Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Mizeria bez ogórków

Andrzej Górny
fot. Paweł Relikowski
Tęsknię za sezonem ogórkowym dawnego typu, z jego rozleniwiającym relaksem. Politykierstwo rozjeżdżało się na wywczasy, jak normalni obywatele, no, może trochę dalej i taniej, bo bratnie plaże na Krymie i w Bułgarii raczej niewiele tutejszych VIP-ów kosztowały.

Państwowa telewizja dwuprogramowa jechała samymi starociami, prawie całkiem jak dziś, ale tamtą można było spokojnie odpuścić, natomiast dzisiejsze stacje komercyjne potrafią z byle igły zrobić widły, a przy tym przekonać odbiorcę, że MUSI być na bieżąco, bo inaczej straci niebywałe sensacje.

Toteż spora część publiki łyka tę ich papkę, choć ona najczęściej niestrawna i przyrządzona wbrew zasadom dziennikarskiej rzetelności. Czytam np. na pasku w TV, że w Chinach mężczyzna zabił dwóch urzędników. Koniec, kropka. Jak zabił, dlaczego, czy go złapano - nie wiadomo. Albo inna - W mieście X zwolniono dwóch aresztowanych policjantów, trzeci będzie wypuszczony po wpłaceniu kaucji. O co chodzi? Zgaduj, narodzie. Może mi się słuch już całkiem rozregulował albo nie zauważyłem najnowszych reform językowych, bo często słyszę prezenterów wymawiających słowo Austriak jako Austryjak, z akcentem na y. I bądź tu mądry - czy to ich nieuctwo, czy moje niedoinformowanie.

Ciekawostka przyrodnicza - ogórków brak, a wokół mizeria. Czy świat zwariował? Pytanie retoryczne, przecież to widać i słychać, chyba że ktoś, wzorem strusia, wsadzi głowę w piasek.

Szaleństwo medialne wokół narodzin najnowszego potomka w angielskiej rodzinie królewskiej bije rekordy absurdu. Spekulacje, dywagacje i aberracje. Tłumy turystów ze świata przybyły do Londynu, bo chcą być blisko (np. o kilometr) tego wydarzenia, z nie wiadomo jakich powodów uznawanego za epokowe. Ilu wśród tych świadków jest podglądaczy, podsłuchiwaczy, podwąchiwaczy i innych zboczków? Mam nadzieję, że większość kieruje się tylko owczym pędem i małpią ciekawością, sprytnie nakręcanymi przez biznesmenów - i oni, i United Kingdom przecież na tym cyrku nieźle zarobią.

Przypominam sobie opowieść młodej matki z jej pobytu na porodówce we Wrocławiu. Co dzień o określonej godzinie pielęgniarka przynosiła środki czystości, bodajże mydło i jednorazowe ręczniki, które układała przy umywalce. Zaraz po obchodzie lekarskim zabierała te dobra i wynosiła. Nie dla pacjentek były przeznaczone, a dla doktorów, gdyby któryś zechciał zadbać o własną higienę. Oczywiście porównanie opieki medycznej przysługującej zwykłej Polce i członkom brytyjskiej rodziny królewskiej to z mojej strony poważne nadużycie. Czy jednak nie jest nadużyciem kolejnych rządów katastrofalny stan lecznictwa? A także drogownictwa, kolejnictwa, lotnictwa, sądownictwa i paru innych dziedzin? Ministrowie zadowoleni z siebie i ze swych dokonań, ich szef łaskawie toleruje wpadki tej miłej trzódki.

Stanisław Jerzy Lec dawno to przewidział w poniższej fraszce: Plan wykonan. Podpis: Onan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska