Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z polskiego na nasze: Ból istnienia i dodatkowa głowa

Andrzej Górny
Przejrzałem prasę, zmusiłem się do kontrolnego zerknięcia w kilkanaście programów telewizyjnych. Dopadł mnie atak weltschmerzu, czyli smutku z powodu niedoskonałości świata. Bo ile razy można patrzeć na te same gadające (rzadko z sensem) głowy? Wysłuchiwać o kolejnych małych przekrętach VIP-ów, głupocie urzędników i łamaniu prawa przez osoby postawione na jego straży? Czy dowiadywać się, że głównym życiowym problemem kobiet jest jakość skóry pod pachami?

Sięgnąłem po odtrutkę w postaci jednego z tomów twórczości Boya. U niego zawsze znajdę coś nowego, mądrego lub przynajmniej śmiesznego. Trafiłem na tekst "Rok 1900", w którym Boy omawia książkę Paula Moranda. Uważał on ten rok za przełomowy, za zmierzch królestwa burżuazji. Wojna, socjalizm, rozwój techniki wykopały przepaść między wczoraj a dziś.
Na paryskiej wystawie powszechnej zdobycze elektryczności. I czułości francusko--rosyjskie: w imieniu Rosji książę Urusów ofiarowuje prezydentowi Loubetowi mapę Francji sporządzoną z drogich kamieni. Miasta są z brylantów, rzeki z platyny, a całość na wielkim płaszczu z gronostajów. Zaś Ameryka to daleki naród bez znaczenia, który podobno ma dobrych dentystów. Pawilonem amerykańskim na wystawie nikt się nie interesuje.

Po 113 latach Ameryka nabrała znaczenia i już nie tylko dentystów ma dobrych. Za to czułości między Zachodem a Rosją są widać nieśmiertelne. A i prezenty wciąż w modzie - jak nie klejnoty dla Francji, to na przykład rurociąg wspólny z Niemcami.
Wróćmy jednak na krajowe podwórko. Wieczorna impreza Zielonego Balonika w Jamie Michalikowej. Zalanego gościa układają w kącie na stercie paltotów. Budzi go gwar i muzyka, zrywa się z okrzykiem: "Ja chcę brać udział!". Ale dostaje torsji i posługacz musi zasypać trocinami efekt. Delikwent budzi się jeszcze kilka razy i deklaruje "branie udziału", co mu się jednak nie udaje. Czy to nie przodek współczesnych celebrytów, którzy też pałają żądzą udziału, obojętnie w czym, byle ich zauważono?

Festyn dobroczynny w Krakowie w początkach XX wieku. Odważna organizatorka decyduje się zaprosić tych gorszycieli z Zielonego Balonika do namiotu wróżb. Draby wyłudziły od prezesowej butelkę koniaku i rozpoczęły urzędowanie. Pierwszą klientką było młode dziewczę, które zadało pytanie: "Czy będę sławną?". Pisemna, wierszem ułożona odpowiedź brzmiała:
"Różne rodzaje sławy bywają na świecie Może urodzisz kiedyś o dwóch głowach dziecię".

Mamusia zbezczeszczonego dziewczęcia podniosła krzyk i poleciała na skargę. Dziś prawdopodobnie niejedna artystka nie pogardziłaby dwugłowym potomkiem, bo cóż to za promocja! Żadnemu politykowi dodatkowa głowa chyba nie pomoże. Co innego - twarz. Już teraz niektórzy miewają po kilka na różne okazje. Jak się straci twarz, dobrze mieć zapas. I oni to robią. Dlaczego elektorat daje się nabierać? Oto jest pytanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska