Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagłębie Lubin - Piast Gliwice 2:1. Triumf Miedziowych na koniec roku

Piotr Janas
Fot. Piotr Krzyżanowski
W ostatnim meczu 20. kolejki LOTTO Ekstraklasy KGHM Zagłębie Lubin wygrało z Piastem Gliwice 2:1. Obie bramki dla ,,Miedziowych" zdobył kapitan Arkadiusz Woźniak, a gola dla przyjezdnych strzelił Maciej Jankowski.

W podstawowym składzie Zagłębia na to spotkanie niespodziewanie zabrakło młodego Filipa Jagiełły. Wychowanek miejscowej akademii nie znalazł się nawet w meczowej osiemnastce. Jako że wracający po kontuzji Filip Starzyński nie był jeszcze gotowy na pełne 90 min (znalazł się jednak na ławce rezerwowych), a drobnego urazu w tygodniu nabawił się Słowak Jan Vlasko, to za plecami Adama Buksy operował Adrian Rakowski.

Początek ostatniego w tym roku kalendarzowym spotkania o stawkę w LOTTO Ekstraklasie należał do gospodarzy, którzy za wszelką cenę chcieli pożegnać się ze swoimi kibicami zwycięstwem. Podopieczni Piotra Stokowca po raz ostatni w Lubinie wygrali... 31 lipca. Gra długimi fragmentami toczyła się na połowie Piasta, lecz goście umiejętnie się bronili.

Piłkarzom grę, a kibicom odbiór tego meczu wydatnie utrudniała gęsta mgła, która wieczorem opanowała spory obszar Dolnego Śląska. W 23 min wykorzystać to postanowił napastnik ,,Piastunek" Maciej Jankowski. Przejął piłkę w środku pola i z ok. 25 metrów oddał silny, płaski strzał, po którym futbolówka zatrzepotała w siatce.

Dla gospodarzy był to szok, bo to oni przez cały czas prowadzili grę. Po otwarciu wyniku gracze Radoslava Latala złapali trochę wiatru w żagle, ale nadal koncentrowali się na defensywie. Lubinianie cierpliwie budowanymi atakami pozycyjnymi co rusz dostarczali piłki do swoich skrzydłowych, ale ich strzały były najczęściej blokowane, a dośrodkowania padały łupem królującego wzrostem w szesnastce gliwiczan Heberta.

Wydawało się, że do przerwy więcej goli nie zobaczymy, ale w 43 min przed polem karnym Piasta równo z trawą wycięty został bardzo aktywny tego wieczora Buksa. Do piłki ustawionej na 20 metrze podszedł Arkadiusz Woźniak i kapitalnym strzałem tuż przy słupku doprowadził do wyrównania. Ręce same składały się do oklasków.

W przerwie szkoleniowcy nie zdecydowali się na żadne roszady. Goście chcieli szybko odzyskać prowadzenie i w 54 min byli bardzo blisko tego celu. Fatalny błąd popełnił Aleksandar Todorovski, przez oko w oko z Polackiem stanął Gerard Badia, ale Hiszpan strzelił wprost w golkipera. Trzeba jednak oddać Słowakowi, że do końca wyczekał strzelca i nie usiadł przedwcześnie na murawie.

Co nie udało się Piastowi, udało się Zagłębiu. W 56 min szarżujący na lewym skrzydle Jakub Tosik idealnie zacentrował w pole karne, a Woźniak głową dał swojemu zespołowi prowadzenie. Rusov był w tej sytuacji zupełnie bezradny. Trzeba przyznać, że piłkarze Stokowca zasługiwali na tego gola.

W kolejnych fragmentach kibice byli świadkami szybkiej, kombinacyjnej gry w wykonaniu gospodarzy, ale brakowało dokładnego ostatniego podania. Mimo to szkoleniowiec KGHM-u nie ściągał z murawy mało produktywnego Adriana Rakowskiego. Do boju posłał za to stopera Sebastiana Maderę, który wszedł za schodzącego z boiska z grymasem bólu Jarosława Jacha i byłego gracza gliwiczan – Martina Nespora.

Czech był bardzo bliski dobicia swoich byłych kolegów, ale jego strzał wślizgiem po dośrodkowaniu Todorovskiego przeleciał tuż obok bramki.

Końcowe pięć minut to huraganowe ataki gości. Lubinianie nieco się cofnęli i kilka razy mogli wyjść z groźnymi kontrami, ale za każdym razem brakowało dokładności. Tym samym Zagłębie zakończyło fatalną serię meczów bez wygranej na własnym obiekcie i sprawiło swoim kibicom piękny świąteczny prezent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska