Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrodno: Brakuje pojazdów dla strażaków z OSP

Piotr Kanikowski
OSP Rzeszotary w akcji. Podczas powodzi są niezastąpieni
OSP Rzeszotary w akcji. Podczas powodzi są niezastąpieni Fot. Piotr Krzyżanowski
Ochotnicy nie mają czym jeździć do pożaru. Żuki i stary dolnośląskich OSP liczą po 30 lat

Gdyby w Wojciechowie (gmina Zagrodno) wybuchł pożar, miejscowi strażacy ochotnicy mogliby co najwyżej załadować motopompę na taczki i biec z nią do akcji. Ich żuk - egzemplarz z początku lat 70. XX wieku - to kompletny wrak, którym nie można wyjechać na drogę. Od trzech miesięcy nie ma ważnego przeglądu technicznego. Jest niesprawny i nie nadaje się już do naprawy, choć OSP Wojciechów dostała na części drugiego żuka - w jeszcze gorszym stanie.

Ze sprawnym samochodem czy bez każda Ochotnicza Straż Pożarna kosztuje samorząd kilkadziesiąt tysięcy złotych rocznie. Gminy, które wśród swych zadań mają zabezpieczenie przeciwpożarowe ludności, muszą znaleźć pieniądze na utrzymanie remiz, konserwację sprzętu, opłacenie kierowcy, ubezpieczenia, paliwo itd.

- Na 9 jednostek OSP działających na naszym terenie wydajemy rocznie około 100 tysięcy złotych, nie licząc inwestycji w budowę remiz - mówi Mieczysław Słonina, wójt Zagrodna, a zarazem szef OSP w powiecie złotoryjskim.

Upadek OSP byłby katastrofą. Strażacy ochotnicy są niezbędni, co potwierdza każdy kataklizm. Bez wsparcia tych tysięcy entuzjastów gotowych do działania zawodowa straż pożarna nie poradziłaby sobie z powodzią ani nawałnicą.

Ale sytuacja OSP Wojciechów nie jest odosobniona. Podobnie jest w OSP Wierzchosławicie (gmina Bolków). Niedawno we wsi wybuchł pożar, do którego miejscowi strażacy nie wyjechali, bo leciwy żuk odmówił posłuszeństwa.

OSP Winnica (gmina Krotoszyce) przez 45 lat nie miała samochodu. Gdy coś się działo, prezes Aleksander Skorupski do prywatnego ciągnika doczepiał przyczepkę z motopompą. Dopiero dwa lata temu dostali z policji 13-letniego forda transita. W pobliskich Warmątowicach Sienkiewiczowskich OSP korzysta z ponadtrzydziestoletniego żuka. Gmina łoży na utrzymanie jednostki, ale nie ma żadnej gwarancji, że przed akcją wóz nie rozsypie się, jak ten z Wierzchosławic.

- W gminie Bolków nowy wóz miał wypadek. Drugi w miarę dobry ma Mysłów. Reszta nadaje się tylko pod młotek - mówi Henryk Baczmański, prezes zarządu miejsko-gminnego OSP w Bolkowie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska