Ostatnio znajomość topografii mnie zawiodła i przydzwoniłem kolanem w kaloryfer. Zabandażowałem i zapomniałem, ale po kilkunastu godzinach widzę, że skaleczenie się jątrzy, a okolica puchnie i sinieje. Uznałem, że noga będzie mi jeszcze jakiś czas potrzebna i pojechałem na ostry dyżur. Przez cztery godziny wysłuchiwałem mrożących krew w żyłach opowieści współpacjentów o ich katuszach na ciernistych ścieżkach lecznictwa polskiego.
Najbardziej współczułem młodzieńcowi i panience, którzy od 6 godzin czekali na pieczątkę na jakimś zaświadczeniu. Przypomniałem sobie stary wojskowy dowcip i dla rozluźnienia atmosfery podzieliłem się nim z zebranymi. Otóż, co jest potrzebne do przeniesienia pieczątki z kancelarii do kancelarii? Czterech szeregowców, koc i dowódca operacji w stopniu podoficera. Kiedyś ryczałem ze śmiechu, wyobrażając sobie tych czterech kotów dzierżących każdy po jednym rogu koca, na którym transportują pieczątkę, bez której ani wówczas, ani dziś nic się załatwić nie da. Teraz jednak nikt się nie uśmiechnął.
W końcu pan doktor sprawnie oczyścił mi ranę, zdezynfekował, zabandażował i przepisał stosowne leki. Kurowałem się kilka dni zgodnie z otrzymanymi wskazówkami, po czym udałem się do kontroli. Inny już doktor zapytał, czym okładam kolano. Smaruję karbolinfamisem - zeznałem zgodnie z prawdą. - To błąd - zagrzmiał medyk. Maść tu nie skutkuje. Kto to panu przepisał? - Pański kolega- pisnąłem trwożliwie.
Wzruszył ramionami. - Zmiana kuracji - zadysponował. - Proszę to płukać w nadszczawianie trójhydrohypermanganu.
Płukałem, do czasu następnej kontroli. Trzeci z kolei medyk, gdy usłyszał o nadszczwianie, złapał się za głowę. - Ależ nie! - uniósł się. Proszę to odstawić i stosować okłady z cilcavora amazonea. Wyłącznie.
Zapytałem, czy przepisane zastrzyki przeciwzakrzepowe nie dublują się szkodliwie z pigułami na rozrzedzenie krwi, które każe mi zażywać kardiolog. - Mhm - mruknął lekarz. - Najlepiej niech pan zapyta swojego kardiologa.
Mam w październiku przyjść i zapisać się do kardiologa na przyszły rok. Wtedy dowiem się, które leki mi zaszkodziły
Nie tłumaczyłem już, bo i po co, że w swojej przychodni nie mam swojego kardiologa, gdyż takowy tam nie funkcjonuje. Ale w innej placówce dają mi nadzieję: mam w październiku przyjść i zapisać się na przyszły rok. Wtedy się może dowiem, które leki mi zaszkodziły. (Ponieważ nie chcę szkodzić przemysłowi farmaceutycznemu, użyte tu nazwy lekarstw zmyśliłem, aby prawdziwych ani nie reklamować, ani nie dyskwalifikować).
Spytałem jeszcze, czy muszę leżeć i oszczędzać kończynę, czy też mogę ewentualnie pokuśtykać po lesie (sezon grzybowy korci). Doktor, zagłębiony w papierach, nie dosłyszał, ale odezwała się obecna w pokoju pani, pielęgniarka lub salowa. - Jak będzie łaził, to mu rzepka spuchnie. Jak będzie leżał, to dostanie odleżyn. Jak będzie klęczał, to może dostanie rozgrzeszenie - zachichotała, dając do zrozumienia, że to żarcik taki zawodowy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?