Zagłębie – Legia: Piękny gol Szysza to za mało. Mistrzowie Polski z wygraną w Lubinie

Na inaugurację rundy wiosennej PKO Ekstraklasy doszło do starcia zespołów, których ambicje sięgają znacznie wyżej niż ich aktualne miejsca w tabeli. W najbliższych tygodniach pod większą presją znajdować się będą zapewne piłkarze Legii, którzy zimową przerwę spędzili w strefie spadkowej. Mistrzowie Polski na początku piątkowego meczu nie przypominali jednak drużyny, która za wszelką cenę chce odbić się od dna. Wystarczy wspomnieć, że w pierwszych 20 minutach kibice na Stadionie Zagłębia najbardziej ożywili się po ostrym faulu Mateusza Wieteski na Karolu Podlińskim.

Skoro już mowa o fanach „Miedziowych”, trzeba przyznać, że domowy obiekt lubinian był wypełniony o wiele bardziej niż w rundzie jesiennej, gdy poszczególne spotkania przyciągały na trybuny około tysiąca widzów. Gracze Zagłębia w pierwszej połowie nie zrobili zbyt wiele, aby rozgrzać swoich kibiców. Słabe, sygnalizowane strzały gospodarzy nie sprawiały Arturowi Borucowi żadnych problemów. Jego vis-à-vis – Dominik Hładun – miał jeszcze mniej pracy.

Warszawianie mieli niewiele z gry, ale w końcówce pierwszej połowy zadali Zagłębiu dwa zabójcze ciosy. Najpierw Josué oddawał strzał z dystansu, który zmierzał poza światło bramki. Tor lotu piłki przeciął jednak Maciej Rosołek, nie dając Hładunowi żadnych szans na obronę.

Chwilę później Legia raz jeszcze umieściła futbolówkę w siatce. Sędzia Piotr Lasyk nie zaliczył gola, odgwizdując spalonego. Po skorzystaniu z systemu VAR zmienił decyzję – okazało się, że fatalną interwencją popisał się Bartosz Kopacz, który zaskoczył swojego golkipera.

Po zmianie stron Zagłębie w ekspresowym tempie zabrało się za odrabiania strat. Podopieczni Piotra Stokowca krótko rozegrali rzut wolny, po którym Patryk Szysz oddał potężne uderzenie z 20 metrów. Stadiony świata! 23-latek posłał piłkę pod poprzeczkę, przez co Boruc był w tej sytuacji bezradny. Kontaktowe trafienie podbudowało pewność siebie „Miedziowych”, którzy coraz częściej gościli w polu karnym rywali. W Lubinie w końcu zrobił się dobre widowisko!

W 64. minucie Szysz ponownie próbował szczęścia z dystansu. Bezpośredni strzał z rzutu wolnego zza pola karnego sprawił Borucowi nieco problemów. Były reprezentant Polski przeniósł futbolówkę nad poprzeczką. Przez długi fragment meczu Zagłębie zamknęło „Legionistów” na ich połowie. Gościom najwięcej krwi napsuł zwłaszcza wspomniany wcześniej Szysz, który co rusz uciekał defensorom mistrzów Polski. Zespół z Warszawy uciekał się z kolei do fauli, które wybijały z rytmu ich przeciwników.

Na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem Legia sprawiała wrażenie ekipy, która skupiała się już wyłącznie na utrzymaniu korzystnego rezultatu. Warszawianie nie forsowali tempa, lecz to oni cieszyli się w końcówce starcia z kolejnego gola. Zamieszanie w szeregach obronnych Zagłębia wykorzystał Paweł Wszołek, który zaledwie kilka minut wcześniej pojawił się na boisku. Lubinianie do ostatnich chwil szukali swoich szans, ale ostatecznie wynik nie uległ zmianie. Choć to dolnośląski zespół miał więcej z gry, trzy punkty na starcie rundy wiosennej zdobyła Legia.