- To chyba najbardziej kolorowy festiwal jesienią we Wrocławiu. Może właśnie dzięki temu nawet w tak kiepską pogodę ludzie pamiętają tego dnia o Ogrodzie Botanicznym i nas odwiedzają - mówi Paweł Fedorów z Ogrodu Botanicznego we Wrocławiu.
Na zwiedzających czekało m.in. ponad 80 wystawców. Można było posmakować dyniowych zup, ciast, chipsów, konfitur a nawet musztardy. Swoje wyroby wystawili także rękodzielnicy. Wszystko oczywiście nawiązywało do dyniowej tematyki. Na dzieci czekał m.in. plener artystyczny "Dyniowe Koty", a w ogrodowych alejkach czaiły się postacie stworzone z dyni.
Punktem kulminacyjnym festiwalu był konkurs na największą dynię. Podobnie jak w ubiegłym roku zwyciężył okaz wyhodowany przez Dominika Kędziaka z miejscowości Kurówek w woj. łódzkim. Olbrzymia dynia ważyła 528 kg. Drugie miejsce zajęli Monika i Bernard Drost (486,5 kg), trzecie zaś Antoni Zabrocki (303 kg).
W czym tkwi sukces hodowli zdradził zwycięzca konkursu, który podczas ubiegłorocznego festiwalu pobił rekord Polski (648,2 kg)? - Jednej dyni trzeba poświęcić powierzchnię pięciu metrów kwadratowych. Nasiono sieje się w doniczce, a dopiero później wysadza się na pole. Dnię trzeba pielęgnować przynajmniej dwie godziny dziennie. Owoce trzeba zapylać ręcznie i pilnować, by nie zrobiły tego za nas owady, bo wtedy cały trud może pójść na marne. Dodatkowo taką dynię trzeba porządnie nawadniać. nawet 500 litrami wody dziennie - wyjaśnia Dominik Kędziak.
Co dzieje się z dyniami-gigantami po zakończeniu sezonu? - Gdy już zakończą się wszystkie konkursy po prostu rozcinam, aby wydobyć pestki, które później sprzedaję. Ostatnio na podobnym festiwalu w Krapkowicach było kilka dyni wyhodowanych z moich pestek - wspomina Dominik Kędziak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?