Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wysłaliśmy ostatni, historyczny telegram. Dotarł!

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Agnieszka Miza, dyrektor Muzeum Poczty i Telekomunikacji z otrzymanym telegramem.
Agnieszka Miza, dyrektor Muzeum Poczty i Telekomunikacji z otrzymanym telegramem. Janusz Wójtowicz/Polska Press Grupa
W piątek, 28 września wysłaliśmy ostatni, a więc historyczny telegram. Od dzisiaj usługa nadawania telegramu już nie funkcjonuje. Ostatni telegram można było wysłać w piątek, bo w weekend - jak poinformowała nas kierownik poczty na wrocławskim Rynku - telegramy nie są nadawane. Dzisiaj sprawdzaliśmy, czy dotarł.

- Byliśmy bardzo mile zaskoczeni. Wszyscy pracownicy o tym mówili - usłyszeliśmy przez telefon, gdy dziś rano zadzwoniliśmy do Muzeum Poczty i Telekomunikacji. To właśnie muzeum było adresatem ostatniego telegramu. Wiadomość trafiła do adresata już po kilku godzinach, teraz znajdzie się w zbiorach instytucji.

Treść naszego telegramu brzmiała: Ostatni telegram. Pozdrawiamy. Redakcja Gazety Wrocławskiej.

Od Morsa do smsa

Pierwszy telegram przesłano 5 sierpnia 1858 roku pomiędzy Europą i Ameryką. Natomiast w Polsce na terenie Królestwa Polskiego działał telegraf optyczny.

- Przesyłanie wiadomości złożonej z 45 znaków na odległość tysiąca kilometrów trwała 22 minuty. Dla porównania ówczesna poczta konna potrzebowała na wykonanie tej usługi aż 65 godzin. Telegraf optyczny okazał się jednak mało przydatny przy pochmurnej pogodzie, dlatego wkrótce zastąpił go telegraf elektryczny - opowiada Agnieszka Miza, dyrektor Muzeum Poczty i Telekomunikacji.

Przełom nastąpił w 1837 roku dzięki Samuelowi Morse'owi, który zasłynął w dziedzinie telekomunikacji, ale był też znanym artystą i malarzem. To on wynalazł telegraf elektromagnetyczny. Dzięki niemu szybkość przekazania wiadomości stała się imponująca - około 40-60 znaków na minutę. Jednym z najsłynniejszych telegramów był telegram królowej Wiktorii do prezydenta Stanów Zjednoczonych Jamesa Buchanana. Królowa wysłała go Morsem po połączeniu obu kontynentów.

W Muzeum Poczty i Telekomunikacji na ekspozycji znajduje się telegraf Hughesa (to urządzenie zwane było potocznie juzem).

- Ten telegraf zrewolucjonizował wysyłanie wiadomości Morsem. Aparat Hughesa wysyłał wiadomości nie za pomocą kropek i kresek, które trzeba było rozszyfrować, ale drukował już gotową treść wiadomości - mówi Izabela Kupiec z Muzeum Poczty i Telekomunikacji we Wrocławiu.

Urządzenie przypomina nieco fortepian, bo David Hughes (1831 - 1900) z zamiłowania był pianistą. Klawiatura tego telegrafu wygląda jak klawiatura fortepianu. Składa się z 28 klawiszy (czarnych i białych). Jeden klawisz odpowiadał dwóm znakom.

- Pisaliśmy gotową wiadomość, która w aparacie odbiorczym drukowana była jako zwykły tekst, czyli coś, czego nie miał Morse - dodaje Izabela Kupiec. - Telegramy wysyłano zwykle wtedy, gdy informowano o śmierci kogoś bliskiego, dlatego często kojarzył się ze smutnymi wiadomościami. Ale często też ich treść dotyczyła narodzin dziecka, niektórzy gratulowali ślubu.

W okresie dwudziestolecia międzywojennego organizowano kursy juzistek. Szkolenia przeprowadzano w zegrzyńskim Centrum Wyszkolenia Łączności (centrum funkcjonuje do dziś, lecz pod inną już nazwą). Kurs obejmował ponad 20 przedmiotów. Wśród nich były takie, jak nauka o elektryczności, encyklopedia teletechniki czy regulamin służby ruchu telegraficznego. Były też ćwiczenia z telegrafowania aparatami juza, stukawką i morsem. Po ukończeniu takiego kursu dostawało się skierowanie do pracy w określonym urzędzie pocztowym.

Dopiero później telegrafistki przekazywały telegramy posługując się dalekopisem. To z tamtych czasów pochodzą wiadomości przerywane słynnym STOP. Do piątku telegram był już tylko zwykłym drukiem, który nadawano jak list, tyle że mieścił maksymalnie 160 znaków - tyle samo co sms.

Telegramy już tylko w muzeach

Na wystawie Muzeum Poczty i Telekomunikacji jest jeden telegram. Wysłano go właśnie za pomocą aparatu Hughesa. Jego treść dotyczyła paszportu.

- Pan zapomniał go wziąć i prosił o dosłanie, bo okazało się, że paszport zostawił w szufladzie w domu - mówi Izabela Kupiec. - Dzisiaj już nikt nawet nie myśli, żeby wysyłać telegramy, ale z pewnością wielu będzie wspominać tę usługę poczty z ogromnym sentymentem.

Być może za jakiś czas i nasz historyczny telegram znajdzie się na ekspozycji. Na razie trafił do dokumentacji i na pewno zostanie zachowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska