Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z Rundowskiej znika cukrownia

Grażyna Szyszka
Z krajobrazu osiedla znikają charakterystyczne zabudowania fabryki. Nowy właściciel cukrowni równa z ziemią stary zakład.

dnia na dzień z krajobrazu ulicy Rudnowskiej znikają zabudowania dawnej cukrowni Głogów. Zakład, który został zbudowany blisko 120 lat temu, odchodzi do historii.

Prace rozbiórkowe prowadzi firma wynajęta przez nowego właściciela cukrowni. Od końca ubiegłego roku jest nim firma z Kalisza.

W trakcie restrukturyzacji polskiego przemysłu cukrowniczego zakład głogowski włączono w skład Śląskiej Spółki Cukrowej, ale ostatecznie sprywatyzowano w trybie indywidualnym. We wrześniu 1999 r. przeprowadzono transakcję zbycia 51 proc. akcji Cukrowni Głogów Spółka Akcyjna inwestorowi niemieckiemu - Pfeifer und Langen. Nowy właściciel zamknął głogowską fabrykę cukru już w 2002 r. Oficjalnie Cukrownia Głogów została wykreślona z rejestru podmiotów gospodarczych pod koniec 2004. Spółka Pfeifer und Langen zrobiła w w niej paczkowalnię cukru, aż w ubiegłym roku sprzedała to, co z niej zostało firmie Omega Projekt z Kalisza

Nowy zakład w miejsce starego

Nowy właściciel przyznał, że kupując obiekt miał konkretne plany co do tego terenu.

- Pokrzyżowała je niestabilna sytuacja w kraju i musiałem zweryfikować plany - przyznaje Piotr Otwiaska właściciel obiektu i prezes firmy Omega Projekt. - Jednak na pewno nie zamierzam budować tu domów mieszkalnych, ani kolejnego w mieście marketu.

O konkretnych planach właściciel nie chce mówić, ale zdradził, że na miejscu starych i w sporej części zburzonych hal, chciałby postawić nowy zakład produkcyjny. Co miałby produkować, tego już nie ujawnił.

Wyburzanie budynków za murami cukrowni omija na razie obiekt blisko ulicy Rudnowskiej. Jest to budynek suszarni murowany z cegły, częściowo otynkowany, trzykondygnacyjny. O jego dalszym losie decyduje konserwatora zabytków.

- Chciałem ten budynek wyremontować i przerobić na hostel, jednak jego stan jest tragiczny. Mury są tak spękane, że grozi zawaleniem - mówi właściciel. - I nie zgadzam się z tym, że jest zabytkowy, ponieważ całe ostatnie piętro to betonowa nadbudowa wykonana kilkadziesiąt lat temu.

Piotr Otwiaska miałby ochotę rozebrać ceglany obiekt, ale na to musi mieć zgodę konserwatora zabytków. Na razie jest na etapie wymiany pism z tym urzędem.

Dla mieszkańców Nosocic, którzy żyją w tej części miasta od wielu lat, widok rozbieranej cukrowni jest bardzo przykre. Oznacza to definitywny koniec czasów, w których rytm pór roku nadawała kampania cukrowa.

- Para buchała z kominów od jesieni do wiosny, a ludzie mieli pracę - przyznaje z sentymentem pan Tadeusz, który sam też był sezonowym pracownikiem cukrowni. - Żal było patrzeć jak to wszystko niszczało, a teraz żal patrzeć jak rozwalają. Tyle lat cukrownia była tu potrzebna, a jakie kolejki ciągników z przyczepami buraków tu stały! Trudno było przejechać ulicą. Szkoda, oj szkoda!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska