Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zachód nie docenił Hitlera

Bogusław Wołoszański
Bogusław Wołoszański
Bogusław Wołoszański Fot. Dariusz Gdesz
Zachodni politycy uważali, że zapobiegną wojnie, pozwalając mu na wiele, ale nie przewidzieli, jaki jest sprytny.

Z Bogusławem Wołoszańskim, dziennikarzem, twórcą cyklu "Sensacje XX wieku", rozmawia Mateusz Wojtalik.

Czy uważa Pan, że można było uniknąć II wojny światowej?

Absolutnie nie dało się uniknąć tego konfliktu. Mechanizmy II wojny światowej zostały wpisane w traktat wersalski. Najbardziej charakterystyczna była reakcja francuskiego marszałka Ferdinanda Focha, jednego z dowódców, który doprowadził do zwycięstwa Francji w I wojnie światowej. Obserwując działania polityków, a przede wszystkim przebieg konferencji pokojowej, stwierdził, że nie jest to pokój, ale rozejm na 20 lat. Trzeba zauważyć, że powiedział to w 1919 roku, czyli przewidział wybuch wojny w sposób niezwykle precyzyjny. Zwycięskie państwa nie potrafiły stworzyć mechanizmu, który zapobiegłby wybuchowi kolejnego konfliktu. W istocie okres międzywojenny to okres konieczny do odrodzenia sił biologicznych. Tyle mniej więcej czasu było potrzeba, żeby mogło wyrosnąć nowe pokolenie młodych ludzi, którzy znów zaczęli się zabijać.

Jak oceniłby Pan politykę mocarstw wobec Niemiec w dwudziestoleciu międzywojennym?

Wszystkie mechanizmy zawarte w traktacie wersalskim stanowiły zarzewie wojny. Trzeba zwrócić uwagę na konferencję w Genui, której skutkiem były traktat z Rapallo i zbliżenie Rosji i Niemiec. W latach 30. miało miejsce ewidentne ustępowanie żądaniom Hitlera. Moim zdaniem było to powodowane strachem przed Stalinem. Historia precyzyjnie wyznacza moment, w którym ten strach się narodził. Było to po manewrach, które marszałek Tuchaczewski zorganizował na Ukrainie w 1935 roku. Zaproszono na nie obserwatorów zachodnich, w tym Brytyjczyków. Kiedy zobaczyli tysiąc radzieckich czołgów, wielkie bombowce i desant spadochroniarzy - formacji zupełnie nieznanej w ówczesnej Europie - byli przerażeni. Uważam, że raport tych obserwatorów uświadomił państwom zachodnim, że głównym zagrożeniem jest dla nich ZSRR, a jedyną zaporą dla Armii Czerwonej może być Hitler. Dlatego przywódca nazistowskich Niemiec otrzymywał wszystko, czego tylko zażądał: zgodę na utworzenie Wehrmachtu, na zbrojenia i koncesje terytorialne.

Uważa Pan, że Brytyjczycy i Francuzi wręcz wspierali Hitlera, żeby potem mógł przeciwstawić się agresji ZSRR?

Niemcy były jedyną siłą w Europie, która mogła tego dokonać. Ale żeby się do tego przygotować, potrzebowały armii. Budowa armii w tak szybkim tempie wymagała grabieży, bo z pieniędzy, które były dostępne w Niemczech, nie można było zbudować potężnego Wehrmachtu. Dlatego pozwolono Hitlerowi na Anschluss Austrii, który ocalił Niemcy przed ostrą zapaścią gospodarczą. Żeby poprawić strategiczne możliwości obrony, oddano mu również silnie umocnione Sudety, które były częścią Czechosłowacji. Właśnie to go ośmieliło. Zachodni politycy uważali, że w ten sposób zapobiegną wojnie, ale nie przewidzieli, jak sprytny jest Hitler i jak wykorzysta postawę Zachodu. Nie przewidzieli też, że w końcu wywoła wojnę przeciwko tym, którzy mu pomagali.
Czy uważa Pan, że kiedy wojna już wybuchła, Polska mogła bronić się dłużej?

Było to możliwe. Główną winę za tę największą klęskę i tragedię w historii Polski ponoszą dwie osoby: Józef Beck, który miał wolną rękę w kształtowaniu polityki zagranicznej, i Edward Rydz-Śmigły, który nie przygotował Polski do odparcia uderzenia z zachodu. Opracował koncepcję, zgodnie z którą po zakończeniu bitwy granicznej nasze armie zaczną się wycofywać i okopią się na linii Wisły i Sanu. Na tych pozycjach miały oczekiwać na pomoc sojuszników. Największą wadą tej koncepcji było niedopracowanie planu odwrotu po zakończeniu bitwy granicznej. We wspomnieniach wielu polskich dowódców z tamtych czasów pojawia się twierdzenie, że Rydz-Śmigły miał tylko ogólną ideę, ale brakowało w niej konkretów.

Zabrakło dopracowania planu?

Tak naprawdę sama koncepcja była od początku zupełnie chybiona. Zauważył to gen. Kutrzeba, który wiedział, że jednostki niemieckie przemieszczają się o wiele szybciej niż polskie. Nie byliśmy w stanie wycofać się na zaplanowane pozycje, bo Niemcy byliby tam szybciej.
Gdybyśmy wycofali się na linię Wisły, nasz przemysł nie byłby w stanie zaopatrywać wojska, ponieważ mógł dostarczyć zaledwie od 10 do 30 proc. potrzebnej amunicji, broni i innego sprzętu. Nie potrafię powiedzieć, jak najlepiej powinniśmy rozwiązać problem organizacji obrony, ponieważ nad takimi pomysłami sztab pracuje przez całe lata. Natomiast moim zdaniem pierwsza część koncepcji Rydza-Śmigłego była właściwa. Chodziło o to, żeby bitwa graniczna nie została uznana przez naszych sojuszników za utarczki na przedpolu, ale za wybuch wojny.

Jaki wpływ na polską klęskę miała agresja ZSRR 17 września? Była ona decydująca, czy jedynie przyspieszyła klęskę?

Było to oczywiście wbicie gwoździa do trumny. Atak to konsekwencja układu Ribbentrop-Mołotow. Za tę klęskę całą odpowiedzialność ponosi Józef Beck. Trzeba mu zarzucić przede wszystkim to, że nie podejmował kroków, które zapobiegłyby zawarciu sojuszu niemiecko-radzieckiego. Mógł prowadzić politykę, która utrudniałaby i opóźniała zawarcie tego paktu. Mógł zwodzić Niemców i dawać nadzieję, że to my się z nimi dogadamy, co byłoby na rękę Hitlerowi. Ale Beck nie potrafił tego zrobić.
Rola Wielkiej Brytanii i Francji w klęsce Polski w kampanii wrześniowej była bardzo istotna. Gdyby nasi sojusznicy zdecydowali się jednak zaatakować, jak mogłyby potoczyć się losy wojny?

Nie udało nam się uzyskać znaczącej pożyczki militarnej. We Francji i Wielkiej Brytanii kupiliśmy czołgi i samoloty. Gdyby zostały nam dostarczone, to nasza sytuacja militarna byłaby zdecydowanie korzystniejsza. Niemcom nie udałoby się tak szybko pójść naprzód, nie doszliby tak szybko do Warszawy. Uderzenie na zachodzie zmusiłoby Hitlera do przerzucenia części sił Wehrmachtu na drugi front.

Czy oznaczałoby to, że wojna skończyłaby się szybciej?

Tak. Francuzi planowali rozpoczęcie pełnej ofensywy na 17 września. Ich uderzenie zmusiłoby Hitlera do wycofania dużej części sił niemieckich z Polski. Front w Polsce prawdopodobnie by się zatrzymał.

Co było punktem zwrotnym w kampanii wrześniowej? Kiedy polskie wojska utraciły możliwość skutecznego oporu?

Sądzę, że już tak szybka porażka w bitwie granicznej właściwie przesądziła o spychaniu naszych wojsk. To, że niemieckie wojska już 7 września stanęły pod Warszawą, było sygnałem dla naszych sojuszników, że nie ma żadnych szans na zatrzymanie Niemców. Ostateczną decyzję podjęli 12 września w Abbeville na spotkaniu premierów Chamberlaina i Daladiera. Stwierdzili, że udzielanie Polsce pomocy nie ma żadnego sensu. Wtedy nasz los został przypieczętowany.

Obchodzimy 70. rocznicę wybuchu wojny, ale nadal wiele jej tajemnic pozostaje niewyjaśnionych.

Wojna niesłychanie kondensuje życie polityczne, technikę, naukę, działalność tajnych służb. Najciekawsze wydarzenia II wojny światowej miały miejsce pod koniec konfliktu. Nawet tak oczywiste, wydawałoby się, sprawy jak śmierć Hitlera i Ewy Braun, o której wiemy już, że nie zginęła razem z nim w bunkrze, pozostają niewyjaśnione.

A co ze śmiercią gen. Sikorskiego? Czy uda się ją kiedykolwiek wyjaśnić? Ostatnie próby zakończyły się niepowodzeniem.

Nie sądzę, żeby można było zrobić coś więcej poza ekshumacją i przeprowadzeniem autopsji, która stwierdziła, że śmierć nastąpiła w wyniku wypadku.
Czy w swoich badaniach spotkał się Pan z tajemnicami, których nie mógł Pan rozwikłać?

Tajemnice te są bardzo dobrze strzeżone. Nadal pozostaje nie do końca wyjaśniona na przykład sprawa tak zwanej Ryby Miecz, niemieckiej maszyny, którą wykorzystywano do łamania radzieckich szyfrów, o której zrobiłem film i napisałem książkę. Amerykanie zdecydowali o utajnieniu wszystkich dokumentów do 2012 roku.

Nad wyjaśnieniem jakiej zagadki pracuje Pan teraz?

Łatwiej odpowiedzieć na pytanie, czym się nie zajmuję. Przede wszystkim kończę nagrywać serię płyt, która opowiada o Westerplatte (w odcinku drugim pt. "Twierdze").
Oczywiście, Westerplatte jest umowną twierdzą, bo nie było tam żadnych umocnień. Było za to 200 ludzi, którzy przez siedem dni stawiali opór 2 tysiącom doskonale wyposażonych żołnierzy. Drugą twierdzą jest Eben-Emael w Belgii broniona przez 800 żołnierzy belgijskich, w potężnych bunkrach, opanowana przez 80 niemieckich komandosów po zaledwie 36 godzinach. Porównajmy to i nie szargajmy pamięci Westerplatte.

Razem z naszą gazetą będzie dostępna kolekcja Pana filmów "Sensacje XX wieku". Co może być w niej najbardziej interesujące dla naszych czytelników?

Polskim problemem jest to, że za mało powstało popularnych filmów o naszej historii. Nie powstało nic na temat walk polskich żołnierzy we wrześniu. Jeżeli chcemy pokazać to, co się wydarzyło, to musimy zrekonstruować wydarzenia.
W czasach PRL powstało, co może dziwić, wiele świetnych filmów historycznych, choćby o Westerplatte i ORP "Orzeł". Musimy starać się ożywiać i odtwarzać naszą historię.
Staraliśmy się to robić przy pomocy "Sensacji XX wieku". Mieliśmy znikomy budżet, ale udawało się dzięki pomocy różnych organizacji, szczególnie wojska. Mogliśmy nawet odtworzyć rejs ORP "Orzeł" do Tallina.

Obrazowanie historii jest ważne?

Żyjemy w kulturze wizualnej i trzeba się do tego dostosować. Jeżeli chcemy dbać o teraźniejszość, to musimy propagować naszą historię. Teraz niestety sytuacja jest trudna, nie ma pieniędzy na filmy historyczne. Skutek tego widzieliśmy choćby w ostatnich dniach: Rosjanie mogą dowolnie kłamać na temat naszej historii w swoich filmach, a na ważne obchody rocznicowe nie jest zapraszana nasza delegacja. W rezultacie nikt oprócz Polaków nie wie o tym, co zrobiliśmy dla Europy w 1920 roku, zatrzymując bolszewików, w 1939 roku, stawiając opór Hitlerowi, czy o tym, co wydarzyło się w 1989 roku. Mamy wspaniałe przykłady bohaterstwa, męstwa i patriotyzmu, ale niestety nikt o nich nie przypomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska