Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaczyna się sezon ogórkowy. Jednak nie dla wszystkich, bo w spółkach ruszyły już wykopki

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski Paweł Relikowski
Koniec czerwca? Dzieciaki wolne od szkoły. Pora wygaszać sprawy i zacząć kombinować, jak tu się wyrwać z kieratu na urlop. Pora rozpocząć sezon kiszenia ogórków. Tak było od zawsze, ale w ostatnich latach kanikuła jakoś odbiega od normy.

Albo są wielkie powodzie w Bogatyni. Albo huragan łamie tysiące drzew i niszczy dachy w Legnicy. Albo rozkręca się jakiś inny żywioł. Na przykład polityka, która robi więcej zamieszania niż wszelkie plagi razem wzięte. I wcale mi nie chodzi o słynną aferę taśmową, której wątek dolnośląski, w postaci biznesmena Marka F., właśnie się rozwija.

Otóż, pracowicie zapowiada się lato dolnośląskich polityków. Bo nie wyobrażam sobie, żeby na przykład nowi panowie marszałkowie, którzy zażyczyli sobie miejsc w radach nadzorczych spółek samorządu wojewódzkiego za trzy tysiące złotych miesięcznie, teraz spakują walizki i polecą się wylegiwać gdzieś nad ciepłym morzem. Skoro ich zdaniem, sytuacja jest na tyle poważna, że musieli wejść do rad, by naprawiać.

Sam marszałek Cezary Przybylski ma zadbać teraz o rozwój legnickiej Letii, która miała dbać o rozwój Dolnego Śląska. Ale z tego, co mówią na mieście, to Letia ma sukcesy głównie w przechowalnictwie kadrowym. Z pewnością zadbała o przebudowę starego szpitala chirurgicznego na nowoczesny biurowiec, w którym odbywają m.in. artystyczne wystawy i występy chórów. Ale czego to za pieniądze KGHM (partner marszałka w tej spółce) się nie zrobi. Marszałek pewnie ma plan naprawy Letii, skoro podjął się tej roboty za pieniądze.

Z kolei wicemarszałek Jerzy Michalak wylądował na kolei, czyli w innej spółce samorządu - Koleje Dolnośląskie. Tu efekt już jest praktyczny: na fotelu prezesa KD zasiadł nowy prezes Piotr Rachwalski. Teoretyk i praktyk transportu publicznego - zachwalają go służby prasowe urzędu marszałkowskiego.

Swoją drogą zarząd i urzędnicy Kolei Dolnośląskich już szósty rok pracują w wynajętych pokojach biurowych przy ul. Wojska Polskiego w Legnicy. Fakt, że skromna to siedziba. Ale z drugiej strony ta tymczasowość legniczan irytuje, bo boją się, że w takiej sytuacji można firmę szybko z miasta wyprowadzić. Ot, choćby do Wrocławia, który wchłonie każdą instytucję. Tylko jak to się ma do misji np. Letii, która ma rozwijać cały Dolny Śląsk, a nie tylko stolicę regionu?

Ale to pewnie nie koniec roboty przy sprzątaniu w spółkach, bo zapowiedziano wcześniej zmiany w legnickim Arlegu. Spółce, która przytuliła i dała jeść ludziom z legitymacjami Platformy Obywatelskiej. Ale tak bardzo, że inni ludzie Platformy postanowili to ukrócić. Czyli takie letnie wykopki. Na wakacyjną nudę nie będą pewnie narzekać też urzędnicy w gminach. O ile miejsc w szkołach nie brakuje, to w żłobkach i przedszkolach jest jak co roku. Czyli deficyt. Do tego stopnia, że we Wrocławiu urzędnicy nie chcą nawet informować o tym, ile dzieci się nie dostało. A zapowiada się jeszcze ciekawiej. Bo uchwalono, że od 2015 r. wszystkie 4-latki mają mieć miejsce w przedszkolach odległych najwyżej 3 km od domu. Piękna i dobra idea. Problem w tym, że za tę prorodzinną politykę mają zapłacić samorządy. Za pomysł posłowie i ministrowie dostaną głosy w wyborach. A jak się nie uda - to oberwie wójt, burmistrz i prezydent.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska