Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbrodnia prawie doskonała. Czy lekarz pomagał zacierać ślady?

Małgorzata Moczulska
W ostatniej chwili ciało zmarłego nie zostało skremowane - zdjęcie ilustracyjne
W ostatniej chwili ciało zmarłego nie zostało skremowane - zdjęcie ilustracyjne Fot. Grzegorz Mehring / Polskapresse
Szokujące okoliczności morderstwa w Świdnicy. Prokurator sprawdza, dlaczego lekarz rodzinny w akcie zgonu napisał, że przyczyna śmierci 54-latka jest nieznana, a jednocześnie, że nastąpiła bez udziału osób trzecich. Podejrzana jest też kwestia błyskawicznie zleconej kremacji zwłok ofiary.

To była zbrodnia prawie doskonała. Prawie, bo kilka minut przed tym jak ciało ofiary miało zostać skremowane, do śledczych trafił dowód na to, że 54-latek ze Świdnicy wcale nie umarł, a został zamordowany przez własnego syna. Prokuratura rejonowa prowadzi śledztwo, które ma m.in. wyjaśnić, czy lekarz rodzinny ze Świdnicy był w zmowie z podejrzanym o tę straszną zbrodnie 28-latkiem.

- Zaniepokoiło nas zachowanie lekarza, a konkretnie fakt, iż napisał w akcie zgonu, że przyczyna śmierci 54-latka jest nieznana, a jednocześnie stwierdził, że nastąpiła bez udziału osób trzecich. Zastanawiające jest, że mimo to, nie zawiadomił policji i nie zlecił sekcji zwłok - tłumaczy Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy.

Dodaje, że na tym etapie w śledztwie badanie jest zachowanie lekarza i jego prawidłowość. - Jeśli uznamy, że doszło do nieprawidłowości, to będziemy chcieli wyjaśnić, czy było to wynikiem zwykłego niedbalstwa, czy może było to docelowe działanie, czyli zacieranie śladów zbrodni - mówi prokurator Rusin.

Śledczy wystąpili już do Centrum Powiadamiania Ratunkowego o zapis rozmów z feralnego poranka. Podejrzany 28-latek twierdzi bowiem, że najpierw zadzwonił na pogotowie, by to stwierdziło zgon ojca, ale odmówiono mu przyjazdu. Dlatego zadzwonił do przychodni do lekarza rodzinnego.

Prokurator Rusin podkreśla, że w sprawie podejrzany jest również bardzo szybki, jak na polskie warunki, proces przewiezienia zwłok ofiary do kremacji.

- O godzinie 9.00 rano lekarz stwierdza zgon 54-latka, a 24 godziny później ciało mężczyzny jest już przygotowane do kremacji w zakładzie pogrzebowym w Jeleniej Górze - mówi prokurator.

Był zdrowy, zmarł w domu, nikogo to nie dziwi

Chodzi o zbrodnie do której doszło przy ulicy Długiej w Świdnicy. 23 maja do mieszkanie wezwano lekarza rodzinnego, by stwierdził zgon 54-letniego mężczyzny. 24 maja na Komendę Powiatową Policji w Świdnicy zgłosiła się siostra zmarłego mężczyzny. Odtworzyła mundurowym nagraną rozmowę telefoniczną, w której pijany syn zmarłego chwali się swojemu koledze, że pobił i udusił ojca. Policjanci natychmiast skontaktowali się z zakładem pogrzebowym i w ostatniej chwili udało się wstrzymać skremowanie zwłok.

Nazajutrz śledczy zlecili sekcje zwłok, z której wynika, że zmarły doznał obrażeń głowy, które spowodowały wylew podpajęczynówkowy krwi do mózgu. Stan płuc wskazuje natomiast na to, że mężczyzna był duszony (najprawdopodobniej przy użyciu poduszki).

Syn zmarłego został aresztowany. Nie przyznaje się do morderstwa, a tylko do pobicia. Mimo to 28-latek usłyszał zarzut zabójstwa, za co grozi mu nawet dożywocie.

Problemy może mieć również rodzina zmarłego. Prokurator chce wyjaśnić, czy wiedzieli o zbrodni, a mimo to nie zawiadomili o niej organów ścigania oraz czy pomagali zacierać jej ślady.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska