Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WYWIAD Adam Matysek: Reprezentacja? To było fajne 5 min, teraz żyję od nowa

Jakub Guder
Adam Matysek - nowy dyrektor sportowy Śląska Wrocław
Adam Matysek - nowy dyrektor sportowy Śląska Wrocław fot. Tomasz Hołod
WYWIAD Adam Matysek został nowym dyrektorem sportowym Śląska Wrocław. W rozmowie z Gazetą Wrocławską opowiedział, jak przygotowywał się do nowej roli, wyjaśnił, jakie stawia sobie cele we Wrocławiu oraz odniósł się do zarzutów, jakie stawiają mu kibice.

Jako reprezentant kraju - jest Pan spełniony, czy brakuje tego jednego meczu na mistrzostwach świata?
_Adam Matysek: _Czasem się do tego przez moment wraca - gdy gazeta napisze, albo w telewizji coś powiedzą. Życie jest jednak tak dynamiczne, że ten temat trzeba uznać za zakończony. To było fajne 5 minut w moim życiu, jak to bywa w życiu każdego innego sportowca. W pewnym momencie bańka mydlana pęka i trzeba zaczynać życie od nowa.

Pan je zaczął jako trener bramkarzy, a teraz zaczyna jako dyrektor sportowy. W jednym z wywiadów, którego udzielił Pan w ubiegłym roku, mówił Pan, że chciałby iść w tym kierunku. Można zatem powiedzieć, że oferta ze Śląska Wrocław była skrojona pod Adama Matyska.
_Adam Matysek: _Pracując jeszcze w Norymberdze jako trener bramkarzy, w pewnym momencie podjąłem decyzję, że chciałbym zrobić coś nowego. Szukałem wyzwań. To połączyło się z powrotem do Wrocławia. Nie ukrywałem tego będąc już w Polsce, gdzie wielu jeszcze uważa, że stanowisko dyrektora sportowego nie jest potrzebne. Wydaje mi się jednak, że z tej pozycji można wiele rzeczy fajnie koordynować. W Niemczech to rola bardzo często spotykana, ceniona i obsadzana zazwyczaj przez byłych piłkarzy. Trudno mi powiedzieć, dlaczego u nas nie jest to tak popularne To była spontaniczna sytuacja. Zostałem zaproszony na spotkanie...

Rozumiem, że to było spotkanie w ratuszu?
_Adam Matysek: _To miasto jest właścicielem klubu i nie ukrywam, że tam odbyło się spotkanie. Porozmawialiśmy o możliwościach współpracy, jak mogłoby to wyglądać. Poprosiłem o dwa-trzy dni do namysłu. Przeanalizowałem argumenty za i przeciw i wydaje mi się, że podjąłem słuszną decyzję.

Jak Pan przygotowywał się do przejścia z trenerki do siedzenia na biurkiem w roli dyrektora sportowego?
_Adam Matysek: _Na to składa się wiele doświadczeń. Robiłem w Niemczech m.in. studium ‘sport management’. Wymagało to sporo wysiłku, bo było dużo fachowego słownictwa. Poradziłem sobie jednak i to mi dużo dało. Otworzyło oczy na sprawy marketingowe. Miałem również dobre kontakty z marketingiem Norymbergi, ale też z firmami, które się tym zajmują. Zadawałem dużo pytań, dowiedziałem się wielu rzeczy. Gdzieś tam chyba jednak trochę od początku miałem z tyłu głowy, że chcę iść w tę stronę, chociaż wiem, że to odpowiedzialna rola.

Jakie będą Pana obowiązki we Wrocławiu?
_Adam Matysek: _Od spraw pierwszej drużyny, poprzez rezerwy, aż do koordynacji działań akademii. To ogrom pracy. Dochodzą do mnie takie sygnały, że dobrze by było, aby Tadeusz Pawłowski pracował w akademii. Faktycznie - mógłby bardzo pomóc. Ja nie jestem chyba w stanie wszystkiego sam ogarnąć, a akademia to niejako oddzielna instytucja. Oczekiwania wobec jej pracy są jednoznaczne - trzeba tak dobrze szkolić, aby jak najwięcej zawodników trafiało do pierwszej drużyny. Przeskok z juniora do seniora jest potężny i taki zawodnik musi być do tego przygotowany. Moja rola - czy przyszłego dyrektora akademii - jest taka, aby przygotować system, dzięki któremu trener pierwszej drużyny nie będzie musiał tracić czasu na przystosowanie juniora do gry na wyższym poziomie. Trener Pawłowski pracował zarówno z młodzieżą, jak i ze starszymi zawodnikami. Wie jakie są wymagania.

Będzie chciał Pan wykorzystać swoje znajomości, by nawiązać współpracę między akademią Śląska, a niemieckimi akademiami?
_Adam Matysek: _To kolejny element, który można wykorzystać. Życzyłbym sobie na przykład, żeby we Wrocławiu nasza akademia - dzięki moim kontaktom, albo trenera Pawłowskiego - uczestniczyła w fajnym, międzynarodowym turnieju. Byłaby szansa, na ściągniecie ciekawych zespołów w różnych kategoriach wiekowych. Im więcej doświadczeń z innymi drużynami będą mieli młodzi piłkarze, tym lepiej będą wiedzieć, co trzeba zrobić, aby wejść na wyższy poziom.

Mało kto chyba pamięta, że Pana ojciec grał razem z Tadeuszem Pawłowskim w Zagłębiu Wałbrzych. Mieliście w ostatnim czasie kontakt ze sobą?
_Adam Matysek: _Tak, sporadycznie. Gdy był jeszcze trenerem Śląska spotkaliśmy się na panelu dyskusyjnym w ratuszu, który był otwarty dla publiczności. Potem od czasu do czasu dzwoniliśmy do siebie, rozmawialiśmy. Gdy jeszcze z Leverkusen jeździliśmy na obozy do Szwajcarii, to trener Pawłowski pojawiał się u nas, oglądał treningi. Wówczas też sporo rozmawialiśmy.

Dochodzą do mnie sygnały, że dobrze by było, aby trener Tadeusz Pawłowski pracował w akademii. Faktycznie - mógłby bardzo pomóc.

Rozumiem, że będzie też Pan w pewnym stopniu odpowiadał za transfery. Jak wyobraża Pan sobie funkcjonowanie skautingu w Śląsku?
_Adam Matysek: _Wszystkie działania zależne są od finansów. Widzę dużo możliwości, jeśli chodzi o skauting. Musimy dążyć do wprowadzenia zagranicznych, sprawdzonych wzorców. Celem jest taki, abyśmy pozyskiwali zawodników, których sami obserwowaliśmy, a nie takich, których widzieliśmy gdzieś w komputerowym programie skautingowym. On jest oczywiście potrzebny, bo to doskonała rzecz, by zdobyć wiele informacji o danym piłkarzu, jeśli jednak ja go nie obserwuję, nie widzę jak gra, jak się porusza po boisku, to kupujemy kota w worku. Te wszystkie filmiki - chociażby na youtubie - są bardzo podrasowane. Zawodnika musi zobaczyć dwóch-trzech skautów, potem opiniuję go ja, a także oczywiście trener pierwszej drużyny. W ten sposób mamy pięć opinii, które powinny się zazębiać. Oczywiście na to, czy kogoś pozyskamy wpływa wiele czynników - finanse, zainteresowanie samego piłkarza, który może chce wyjechać zagranicę, itd...

Czyli rozumiem, że docelowo chciałby Pan tę siatkę skautów w Śląsku poszerzyć?
_Adam Matysek: _Oczywiście że tak.

Gdzie będzie Pan chciał szukać wzmocnień dla Śląska? W jakich regionach Europy? Może Skandynawia, a może wykorzysta Pan swoje kontakty z Niemiec?
_Adam Matysek: _Dzisiaj nie chciałbym mówić o konkretnych kierunkach. Moim zdaniem dużo fajnych juniorów jest w naszej I czy II lidze. Jest szansa, żeby ich wyciągnąć. Im więcej w drużynie będzie zawodników z Polski, tym łatwiej będzie do nich dotrzeć. Sam to przeżywałem grając zagranicą. Gdy trafiłem do Niemiec mogło tam grać w jednej drużynie trzech obcokrajowców. Nas było pięciu. Ja miałem to szczęście, że grałem. Potem - w Leverkusen - mieliśmy właściwie samych obcokrajowców: Chorwaci, Brazylijczycy, ja z Adamem Ledwoniem, no i Niemcy...

W Polsce wielu uważa, że funkcja dyrektora sportowego jest niepotrzebna

Wraz z Pana przyjściem do Śląska pojawiły się plotki, że będzie w klubie też inwestor z Niemiec.
_Adam Matysek: _Chciałem uspokoić opinię publiczną, że nie jestem tu w roli żadnego mediatora. W kontrakcie mam zapisane, że jestem dyrektorem do spraw sportu i tylko na tym się skupiam. Role muszą być podzielone.

Adam Matysek jako dyrektor sportowy osiągnie w polskiej lidze więcej, niż jako piłkarz?
_Adam Matysek: _Nie chcę do tego w ten sposób podchodzić. Mam pewne cele, które chciałbym zrealizować. Czy będę lepszy, czy gorszy, czy popracuję dłużej, a może krócej... czas pokaże. Najważniejsze jest to, że piłka nożna, to gra zespołowa. Zatrudnienie mnie czy Tadeusza Pawłowskiego od razu niczego nie zmieni. Wszyscy w klubie - od marketingu aż do działu prasowego - muszą dążyć do celu, jakim jest sukces Śląska. Na ten sukces pracować musi każdy,

A jak Pan podchodzi do komentarzy części kibiców, którzy nie najlepiej przyjęli Pana zatrudnienie w Śląsku (część kibiców oskarża Adama Matyska, że miał niejasny udział w spadku Śląska z I ligi w 1993 roku - przyp. JG)?
_Adam Matysek: _Wiem do czego pan zmierza. Już od małego najważniejszą rzeczą było dla mnie zwycięstwo. Jeśli chodzi o te komentarze, to chciałbym, aby oceniano tylko moją ówczesną formę sportową - czy była dobra, czy zła - oraz postawę drużyny. Bo tak jak mówiłem: o sukcesie czy porażce decyduje zespół. Potem łatwo jest wskazać jedną osobę i powiedzieć: „ty jesteś winien!” To krzywdzące.

Rozmawiał JAKUB GUDER

ADAM MATYSEK WYWIAD ADAM MATYSEK ROZMOWA DYREKTOR SPORTOWY ADAM MATYSEK OBOWIĄZKI ADAMA MATYSKA

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska