Później już nie udzielali się w wyborach. Nie pracowali na rzecz kampanii wyborczej. Warto dodać, że zgodnie z prawem komitet, który chce wystawić kandydatów w wyborach, musi liczyć piętnaście osób.
Ten komitet wprowadził do Senatu Jarosława Obremskiego. Urzędnik, który zbierał podpisy, Jarosław B., był wówczas dyrektorem Wydziału Organizacyjnego i Kadr we wrocławskim magistracie. Dziś jest jednym z oskarżonych w sprawie nielegalnego finansowania kampanii Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza. To właśnie w aktach tej sprawy natknęliśmy się na opis działań dyrektora Jarosława B.
W trakcie śledztwa, które zakończyło się oskarżeniem o przyjmowanie pieniędzy z nielegalnego źródła, przesłuchiwani byli członkowie "prezydenckiego" komitetu. Urzędniczka magistratu Małgorzata P. zeznała: "Byłam członkiem Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza (...). Nie brałam udziału w kampanii wyborczej. (...) Z komitetu pamiętam Romana O. i panią Małgorzatę M. Razem chodziliśmy podpisać listę, popierając w ten sposób program". Małgorzata P. opowiedziała też, że o istnieniu komitetu dowiedziała się od dyrektora Jarosława B. Umówiła się z nim na podpisanie listy. Pamięta, że doszło do tego rano w jego gabinecie.
Z zeznań Romana O.: "Byłem wtedy stażystą z Urzędu Pracy i powziąłem informację o możliwości wpisania się na listę Komitetu Wyborczego Wyborców Rafała Dutkiewicza". Co ciekawe, Jarosław B. nie był członkiem komitetu.
- Czy to w porządku? To jest ewidentny błąd - komentuje senator Jarosław Obremski. - Trzeba oddzielać sympatie polityczne od pracy.
Magistrat nie chce komentować okoliczności tworzenia komitetu, bo Jarosław B. nie jest już jego pracownikiem.
Szefowa klubu radnych PiS i kandydatka na prezydenta Wrocławia Mirosława Stachowiak-Różecka: - Pracownik urzędu powinien mieć poczucie, że jest profesjonalistą, że nie musi nikomu udzielać politycznego poparcia. Mamy do czynienia w ratuszu z czymś niebezpiecznym.
Jednocześnie radna przypomniała incydent z ostatnich wyborów samorządowych, gdy burzę medialną wywołało jej spotkanie z dziennikarzami przed szkołą podstawową. A ona tylko weszła dwa metry pod daszek przy wejściu do szkoły, bo akurat padał deszcz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?