Zniecierpliwieni ludzie nie chcą spokojnie słuchać, że jakiś zakaz zostanie zniesiony za dwa tygodnie, miesiąc albo dwa. To właśnie trudne do zniesienia oczekiwanie pojawia się, gdy premier z ministrami dosłownie z dnia na dzień zmieniają zdanie co do konieczności utrzymania tego lub owego ograniczenia i w dodatku każdy mówi co innego. Wszystkich przebił najważniejszy minister w rządzie, czyli Jacek Sasin, który wypalił, że większość ograniczeń zniknie... za kilka dni.
Przypomina mi to słynną opinię Alexisa de Tocquevil-le’a, który na przykładzie Rewolucji Francuskiej błyskotliwie rozpoznał fakt, że rewolty wybuchają wcale nie wtedy, gdy władza najmocniej gnębi lud, ale w momencie, gdy zaczyna swą politykę luzować. Paradoksalnie, ludziom najtrudniej wówczas znieść restrykcje i nagle sytuacja społeczna eksploduje.
W tym miejscu przytoczę drobny przykład własnego podwórka. W miejscowości, gdzie mieszkam, jest park. Wiodąca przez jego środek alejka służy też jako wygodny skrót dla części osób, by dojść do sklepu, przystanku autobusowego czy kościoła. Kiedy rząd nakazał zamknięcie parków, w naszym furtki z obu stron pozostały otwarte. Wyciągnąłem z tego wniosek, że ktoś w gminie słusznie uznał, że funkcja skrótu niejako wyłącza nasz park z ogólnych restrykcji. Najważniejszy jest zdrowy rozsądek, który podpowiada, że nie powinno się ludziom niepotrzebnie utrudniać życia.
Jakież było moje zdumienie, gdy furtki do parku zostały zablokowane przez urzędników z gminy. I zrobiono to dosłownie w przeddzień oświadczenia premiera, który zapowiedział otwarcie parków po zbliżającym się weekendzie. Pomyślałem, że ktoś w gminie zachował się po prostu nadgorliwie. A może wcześniej nasza oaza zieleni pozostawała otwarta tylko przez czyjąś nieuwagę?
Muszę się przyznać, że lubię tam chodzić na spacery z psami. Zamknięcie parku w tych okolicznościach potraktowałem jako całkowity nonsens. Przez dwa dni chodziłem inną trasą, lecz przed sobotą poczułem, że dłużej nie wytrzymam. Postanowiłem w akcie obywatelskiego nieposłuszeństwa przeciąć plastikowe zabezpieczenia. Stało się jednak inaczej, uprzedził mnie ktoś myślący podobnie i zastałem furtki otwarte.
Nie uważam się za buntownika. Opisuję jedynie, co się dzieje w głowie obywatela, gdy dowiaduje się, że troskliwa władza pragnie mu ulżyć dopiero za pewien czas. Co innego, gdyby chodziło o otwarcie szkół i wznowienie nauki. Wiadomo, że nauczyciele i rodzice musza się jakoś do tego przygotować, ale nawet w takim przypadku wystarczą 2-3 dni.
Zmierzam do tego, że byłoby nam wszystkim znacznie łatwiej, gdyby rządzący zapowiadali zniesienie ograniczeń możliwie szybko, na przykład nazajutrz. Nie mielibyśmy wtedy wrażenia, że zwłoka nie ma żadnego uzasadnienia i wynika wyłącznie z bojaźliwego asekuranctwa albo czerpania satysfakcji z posiadaniej władzy.
Z Gwiazdami - Ania Świątczak - zapowiedź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?