Za dużo gadania o zakazach. Znieście je nazajutrz

Janusz Michalczyk
archiwum polskapress
Najtrudniejsza psychologicznie sytuacja dla rządzących wcale nie jest wtedy, gdy podczas epidemii wprowadzają ostre restrykcje. Doświadczyliśmy przecież namacalnie, że przestraszone wirusem społeczeństwo naprawdę wiele zniesie. Znacznie większe ciśnienie występuje, gdy władza chce się z tych ograniczeń stopniowo wycofywać.

Zniecierpliwieni ludzie nie chcą spokojnie słuchać, że jakiś zakaz zostanie zniesiony za dwa tygodnie, miesiąc albo dwa. To właśnie trudne do zniesienia oczekiwanie pojawia się, gdy premier z ministrami dosłownie z dnia na dzień zmieniają zdanie co do konieczności utrzymania tego lub owego ograniczenia i w dodatku każdy mówi co innego. Wszystkich przebił najważniejszy minister w rządzie, czyli Jacek Sasin, który wypalił, że większość ograniczeń zniknie... za kilka dni.

Przypomina mi to słynną opinię Alexisa de Tocquevil-le’a, który na przykładzie Rewolucji Francuskiej błyskotliwie rozpoznał fakt, że rewolty wybuchają wcale nie wtedy, gdy władza najmocniej gnębi lud, ale w momencie, gdy zaczyna swą politykę luzować. Paradoksalnie, ludziom najtrudniej wówczas znieść restrykcje i nagle sytuacja społeczna eksploduje.

W tym miejscu przytoczę drobny przykład własnego podwórka. W miejscowości, gdzie mieszkam, jest park. Wiodąca przez jego środek alejka służy też jako wygodny skrót dla części osób, by dojść do sklepu, przystanku autobusowego czy kościoła. Kiedy rząd nakazał zamknięcie parków, w naszym furtki z obu stron pozostały otwarte. Wyciągnąłem z tego wniosek, że ktoś w gminie słusznie uznał, że funkcja skrótu niejako wyłącza nasz park z ogólnych restrykcji. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, który podpowiada, że nie powinno się ludziom niepotrzebnie utrudniać życia.

Jakież było moje zdumienie, gdy furtki do parku zostały zablokowane przez urzędników z gminy. I zrobiono to dosłownie w przeddzień oświadczenia premiera, który zapowiedział otwarcie parków po zbliżającym się weekendzie. Pomyślałem, że ktoś w gminie zachował się po prostu nadgorliwie. A może wcześniej nasza oaza zieleni pozostawała otwarta tylko przez czyjąś nieuwagę?

Muszę się przyznać, że lubię tam chodzić na spacery z psami. Zamknięcie parku w tych okolicznościach potraktowałem jako całkowity nonsens. Przez dwa dni chodziłem inną trasą, lecz przed sobotą poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Postanowiłem w akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciąć plastikowe zabezpieczenia. Stało się jednak inaczej, uprzedził mnie ktoś myślący podobnie i zastałem furtki otwarte.

Nie uważam się za buntownika. Opisuję jedynie, co się dzieje w głowie obywatela, gdy dowiaduje się, że troskliwa władza pragnie mu ulżyć dopiero za pewien czas. Co innego, gdyby chodziło o otwarcie szkół i wznowienie nauki. Wiadomo, że nauczyciele i rodzice musza się jakoś do tego przygotować, ale nawet w takim przypadku wystarczą 2-3 dni.

Zmierzam do tego, że byłoby nam wszystkim znacznie łatwiej, gdyby rządzący zapowiadali zniesienie ograniczeń możliwie szybko, na przykład nazajutrz. Nie mielibyśmy wtedy wrażenia, że zwłoka nie ma żadnego uzasadnienia i wynika wyłącznie z bojaźliwego asekuranctwa albo czerpania satysfakcji z posiadaniej władzy.

Z Gwiazdami - Ania Świątczak - zapowiedź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze 1

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość

Gdy doczytałem do "rewolty" to byłem pewien że te wypociny napisał niejaki Michalczyk.

Sprawdzam i to on nie wstydzi się i nie podpisuje pseudonimem tylko nazwiskiem.

Co z typem zrobić?

Czekać aż się sam potnie?

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska
Dodaj ogłoszenie