Tragedia rozegrała się w sobotę (3 czerwca). 33-letni Robert G. miał brutalnie pobić swoją 30-letnią partnerkę na terenie starej kopalni w Kłopotnicy (pow. lwówecki). Potem zbiegł z miejsca zdarzenia.
Pogotowie i policję zaalarmowali świadkowie zdarzenia.
- Na miejsce zdarzenia został wysłany zespół pogotowia ratunkowego z Gryfowa Śląskiego. Po przybyciu na miejsce, nasi ratownicy medyczni zastali kobietę bez żadnych funkcji życiowych i niezwłocznie przystąpili do ratowania poszkodowanej. Po ponad 20 minutach reanimacji, która nie przyniosła skutku, kierujący akcją medyczną odstąpił od dalszych czynności medycznych. Niestety, życia kobiety nie udało się uratować - powiedział portalowi lwowek24.pl Piotr Bednarek, rzecznik prasowy jeleniogórskiego pogotowia.
Robert G. został zatrzymany dzień później (w niedzielę, 4 czerwca). Rozpoznał go przypadkowy kierowca.
- Jechałem samochodem, zobaczyłem jego twarz, spojrzałem na plakat i jeszcze raz się cofnąłem. Stwierdziłem, że to jest osoba poszukiwana - mówił mężczyzna ekipie Polsat News, której członkowie byli świadkami zatrzymania.
Przyznał się do pobicie partnerki
Jak wykazała sekcja zwłok, kobieta doznała licznych obrażeń ciała, w tym stłuczenia i obrzęku mózgu, który doprowadził do zaburzeń czynności krążeniowo-serowych, a następnie do śmierci 30-latki.
Robert G. usłyszał zarzut zabójstwa dokonanego z zamiarem ewentualnym. To znaczy, ze mógł przewidzieć, że jego działania mogą spowodować śmierć partnerki i na ten skutek się godził. Mężczyzna przyznał się do zarzucanego mu czynu. Obecnie przebywa w areszcie. Grozi mu nawet dożywocie.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?