Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zabił konkubinę siekierą, poważnie zranił córkę. Czy dożywocie to zbyt surowa kara?

Marcin Rybak
Marcin Rybak
.
. Fot. Piotr Krzyzanowski/Polskapresse
Lekarze psychiatrzy i psychologowie zbadają 45-letniego Marka L. skazanego nieprawomocnie na dożywocie za morderstwo swojej byłej konkubiny i próbę zabójstwa 18-letniej córki. Taką decyzję podjął w czwartek wrocławski Sąd Apelacyjny badający sprawę. Specjaliści mają ocenić m.in. czy rzucając się z siekierą na konkubinę miał pełną świadomość tego co robi i mógł kierować własnym zachowaniem. Obrona przekonuje sąd, że kara dla Marka L. jest zdecydowanie za surowa.

Do zbrodni doszło we wrześniu ubiegłego roku. W czerwcu jeleniogórski Sąd Okręgowy uznał, że mężczyzna przez przeszło dwa lata psychicznie i fizycznie znęcał się nad konkubiną i córką, a na koniec – 7 września 2016 - rzucił się na kobietę z siekierą i zabił ją. To była zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem. Zaatakował też siekierą córkę, która rzuciła się matce na pomoc. Bił ją siekierą po głowie i plecach, a kiedy uciekła i zamknęła się w pokoju, wrócił do ciała konkubiny i znowu zadawał jej ciosy siekierą.

W czasie śledztwa i podczas procesu Marek L. był badany przez lekarzy, którzy orzekli, że nie miał problemów z poczytalnością. Jednak obrona uważa, że ta opinia jest powierzchowna, niekompletna i mało rzetelna.

Sąd Apelacyjny zgodził się z ta opinią i wyznaczył inny zespół ekspertów. Swoją opinię mają przedstawić do końca listopada. - Mój klient zostanie rzetelnie przebadany – mówiła po rozprawie obrońca mecenas Ewa Jaśkiewicz. Jej zdaniem, gdyby się okazało, że oskarżony miał i ma problemy ze zdrowiem psychicznym, może to wpłynąć na wymiar kary.

Obrona – w swojej apelacji – przekonuje, że Marek L. został potraktowany zbyt surowo. Zabójstwo konkubiny nie powinno być uznane za zbrodnię „ze szczególnym okrucieństwem”. Atak siekierą na 18-letnią córkę to - według obrony – nie próba zabójstwa. Nie ma też dowodów na psychiczne i fizyczne znęcanie się nad konkubiną i córką. Tymczasem z ustaleń sądu pierwszej instancji wynika, że od 2014 roku Marek L. wyzywał obie kobiety, straszył, że zabije, wszczynał awantury, tłukł naczynia, nękał uporczywie, śledził. Wreszcie rok temu doszło do zbrodni.

Gdyby wyrok dożywocia został utrzymany w mocy, Marek L. dopiero po 30 latach mógłby starać się o warunkowe przedterminowe zwolnienie. To dodatkowe zaostrzenie i tak surowej kary. Normalnie skazany na dożywocie może prosić o zwolnienie po 25 latach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska