Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabobony czy uduchowiona pamiątka? Czym są relikwie i czy otaczają nas, mimo że nie jesteśmy tego świadomi

Nadia Szagdaj
Nadia Szagdaj
Palec św. Stanisława biskupa w relikwiarzu z 1465 roku.
Palec św. Stanisława biskupa w relikwiarzu z 1465 roku. Nadia Szagdaj
Relikwie z łaciny oznaczają po prostu „resztki”. W wierze chrześcijańskiej należą do nich zarówno przedmioty, których używały osoby uznane za święte jak i części ich ciał. Czy dziś też „pobiera” się relikwie? Kontrowersyjny temat, o który ocierają się również nieświadome tego faktu, osoby niezwiązane z np. Kościołem Katolickim. I w końcu: ile takich skarbów kryje wrocławska katedra? Przeczytajcie.

W wierze katolickiej ważną rolę pełni kult świętych. Relikwie zaś to szczątki ciał osób uznanych za święte lub przedmioty, które były z nimi bezpośrednio związane. Te pierwsze nazywane są relikwiami pierwszego stopnia.

Autentyczność relikwii pierwszego stopnia można dziś potwierdzić. - Kiedy w sanktuarium w Trzebnicy badano czaszkę patronki tej świątyni, św. Jadwigi Śląskiej, brakowało żuchwy. Tę żuchwę posiadamy my, tutaj w katedrze – mówi ks. Paweł Cembrowicz, proboszcz Katedry im. Jana Chrzciciela we Wrocławiu. - Badania genetyczne potwierdziły, że pochodzi ona właśnie z tej czaszki.

Relikwie to zazwyczaj małe fragmenty kości. Ale mogą być nimi także całe ciała świętych, jak na przykład ciało św. Bernadetty Soubirous. - W katedrze wrocławskiej złożone zostało ciało biskupa Nankiera, którego proces beatyfikacyjny trwa już 302 lata. Wciąż się jednak nie zakończył – opowiada ks. Cembrowicz. - W ostatnim czasie przeniesiono do nas także ciało ks. Aleksandra Zienkiewicza. Ksiądz także nosi już tytuł Sługi Bożego, ale ponieważ nie jest jeszcze świętym, ani błogosławionym, nie można rozdawać jego relikwii.

O wiele mniej kontrowersyjne wydają się tzw. relikwie drugiego stopnia. Są nimi przedmioty, którymi posługiwały się za życia osoby uznane przez Kościół za święte. W posiadaniu katedry znajdują się między innymi ornat kard. Stefana Wyszyńskiego, czy kielich podarowany przez Jana Pawła II kard. Kominkowi, stanowiące właśnie przykłady takich pamiątek.

- My sami też darzymy szczególnym sentymentem przedmioty, które zostały nam po naszych bliskich. Na przykład filiżanka, z której zawsze pijała nasza zmarła babcia, może być niewiele warta – materialnie, ale ma dla nas wielką wartość sentymentalną - tłumaczy proboszcz. Natomiast cześć, jaką oddajemy fragmentom ciał osób uznanych za święte, porównuje do odwiedzin składanych na grobach naszych bliskich. - Wizyta na cmentarzu ma również ogromną wartość. Modlimy się tam, gdzie zostały złożone doczesne szczątki, by zachować pamięć po zmarłych.

We wrocławskiej katedrze znajduje się ponad 100 różnych relikwii. Na pytanie ile dokładnie, ks. Cembrowicz stwierdza. - Nie mam pojęcia. Nie liczyłem.

Aby parafia mogła otrzymać relikwie, należy się po nie zwrócić. Czasem kościoły otrzymują je w prezencie. Aby otrzymać relikwię, kościół musi spełniać pewne warunki. - Powinno być to miejsce związane z kultem danego świętego – mówi gospodarz katedry. - Może to być parafia pod wezwaniem lub odprawiająca specjalne nabożeństwa do danego świętego.

- Kult świętych zrodził się ze szczególnej czci, jaką otaczano niegdyś groby męczenników – mówi ks. Rafał Kowalski, rzecznik archidiecezji wrocławskiej. - Uważano, że życie osoby, która oddała je za wiarę, nie kończy się w momencie śmierci. W kulcie relikwii śmierć wydaje się być jedynie przecinkiem, a nie kropką.

- Czasem osoby niewierzące, z którymi rozmawiam, mówią mi o tym, że czują obecność zmarłych bliskich. Nie trzeba być chrześcijaninem, by mieć poczucie więzi z tymi, którzy odeszli – stwierdza ks. Kowalski. - Tak samo jak i oni otaczają się pamiątkami po bliskich, tak ludzie wiary za pamiątki po niejako bliskich im świętych, uważają właśnie relikwie.

Wiele osób sądzi jednak, że relikwie to rodzaj zabobonu. Mało tego, padają sugestie, by szczątki świętych złożyć w grobach. Podobne głosy oburzenia słychać po badaniach naukowych, kiedy analizie poddawane są serca znanych osób, albo gdy z ciał ludzkich tworzone są muzealne eksponaty.

- W przypadku relikwii w rozumieniu chrześcijańskim takie zarzuty pojawiają się dość często – potwierdza ks. Kowalski. - Dlatego ważne jest, by podkreślić, że my nie wierzymy w „magiczną moc” relikwii. Taki tok myślenia doprowadził do oszustw związanych z kultem świętych. W ten sposób pojawiły się rozsławione w „Krzyżakach” szczeble z drabiny jakubowej i pióro ze skrzydła Archanioła Gabriela. Niestety do tego procederu dość często przyczyniali się duchowni. Miasto posiadające relikwie mogło spodziewać się dużej ilości pielgrzymów. Miało to więc pewien aspekt ekonomiczny.

Dziś Kościół uregulował kwestie pobierania, czy przenoszenia relikwii. Nie wolno też nimi handlować. Aby pobrać relikwie, musi się zebrać specjalna komisja, która potwierdza później ich autentyczność. Dziś to głównie włosy, krew lub po prostu całe ciała. Ale może się zdarzyć jeszcze inaczej. - Kilka lat temu przekazywano czaszkę bł. Czesława do badań naukowych - by odtworzyć jego wygląd. Podczas jej wydobycia część kości skruszyła się. I właśnie tak dziś, między innymi, pozyskuje się relikwie – wyjaśnia ks. Kowalski.

O tym, jak ważny dla chrześcijan jest kult świętych, świadczy nawet wewnętrzna architektura świątyń. - W każdym ołtarzu jest mensa - zdradza ks. Kowalski. - Jest takie zalecenie, by w mensach znajdował się jakiś rodzaj relikwii.

Istota czci, którą obdarza się szczątki świętych, jest podobna choćby do troski o pukiel włosów zachowany po zmarłym bliskim. Taka pamiątka niesie ładunek emocjonalny, który w przypadku relikwii stanowi wyraz głębokiej wiary. Można więc stwierdzić, że takim rodzajem „świeckiej relikwii pierwszego stopnia” są diamenty, jakie wykonuje się ze spopielonych szczątków bliskich nam osób. Jest to praktyka coraz bardziej popularna.

Wielu Wrocławian nie wie, że w 1939 roku ciało hr. Aleksandra Fredry zostało wyrzucone z trumny, znajdującej się w kościele zajętym przez żołnierzy sowieckich. W 1970 roku wizytę w tym kościele złożył prof. Bogdan Zakrzewski, badacz literatury polskiej. Wszedł wówczas w posiadanie kciuka Aleksandra, który ostatecznie po latach starań, został wmurowany w ścianę kościoła św. Maurycego we Wrocławiu, 19 lat później. Można więc uznać, że ów kciuk jest także pewnego rodzaju relikwią, choć z uwagi na samą postać hrabiego, zdecydowanie świecką.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska