Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: W krainie upiornej fantazji

Andrzej Górny
fot. Paweł Relikowski
Akcja jednego z opowiadań Stanisława Lema toczy się w państwie, którego obywatele żyją dostatnio, wygodnie i nic im do szczęścia nie brak. Narrator właśnie konsumuje w eleganckiej restauracji pieczyste z kuropatwy, podane na srebrnej zastawie. Delektuje się chrupiącą skórką i delikatnym sosikiem. Aliści towarzyszący mu nawiedzony naukowiec twierdzi, iż wszystko wokół jest sfałszowane. Na dowód podaje bohaterowi krople, które pozwalają ujrzeć rzeczywistość. Knajpa okazuje się obskurnym barakiem, a konsumenci odziani nie w markowe garnitury, lecz w nędzne łachmany, miast wykwintnych dań zajadają się breją, podaną we wiadrach.

Na zewnątrz nie lepiej. Lśniące samochody to naprawdę zbiorowisko wraków napędzanych nogami właścicieli, windy nie działają, więc mieszkańcy wieżowców wspinają się po drabinach. Wszyscy są obdarci, schorowani i niedożywieni. Aby uniknąć rozruchów, władze rozpylają środek, który, wpływając na ludzkie mózgi, cały ten koszmar maskuje.

Puenty nie pomnę, może też do fantazji Lema dodałem nieco swojej, bo utwór czytałem przed laty. Ale kąśliwa satyra pisarza sprawdza się, przynajmniej częściowo.

Wielu już Polaków przekonanych, że zamożność zapewnia im spokojny i bezpieczny byt, przekonało się boleśnie, jak złudna to wiara. Wystarczy jedna decyzja przygłupiego lub wrednego urzędnika, wspomaganego przez komornika i prokuratora, by puścić z torbami uczciwego przedsiębiorcę wraz z całą rodziną. Wystarczy bankructwo biura podróży, by setki wczasowiczów zamieniły się w żebraków, nocujących pod palmami.

Wystarczy zła wola hieny internetowej, by osobę Bogu ducha winną doprowadzić do załamania, a nawet samobójstwa.
Jak się ustrzec zatrutego alkoholu, rakotwórczej żywności i równie szkodliwej odzieży? Piec osobiście chleb i wyrabiać tkaniny? A skąd pewność, że ziarna na mąkę i lnu na materiał nie zmutowano genetycznie? Azjaci wyrabiają ryż z ziemniaków mieszanych z plastykiem, klocki hamulcowe z krowiego łajna, a dziecięce zabawki to istny przegląd tablicy Mendelejewa. Coraz mniej mięsa w mięsie, mleka w mleku i w serach.

Co może i gorsze, coraz mniej człowieczeństwa w ludziach. Niejeden już tzw. autorytet moralny dał się zdemaskować jako złodziej, oszust albo przestępca erotyczny. Bandytów i zboczeńców nie brak wśród policjantów, księży, prawników i artystów. Znane (choćby tylko ze swych powiązań rodzinnych) panie trudnią się stręczycielstwem, prostytucją i kradzieżą w sklepach.
Rodzina, od której zależy kondycja przyszłych pokoleń, ten swój obowiązek dość lekce sobie waży. Ile już dzieci zakatowano w toksycznych rodzinach, przy bierności instytucji zobowiązanych czuwać nad ich prawidłowym rozwojem? Nie wiem, ile, ale żadne na to nie zasługuje.

Naganiacze wabią klientów na plakatach i w reklamach - jedz więcej, kupuj więcej, baw się więcej, to wszystko ci się należy! - Wszystko? - zadumał się ktoś. Nie chcę. Wszystko to za dużo. Może tego właśnie nam najbardziej brakuje - umiaru…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska