Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabrakło bramek i emocji (Pogoń Szczecin - Zagłębie Lubin 0:0)

Piotr Janas
Fot. SEBASTIAN WOLOSZ
W ostatnim meczu 12. kolejki Ekstraklasy Zagłębie Lubin zremisowało na wyjeździe z Pogonią Szczecin 0:0. Szczecinianie wciąż nie zaznali smaku porażki w tym sezonie.

Obaj trenerzy zafundowali kibicom niemałe niespodzianki w składach. W wyjściowej jedenastce Zagłębia zabrakło Krzysztofa Piątka. Nominalnie więc lubinianie grali jednym, a nie dwoma napastnikami, ale w praktyce często w linii z Michalem Papadopulosem grał Adrian Rakowski lub Łukasz Janoszka. Z kolei prowadzący Pogoń trener Czesław Michniewcz desygnował do gry od pierwszych minut byłego skrzydłowego „Miedziowych” Miłosza Przbeckiego, oraz 17-letniego napastnika - Marcina Listkowskiego. Na ławce usiadł za to doświadczony Rafał Murawski, który w dotychczasowych 11 meczach grał wszystko od pierwszej do ostatniej minuty.

Pierwsza połowa nie była zbyt porywającym widowiskiem. Co prawda obie drużyny oddały po kilka strzałów, ale zdecydowana większość z nich była niecelna. „Miedziowi” bramce strzeżonej przez Dominika Kudłę zagrażali w zasadzie tylko po stałych fragmentach gry, które raz lepiej, a raz gorzej egzekwował Krzysztof Janus. Z reguły były to dośrodkowania, po których Janoszka lub Maciej Dąbrowski starali się zaskoczyć golkipera „Portowców” strzałami głową w krótki róg.

Najlepszą sytuację w tej odsłonie mieli jednak gospodarze. Bardzo aktywny w tym meczu Przybecki urwał się defensorom Pogoni na prawej stronie i popisał się bardzo trudnym dośrodkowaniem w pole karne, wprost na głowę nabiegającego na piłkę Adam Frączczaka. Ten strzelił mocno, ale znakomitą paradą popisał się Konrad Forenc. Do przerwy goli zatem nie oglądaliśmy.

Po zmianie stron podopieczni Piotra Stokowca przejęli inicjatywę. Jeszcze częściej utrzymywali się przy piłce i starali się konstruować szybkie ataki pozycyjne. Trener Michniewicz widząc nieporadność swojego zespołu postanowił już w 52 min wprowadzić silniejszego i bardziej doświadczonego napastnika do współpracy z Łukaszem Zwolińskim - Wladimera Dwaliszwiliego. Więcej ożywienia w poczynania gospodarzy wprowadziła jednak druga zmiana w „Dumie Pomorza”, kiedy to w 61 min Przybeckiego zastąpił Patryk Małecki. Były pomocnik Wisły Kraków mógł nawet zdobyć gola, ale jego strzał tuż zza pola karnego minął o ok. metr lewy słupek Forenca.

Goście dobrze spisywali się w defensywie i nie pozwalali na zbyt wiele ofensywnym piłkarzom Pogoni. W dalszej części meczu szczecinianie cofnęli się i próbowali wciągnąć KGHM na swoją połowę, po czym wyprowadzali kontrataki. W tych brakowało jednak dokładności. Piłka albo zatrzymywała się pod nogami stoperów Zagłębia, albo lądowała gdzieś poza boiskiem.

W samej końcówce obie drużyny mogły rozstrzygnąć ten pojedynek na swoją korzyść, ale najpierw strzał Zwolińskiego instynktownie obronił Forenc, a potem Kudła powstrzymał groźne uderzenie z bliskiej odległości Arkadiusza Woźniaka. Choć „Miedziowi” mieli optyczną przewagę, to trzeba powiedzieć, że remis nie jest krzywdzący dla żadnej ze stron. Szkoda tylko, że zabrakło goli.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska