Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Dlaczego nikt nas nie lubi?

Andrzej Górny
Polskapresse
Rosjanie nas nie lubią, bo mają to zapisane w genach, a od niedawna jeszcze za rozpad Układu Warszawskiego.

Niemcy nas nie lubią za czterech pancernych, którzy zdobyli Berlin, oraz za to, że bardzo lubimy ich samochody. Po zniesieniu kontroli granicznych w niektórych miastach po drugiej stronie Odry liczba kradzieży samochodów w wykonaniu naszych specjalistów wzrosła nawet o kilkaset procent. Ukraińcy nas nie lubią za kniazia Jaremę i za to, że ich bohaterowie narodowi spod znaku Bandery są tu uważani za sadystycznych morderców.

Litwinom niechęć, a nawet nienawiść do Polski pomaga leczyć kompleksy i na nic nasze przychylne gesty; wolą traktować nas podejrzliwie jako byłych okupantów o wciąż nieczystych intencjach.
Anglicy i Irlandczycy nas nie cierpią, bo im ponoć odbieramy pracę. Argument, że przybysze znad Wisły i Odry w większości zadowalają się takimi pracami, których tubylcy nie tknęliby nawet bardzo długim kijem (ze szczotką na końcu), jakoś ich nie przekonuje.

Norwegowie nie lubią nas z powodu Justyny Kowalczyk, która odważyła się wyrąbać całą prawdę o ich astmatycznych narciarkach.

Żydzi nie lubią Polaków z powodu rzekomego antysemityzmu, co brzmi dość niepoważnie, jeśli się weźmie pod uwagę liczbę Polaków odznaczonych izraelskim medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata". Niektórzy ich działacze postanowili nas dodatkowo nie lubić, strofować i pouczać, dlatego, że państwo polskie nie chce od ręki wypłacić odszkodowań (jakieś 60 mld dolarów) każdemu Żydowi, który zezna, że mienie podczas II wojny utracił. Ów naród, wśród licznych zalet, ma też spory talent do interesów.

A każdy kupiec wie, że zarobić podwójnie, to nie grzech. Natomiast zagadką pozostaje, dlaczego gardzi własnym państwem tak wielu Polaków? Często okazują się to ci, którzy wyjechali za chlebem i dorobili się.

W telewizji albo w listach do gazet sprzedają swój sukces, a byłą ojczyznę mieszają z błotem. Tylko po co? Żeby się pochwalić czy usprawiedliwić? Może w podświadomości ulęgła się nostalgia lub wyrzuty sumienia?

Przyjechał z Monachium kumpel. Pobył trochę w Gdyni i wsiadł w pociąg, aby odwiedzić rodzinny Wrocław. U mnie zdjął płaszcz i zauważył, że cały tył skórzanej marynarki ma uświniony smarami. - No popatrz - powiada - odstawiłem auto, bo tysiąc kilometrów po waszych drogach to konieczność naprawy zawieszenia. A w waszych pociągach, nawet w pierwszej klasie, też syf. Co to za kraj?
- Jaki pociąg, taki kraj - pocieszyłem go. Udaje pierwszą klasę, choć warunki jak w towarowym, ma opóźnienia, które mogą się zwiększyć lub zmniejszyć, niektórzy maszyniści na gazie… To po co tu wracasz tak często?

To już nawet pomarudzić nie wolno? - odparł pytaniem na pytanie. -Wracam, bo w gruncie rzeczy tylko tu czuję się jak u siebie.

Przynajmniej jeden, który z powodu odrobiny brudu nie skreśla od razu całego kraju.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska