Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaliczenie za seks: Prokuratura zarzuca profesorowi trzy gwałty i cztery próby gwałtu

Marcin Rybak
Marcin Rybak
W 2013 roku sąd odmówił aresztowania prof. Piotra Ż.
W 2013 roku sąd odmówił aresztowania prof. Piotra Ż. Janusz Wójtowicz
Bestia czy ofiara politycznego spisku? Polityk lewicy, były radny wojewódzki i profesor socjologii Piotr Ż. stanie przed sądem. Prokuratura właśnie zakończyła śledztwo w tej sprawie i przesłała do sądu akt oskarżenia. Zarzuty są szokujące: trzy gwałty, cztery próby gwałtu. Do tego uzależnianie zaliczenia przedmiotów studentkom od „spotkań o charakterze seksualnym”, wyjścia na drinka czy do teatru. Jedna ze studentek miała być ofiarą psychicznego znęcania się. Piotr Ż. odmawiał wyjaśnień i nie przyznawał się do zarzutów podczas śledztwa. Portalowi GazetaWroclawska.pl mówił – zaraz po swoim zatrzymaniu w 2013 roku – że to zemsta tajnych służb m.in. za odmowę współpracy z nim.

Profesor Ż. został zatrzymany w lutym 2013 roku przez policjantów wydziału do walki z korupcją. Pisaliśmy o tym obszernie na GazetaWroclawska.pl. Wtedy naukowiec usłyszał dwa najpoważniejsze zarzuty – udziału w gwałcie zbiorowym. Ofiara – pani C. - miała być przez profesora oszołomiona drinkiem z „substancją wyłączającą świadomość”, a potem paść ofiarą gwałtu. Oskarżony dziś polityk i naukowiec miał się tego dopuścić wspólnie ze swoim znajomym, teraz drugim oskarżonym w tej sprawie. Co więcej, zdaniem oskarżenia, ów gwałt zbiorowy miał się powtórzyć. Pani C. pierwszy raz miała paść jego ofiarą w styczniu 2011, a kolejny raz - w marcu tego samego roku.

W lutym 2013 roku wrocławski sąd odmówił aresztowania Piotra Z. Ocenił dowody obciążające go jako słabej jakości. Bo też i sam zarzut oparty jest jedynie o relację pokrzywdzonej, dokonaną w prokuraturze w 2013 roku.

Znajomość pani C. z profesorem trwać miała wiele miesięcy. Prokuratura zarzuca naukowcowi m.in., że zmuszał ją do „kontynuowania znajomości” grożąc opublikowaniem jej zdjęć w bieliźnie. Koniec końców zdjęcia te miał opublikować na erotycznym portalu. Wraz z anonsem jakoby kobieta była zainteresowana grupowym seksem.

Czy prokuratura ma wiarygodne dowody na używanie „substancji wyłączającej świadomość”? Z naszych informacji wynika, że jedyny dowód to relacja samej pokrzywdzonej kobiety. Ale jest jeszcze jedna kobieta, która – jak chce oskarżenie – padła ofiarą identycznej sytuacji. Choć nie był to gwałt zbiorowy. Ale miejsce i okoliczności są te same: pokój w domu profesora. Do zdarzenia dojść miało w maju 2012. Ofiara – relacjonuje oskarżenie – miała wypić drinka.

Prokuratura opisuje jeszcze kilka prób gwałtu. Do samych gwałtów nie doszło z powodu oporu napastowanych kobiet. Jedna z nich miała być aż dwa razy przedmiotem takiego zachowania. Było to w drugiej połowie 2007 roku. Raz we wrocławskim mieszkaniu a drugi raz - w zagajniku na drodze pod Wrocławiem.

Akt oskarżenia napisany na podstawie nowych przepisów i nie ma uzasadnienia. Nie wiadomo więc ani jakie były okoliczności, ani dlaczego ta sama osoba dwa razy spotykała się ze swoim prześladowcą. Według nieoficjalnych informacji z ustaleń śledztwa wynikać ma, że kobieta była szantażowana.

ZALICZENIE ZA SEKS - Na następnej stronie więcej o tym jak profesor miał uzależniać stopień w indeksie od seksualnych spotkań

Pozostałe zarzuty dotyczą relacji profesora ze studentkami socjologii z Wrocławia i jednej z prywatnej uczelni w Lesznie. Opisy przestępstw są podobne. Piotr Ż. miał uzależniać zaliczenie albo uzyskanie wyższej oceny na egzaminie od zgody na prywatne spotkanie. W większości zarzutów miało to być „spotkanie o charakterze seksualnym”, choć w kilku przypadkach profesorowi wystarczać miał tylko prywatny telefon studentki albo spotkanie w restauracji, wyjście na drinka czy – w jednym przypadku – wyjście do teatru. W kilku przypadkach prokuratura podaje nazwy przedmiotów: „współczesne społeczeństwo polskie”, „socjologia polityki”, „media a polityka”.

Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Małgorzata Klaus mówi, że profesor Ż. odmawiał wyjaśnień i nie przyznawał się do postawionych mu zarzutów. - Zatrzymano mnie, gdy wyjeżdżałem na pogrzeb ciotki. Przed domem czekały na mnie cztery samochody. Policjanci powtarzali, że zrobią wszystko żeby mnie zniszczyć - mówił nam w lutym 2013. - Zatrzymanie wiążę z moją działalnością publiczną i sprzeciwem wobec inwigilacji. A także z nieudanymi próbami skłonienia mnie do współpracy ze służbami specjalnymi. To miało być pierwsze uderzenie, które miało mnie złamać - stwierdził profesor.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zaliczenie za seks: Prokuratura zarzuca profesorowi trzy gwałty i cztery próby gwałtu - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska