goście". Albo "Dorota pieści swoją dziurkę" padło z jego ust wtedy, kiedy oboje z Dorotą Wellman sadzili roślinki w akcji "Moje silne drzewo".

Również Karol Strasburger, prowadzący telewizyjny program "Familiada", jest na czarnej liście telewizyjnej żenady, sporządzonej przez internautów. Stworzyli oni nawet specjalny zestaw żenujących dowcipów prowadzącego. Oto próbka jednego z nich: "Kiedy mężczyzna mówi do rzeczy? Kiedy otwiera damską szafę".

Ufff. I to by było na tyle.

Ryszarda Wojciechowska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska