Czy Bóg tak chciał, czy przypadek, to temat dla teologów i filozofów, albo matematyków specjalizujących się w rachunku prawdopodobieństwa. Powodów zarówno boskich, jak i statystycznych rozstrzygnięć trudno dociec, trzeba być więc gotowym na wszystko.
Mój znajomy bardzo ostatnio cierpiał. Dała mu w kość sytuacja rodzinna, zawodowa i finansowa. Do tego stopnia, że zaczął się przymierzać do samobójstwa. Utopić się, powiesić, otruć gazem czy wyskoczyć z 10. piętra? W trakcie tych rozmyślań otworzył szafkę, z której wypadł zwitek sznura, zakupiony do kotwicy łodzi wędkarskiej. - No jasne, mam się wieszać - domyślił się nieszczęśnik. - Tak mnie to spieniło - zwierzał się później - że pogodziłem się z żoną, uregulowałem finanse, co okazało się łatwiejsze niż przypuszczałem, i wyszedłem na prostą. Ten zły omen podziałał na mnie jak płachta na byka i wymusił skuteczny sprzeciw.
Znaki nadprzyrodzone i przyrodzone nie są więc ostateczne. Bywają źle odczytane albo wyemitowane przez fałszywych proroków.
I teraz straszy się nas bezustannie. Jak nie globalnym ociepleniem, to chorobami odzwierzęcymi i odroślinnymi, energetyką jądrową lub muchomorem sromotnikowym.
Ostatnio fachowcy alarmują, że masowo wymierają pszczoły. A jak pszczółki nie zapylą kwiatków, to padnie rolnictwo i ludzkość skona z braku żywności.
Jeśli nawet ta teoria się nie potwierdzi, to klęska głodu i tak nas dopadnie. Przecież niedożywieniu mieszkańców Afryki bogate państwa świata mogłyby zapobiec od ręki i nawet by tego specjalnie nie odczuły.
Ale nic nie zdziałają, bo sieć powiązań i uwarunkowań geopolitycznych, konflikty interesów oraz zła wola i krętactwa banków uniemożliwiają jakąkolwiek skoordynowaną akcję.
Głód zdziesiątkuje mieszkańców Czarnego Lądu, a reszta świata też będzie mocno musiała zacisnąć pasa
Zaś mizerna pomoc humanitarna jest notorycznie rozkradana przez kacyków, biurokratów i bandytów.
Nie najgorszym straszakiem jest też ropa i jej ceny. Wraz ze wzrostem kosztów transportu, drożeje wszystko. Prognozy są więc takie, że najpierw głód zdziesiątkuje mieszkańców Czarnego Lądu, a później reszta świata też będzie mocno musiała zacisnąć pasa.
Od jutra zaczynam gromadzić suchary i słoiki z flakami po zamojsku. Przydadzą się na czarną godzinę.
Z tej ponurej rzeczywistości wyłowiłem jasny promyczek nadziei. Zawarty, ni mniej, ni więcej tylko w prognozie pogody. Jedna z pogodynek zapowiedziała, że nad Polską przejdą tu i ówdzie - "delikatne burze". Wyobrażam sobie taką delikatną, by nie rzec przyjazną, burzę. Pewnie sypnie gradem wprost do szklanek z drinkami, by je ochłodzić?
Jest nadzieja, że i większość hiobowych przepowiedni skończy się małym deszczem z dużej chmury.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?