Oddział położniczy zamknięty będzie do 16 października. W środę do godz. 17 pod internetową petycją w tej sprawie podpisało się ponad 1600 osób. Jak twierdzi Karolina Orban, autorka petycji, zamknięcie porodówki przy ul. Kamieńskiego spowoduje przepełnienie oddziałów w innych szpitalach oraz pogorszenie standardów opieki okołoporodowej. Miało to już miejsce w poprzednich latach, gdy podczas wakacyjnych remontów zamykano porodówki przy ul. Chałubińskiego i Borowskiej.
Jak podkreśla Karolina Orban, oddział położniczy lecznicy przy ul. Kamieńskiego jest jednym z najlepszych we Wrocławiu. - Zapewnia opiekę noworodkom z ciąż powikłanych lub wymagających specjalistycznej opieki i roli tej nie przejmie żadna placówka. Jest to także jedyny szpital, który dysponuje zarówno oddziałem położniczym, jak i oddziałem kardiologii dziecięcej, co stanowiło najlepsze możliwe zabezpieczenie medyczne dla porodów dzieci z problemami kardiologicznymi.
ZOBACZ TEŻ: Zamykają porodówkę na Kamieńskiego. Działa tylko do piątku
Oddział położniczy w szpitalu przy ul. Kamieńskiego cieszy się popularnością wśród wrocławianek. Przeciętnie rodzi się w nim od 10 do 15 dzieci dziennie. Jako jedyny we Wrocławiu zapewnia też możliwość porodów do wody.
Kobiety, które będą chciały w najbliższym miesiącu rodzić przy Kamieńskiego, jak obiecuje dyrekcja, nie zostaną odprawione z kwitkiem. Szpital zabezpieczył się na tę ewentualność. - Te panie, które zgłoszą się do nas, gdy porodówka będzie zamknięta, będą przewożone do innego szpitala, który same wskażą. Mamy zawarte w tej sprawie porozumienia ze szpitalami przy Borowskiej, Skłodowskiej, w Trzebnicy, Oleśnicy i Świdnicy - uspokaja Maria Dytko, zastępca dyrektora szpitala przy Kamieńskiego. Jej zdaniem, jedynym powodem zamknięcia porodówki jest jej remont.
Ale oddział boryka się ostatnio z problemami kadrowymi. - Odeszło od nas kilku specjalistów. Nowy ordynator Jarosław Malik prowadzi jednak rozmowy z kandydatami. Mamy też rezydentów przygotowujących się do zawodu. Na razie nie ma żadnej paniki - twierdzi Maria Dytko.
O pracę, gdy oddział będzie zamknięty, nie muszą się także martwić pracujące w szpitalu położne. - Ich praca to nie tylko odbieranie porodów, ale także wypełnianie dokumentacji medycznej, czy choćby mycie łóżeczek i przygotowanie oddziału do otwarcia po remoncie. Poza tym mamy bardzo dużo zaległych urlopów i większość z położnych z nich skorzysta - informuje pani dyrektor.
Jak twierdzi Robert Adach, zastępca dyrektora departamentu zdrowia w Urzędzie Marszałkowskim, który zarządza szpitalem przy Kamieńskiego, pacjentki nie zostaną jednak pozostawione same sobie.
– Z otrzymanych przez nas informacji wynika, że remont był nieodzowny, a kwestia koniecznego zastępstwa w zakresie bloku porodowego, części położniczej i patologii została ustalona ze Szpitalem im Falkiewicza, Samodzielnym Publicznym Szpitalem Klinicznym Nr 1 przy ul. Curie-Skłodowskiej oraz Uniwersyteckim Szpitalem Klinicznym, a także szpitalami w Trzebnicy i Strzelinie – wyjaśnia Adach.
ZOBACZ TAKŻE: WROCŁAWSKI SZPITAL MATCZYNYM MLEKIEM PŁYNĄCY
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?