Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapomniane dolnośląskie uzdrowiska

Artur Szałkowski
Uzdrowisko w Sokołowsku wyglądało przed II wojną światową zjawiskowo
Uzdrowisko w Sokołowsku wyglądało przed II wojną światową zjawiskowo Zbiory Muzeum Karkonoskiego
Dolny Śląsk, zwłaszcza jego południowa część, był w XIX wieku jednym wielkim i słynnym europejskim kurortem. Popularne były Oborniki Śląskie, Sokołowsko koło Wałbrzycha czy Jerzmanice-Zdrój. Obecnie z czasów świetności pozostała tylko namiastka, której z trudem próbuje się przywrócić dawny blask.

Liczące niespełna 900 mieszkańców Sokołowsko w gminie Mieroszów koło Wałbrzycha nazywane jest śląskim Davos. Tak naprawdę to jednak kurort położony w Alpach Retyckich powinien nosić miano szwajcarskiego Sokołowska. W XIX wieku do Görbersdorfu, bo tak się wówczas nazywało Sokołowsko, przybywali planiści z Davos. Podjęto bowiem decyzję, aby uruchomić tam kurort dla osób z chorobami płuc.

Miał być wzorowany na dolnośląskim uzdrowisku. A wszystko dzięki osobie dr. Hermanna Brehmera, absolwenta studiów medycznych w Berlinie i autora rozprawy doktorskiej pt. "Suchoty są uleczalne". W 1853 roku takie twierdzenie traktowano w medycynie niemal jak szarlatanerię. Prątki gruźlicy nie były jeszcze wówczas znane. Czas jednak pokazał, że twierdzenia Brehmera mają potwierdzenie także w praktyce.

Dzięki rodzinnym powiązaniom przejął nie najlepiej prosperujące zakłady przyrodolecznicze w dzisiejszym Sokołowsku i zaczął w nich realizować swoją nowatorską metodę leczenia gruźlicy. Udowodnił, że tutejsze świeże, górskie powietrze w połączeniu z właściwą dietą, dużą ilością spacerów, zimnych natrysków oraz masaży rozgrzewających przynosi pożądany skutek. Uzdrowisko stało się sławne i modne. Dlatego zaczęli przyjeżdżać tu także wybitni pacjenci ze świata ówczesnej polityki czy literatury, między innymi: noblista Gerhart Hauptmann, feldmarszałkowie Graf von Waldersee i Graf von Moltke.

W latach 1867-1878 powstał w uzdrowisku pierwszy budynek sanatorium przeciwgruźliczego. Zbudowany został z cegły, w stylu neogotyckiego zamku z dwoma ogrodami zimowymi. Przed czterema laty obiekt został podpalony przez miejscowego strażaka ochotnika. Obecnie trwa mozolna odbudowa zrujnowanego obiektu. Jego obecny właściciel, fundacja In Situ, planuje w nim uruchomić Międzynarodowe Laboratorium Kultury oraz Muzeum Krzysztofa Kieślowskiego, który w latach 1951-1960 mieszkał w Sokołowsku. Po zakończeniu I wojny światowej Sokołowsko zaczęło się rozwijać także jako ośrodek sportów narciarskich.

W XIX wieku do Görbersdorfu, bo tak się wówczas nazywało Sokołowsko, przybywali planiści z Davos.

W miasteczku działała nawet skocznia narciarska, na której trenowała kadra niemieckich skoczków przed zimową olimpiadą w Garmisch-Partenkirchen w 1936 roku. Okres II wojny światowej to najbardziej tajemniczy i najmniej znany epizod w historii uzdrowiska. Wiadomo tylko, że działał tu szpital dla lotników Luftwaffe oraz prawdopodobnie pozostający pod nadzorem SS jeden z domów organizacji Lebensborn.

Po zakończeniu wojny w Sokołowsku wznowiło działalność sanatorium przeciwgruźlicze. Miasteczko straciło niestety status uzdrowiska przez zaniedbania ówczesnych władz samorządowych. Obecnie daleko mu do lat świetności. Światełkiem w tunelu wydaje się inicjatywa władz gminy Mieroszów. Rozpoczęte zostały starania, aby miasteczko odzyskało status uzdrowiska.
Pierwszy krok w tym kierunku został już zrobiony. Instytut Geografii i Przestrzennego Zagospodarowania Polskiej Akademii Nauk wydał świadectwo, potwierdzające lecznicze właściwości klimatu w Sokołowsku. W tym roku zostaną także przeprowadzone pierwsze analizy próbek wody mineralnej z odwiertu na terenie miasteczka.

Po trzech latach z tego samego źródła zostaną pobrane kolejne próbki. Jeżeli woda nadal będzie miała ten sam skład chemiczny i zachowa właściwości lecznicze, nie powinno być problemów z przywróceniem Sokołowsku statusu uzdrowiska. Uzyskanie świadectwa uzdrowiskowego przy akceptacji Ministerstwa Zdrowia będzie wówczas formalnością. W Sokołowsku można by leczyć przede wszystkim kuracjuszy z chorobami układu oddechowego oraz zaburzeniami kardiologicznymi. Według wariantu optymistycznego może to nastąpić z początkiem 2013 roku. To jednak tylko jeden z nielicznych przykładów uratowania kurortu przed całkowitą zagładą w naszym regionie.

Z powodu zaniedbań lokalnych władz status uzdrowiska straciły po II wojnie światowej, podobnie jak Sokołowsko, tak znane kurorty, jak Jerzmanice-Zdrój, wioska w powiecie złotoryjskim, oraz Oborniki Śląskie w powiecie trzebnickim. W Obornikach Śląskich, często jeszcze nazywanych "zielonymi płucami Wrocławia", specjalizowano się od końca XIX wieku w leczeniu chorób płuc, układu krążenia oraz cukrzycy. Kuracji służyły źródła wód mineralnych oraz łagodny klimat.

Mało kto już pamięta, że specyficzny mikroklimat był także podstawą do założenia w pierwszej połowie XIX wieku uzdrowiska w Barcinku. To licząca obecnie nieco ponad 600 mieszkańców wioska w powiecie jeleniogórskim. Nie był to kurort tak duży, jak pobliskie Cieplice Śląskie-Zdrój bądź Szczawno-Zdrój. Barcinek był jednak nie mniej popularny. Leczono tu choroby płuc, gardła, podagrę, hemoroidy, paraliż, liszaje, zaburzenia menstruacyjne i wiele innych dolegliwości. Jeszcze na początku lat 90. XX wieku funkcjonowało w Barcinku sanatorium podlegające Ministerstwu Spraw Wewnętrznych. Główny budynek sanatoryjny popadł później w ruinę.

W Barcinku leczono m.in. choroby płuc, gardła, podagrę, hemoroidy, paraliż, liszaje.

Zapomnianym dolnośląskim uzdrowiskiem jest również Opolno-Zdrój. To licząca nieco ponad 1200 mieszkańców miejscowość w powiecie zgorzeleckim, u podnóża Gór Izerskich oraz Gór Łużyckich, w pobliżu Bogatyni. Początki uzdrowiska w Opolnie-Zdroju sięgają 1836 roku, kiedy Gottlieb Appelt zbudował nad miejscowym potokiem pierwszy, niewielki i wykonany z drewna zakład kąpielowy. Pierwszymi pacjentami uzdrowiska byli górnicy pobliskich kopalń węgla brunatnego oraz mieszkańcy okolicznych wsi, którzy tłumnie odwiedzali zakład, głównie w sobotnie popołudnia. W 1867 roku właścicielem uzdrowiska został Johann Gottlieb, który w ciągu 10 lat dokonał jego modernizacji i rozbudowy, także o hotele i zajazdy. Sława kurortu dotarła do Czech i Saksonii, skąd zaczęli napływać kuracjusze.
W Opolnie-Zdroju leczono: artretyzm, nerwobóle, paraliże, schorzenia reumatyczne i skórne oraz choroby kobiece. Miejscowość jako uzdrowisko straciła swą rangę po zakończeniu II wojny światowej. Zwiększono wówczas wydobycie węgla brunatnego w regionie, co spowodowało nieodwracalne zmiany hydrogeologiczne i zanik wód zdrojowych. Spalanie wydobytego węgla w pobliskiej elektrowni Turów spowodowało także zanieczyszczenie powietrza. Zamiast budowli zdrojowych są tu teraz potężne maszyny górnicze, gigantyczny krater kopalnianej odkrywki i wielkie hałdy.

Górnictwo, ale węgla kamiennego, doprowadziło także do zagłady Starego Zdroju, obecnie dzielnicy Wałbrzycha. Od 1689 roku prowadzono tam działalność leczniczą w oparciu o miejscowe ujęcia wody mineralnej. W XVIII wieku kurort był znany w całej Europie. Na początku XIX wieku źródła niestety bezpowrotnie zanikły w związku z eksploatacją pokładów węgla w pobliskiej kopalni Chwalibóg. Jednym z nielicznych śladów świetności pozostał dom uzdrowiskowy "Lwi- gród" przy ul. Pocztowej. Niewiele brakowało, aby ten sam los podzieliła Jedlina-Zdrój.

Początek zdroju datuje się na 1723 rok, kiedy miejscowość kupił Hans Christoph von Seher Thoß, węgierski arystokrata, generał armii austriackiej. Postanowił on utworzyć tu niewielki kurort. Nazywał go Char-lottenbrun, od imienia swojej żony. Wybudowano wówczas pierwsze obiekty zdrojowe. Zmierzch popularnego w Europie uzdrowiska zaczął się wraz z rozpoczęciem I wojny światowej, a upadek przypieczętowała II wojna światowa.

Górnictwo, ale węgla kamiennego, doprowadziło także do zagłady Starego Zdroju.

Reaktywacja kurortu nastąpiła po 1945 roku. Niestety, na krótko. Prace górnicze prowadzone przez wałbrzyskie kopalnie, m.in. w szybie Pokój na terenie Jedliny, spowodowały zanikanie źródeł wody mineralnej. Na prawie pół wieku miejscowość stała się ubogą krewną pobliskiego Szczawna-Zdroju i musiała korzystać z dowożonych stamtąd wód mineralnych. Na szczęście szkody wyrządzone przez kopalnie nie były tak duże, jak w Starym Zdroju.

W 2003 roku udało się dowiercić do źródła wód mineralnych, które są obecnie udostępniane kuracjuszom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska