W lokalu przy Sikorskiego prowadzono sprzedaż tzw. „dopalaczy” czyli takich środków chemicznych, które nie są narkotykami formalnie, a działają tak samo. Podobnych punktów sprzedaży jest więcej w mieście. Prowadzący je niespecjalnie przejmują się przepisami prawa i akcjami policji oraz sanepidu.
Pod koniec marca policja i kontrolerzy Inspekcji Sanitarnej weszli do punktu na Sikorskiego. Znaleziono tam 200 opakowań z dopalaczami. Sanepid – zgodnie z przepisami – wydał zatrzymanemu w lokalu mężczyźnie nakaz wycofania z obroty substancji. Zamknął też lokal zakazując w nim działalności. Na drzwiach wejściowych naklejono plomby.
Ale kilka godzin później lokal znowu działał.
Dilerzy dopalaczy zerwali plomby i znów zaczęli handel. Lokal na Sikorskiego ostatecznie przestał działać kilka dni później po kolejnej akcji policji i sanepidu. Choć sprzedawcy najprawdopodobniej przenieśli się na ul. Drzewieckiego.
Policjanci i inspektorzy sanepidu ustalili, kto zerwał plomby. Sprawa przeciwko tej osobie trafiła do sądu. Takie zachowanie zostało potraktowane jak utrudnianie działalności Inspekcji Sanitarnej. Grozi za to 30 dni aresztu, grzywna albo prace społeczne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?