Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Nigdy nie mów nigdy

Andrzej Górny redaktor
Andrzej Górny
Andrzej Górny Polskapresse
Przez kilkadziesiąt lat trwałem w przekonaniu, że nigdy nie będę fanem żadnego niemieckiego sportowca ani tym bardziej drużyny. Taki uraz na tle historyczno-militarnym. Mogłem się najwyżej pienić, że są lepsi, szczególnie w futbolu.

To się zmieniło wskutek sukcesów Borussii Dortmund z Lewandowskim, Błaszczykowskim i Piszczkiem w składzie. Powoli i niechętnie, choć z rosnącym zaangażowaniem, zacząłem tej ekipie kibicować.

Młodsi ode mnie komentatorzy takich oporów nie mieli. Podczas wtorkowego meczu z hiszpańską Malagą mówili o niemieckim zespole - nasi. Wkurzali mnie, jeszcze przed meczem dzieląc skórę na niedźwiedziu, wychwalając Borussię i nie dając przeciwnikom żadnych szans.

Ta typowo polska tromtadracja już nieraz się mściła i "pewne" wyniki okazywały się odmienne od spodziewanych. Na to się zanosiło - w regulaminowym czasie gry był wynik 2:1 dla Malagi, co dawało Hiszpanom awans do półfinału Ligi Mistrzów. Ludzie zaczęli opuszczać stadion, a ja czekałem jeszcze tylko, czy polscy kibice, których tam trochę było, odśpiewają nasz rzewny hymn przegranych: - Nic się nie stało, Borussio, nic się nie stało…

Aliści cud się zdarzył i "nasi" w 91. i 93. minucie dołożyli dwie bramki. 3:2, awans i szał radości. Muszę przyznać, że od czasu pamiętnego 1:1 z Anglią na Wembley, tak emocjonującego spotkania nie oglądałem.

Zastanawia mnie fenomen kibicowania w różnych krajach i w różnych dyscyplinach sportu. Futbol generalnie się ucywilizował, choć tu i ówdzie nadal dochodzi do bijatyk między narodami, a u nas także między kibolami z poszczególnych miast. Kibicesiatkówki są radośni i kulturalni, a najbardziej patriotyczni - widzowie skoków narciarskich. Przynajmniej jeśli chodzi o małe ojczyzny; transparentów z nazwami miejscowości, można naliczyć chyba setki. Pojawiły się nawet zagraniczne naśladownictwa, widziałem już nazwy miast czeskich czy słowackich.

Może więc sport bardziej łączy niż dzieli, ale niestety nie przekłada się to na inne dziedziny życia. Powód, aby skłócić Polaków może być dowolny, niektórych nie wymyśliłby najbardziej zjadliwy kabareciarz. W Częstochowie ludność podzieliła sprawa pomnika Jana Pawła II. Ustawiono go bowiem tyłem do miasta, w czym jedni widzą kamień obrazy, inni zaś nie, bo twierdzą, że Ojciec Święty właśnie wita przybywających na Jasną Górę pielgrzymów.

Dawno temu znalazłem się w składzie batalionu wojska porządkującego zgorzelecki cmentarz poległych w 1945 r. żołnierzy II Armii. W centralnym punkcie nekropolii miał stanąć monument przedstawiający Orła Białego. Byłem świadkiem dyskusji cywilnych architektów z umundurowanymi decydentami, którzy nalegali, by nasze godło narodowe mierzyło dziobem w stronę granicy, by straszyć zachodnioniemieckich odwetowców. Argumenty, że przed tymi odwetowcami leży przecież zaprzyjaźniona NRD, nie skutkował. Wygrała głupawa polityka, a żaden Niemiec, wschodni ani zachodni, tej groźby nie zauważył. Powiedział St. J. Lec: - Płaszczyzna porozumienia - idealne pole walki. No i wykrakał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska