- Jesteśmy zadowoleni z wyroku. Sąd przyznał nam rację, twierdząc, że mimo iż był to nieszczęśliwy wypadek, oskarżony złamał regulamin łowiectwa i strzelił do niepoznanego celu - mówi Emil Wojtyra, szef wydziału śledczego Prokuratury Rejonowej w Dzierżoniowie.
Do wypadku doszło nocą, we wrześniu 2011 r. w lasach Gór Sowich. 41-letni Jacek K. z Krakowa przyjechał do przyjaciela. To 38-letni myśliwy z Piławy Dolnej. Feralnej nocy wybrali się z żonami polować na dziki. To jedyny zwierz, do którego strzela się pod osłoną nocy.
Jacek W. siedział w krzakach. Sto metrów dalej zobaczył zarys postaci. Był przekonany, że to dzik i strzelił. Trafił żonę w brzuch. 43-letnia Aneta K. zmarła.
Sprawa budziła kontrowersje, głównie dlatego, że oskarżony to bardzo majętny człowiek. Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, śledczy sprawdzali, czy kobieta miała ubezpieczenie na życie, osobny majątek lub oszczędności.
- Bardzo szczegółowo sprawdziliśmy, czy sprawa miała drugie dno - mówi prokurator Emil Wojtyra. Podkreśla, że nie było nawet poszlak, by mogło chodzić o zbrodnię doskonałą. Wylicza, że oskarżony złamał wiele zasad, obowiązujących myśliwych: nie zachował ostrożności, zszedł z ambony, na której miał przebywać, obserwował ciemne plamy tylko za pomocą lunety strzelby, a w konsekwencji strzelił wiedząc, że oprócz niego na polowaniu są inne osoby. Dodatkowo, był niedoświadczonym myśliwym.
Wyrok jest nieprawomocny. Prokuratura nie będzie się odwoływała. Oskarżony nie podjął jeszcze decyzji. Mówił, że żaden wyrok nie sprawi, by poczuł się rozgrzeszony lub mniej winny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?