Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyrzuciła psa przez okno, "bo śmierdział i szczekał"

Weronika Skupin
Ul. Słowiańska, zdjęcie ilustracyjne
Ul. Słowiańska, zdjęcie ilustracyjne Tomasz Hołod
Kompletnie pijana kobieta wyrzuciła psa przez okno mieszkania na piątym piętrze kamienicy przy ulicy Słowiańskiej. Zwierzę nie przeżyło upadku.

ZOBACZ TEŻ: WE WROCŁAWIU KTOŚ STRZELA DO ZWIERZĄT

Do zdarzenia doszło w czwartek po południu. Policję poinformowali sąsiedzi kobiety. Widzieli, że ktoś wyrzucił psa przez okno. Zwierzę prawdopodobnie zginęło na miejscu.

Policjanci ustalili, że psa wyrzuciła 53-latka, która piła alkohol z właścicielką mieszkania i opiekunką psa. W wydychanym powietrzu miała 2,9 promila alkoholu. Kobieta powiedziała policjantom, że pies przeszkadzał jej, "śmierdział i szczekał". Właścicielka zwierzęcia nie wiedziała nic o tym zdarzeniu.

53-latka trafiła do aresztu. Musi wytrzeźwieć. Potem zostaną jej przedstawione zarzuty. Za zabicie psa grozi rok więzienia, a za zabicie ze szczególnym okrucieństwem - dwa lata.

- Przy upadku z piątego piętra pies nie miał żadnych szans - mówią zgodnie lekarze weterynarii. - Nawet psy, które spadają z pierwszego czy drugiego piętra mogą nie przeżyć. Te, które spadają z niewielkiej wysokości już są mocno połamane - mówi Szczepan Kawski z gabinetu dr. Dolittle przy ul. Osobowickiej. Sądzi, że dwa lata więzienia, grzywna i zakaz posiadania zwierząt to minimalny, a i tak niedostateczny wymiar kary dla 53-latki.

- Takie sytuacje, czyli wyrzucenie zwierzęcia przez okno z premedytacją, we Wrocławiu zdarzają się nawet kilka razy w miesiącu - ubolewa Mateusz Czmiel z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami we Wrocławiu. Przywołuje różne przykłady, np. kotki, która kilka lat temu została wyrzucona z 10. piętra w bloku i nie przeżyła. Kilka dni temu także z ostatniego piętra ktoś wyrzucił kota, który cudem przeżył.

- Niestety prokuratura niezwykle często umarza postępowania wobec takich osób. Tłumaczą: "nie wiedziałem, że to się tak skończy", "zdenerwowałem się i działałem pod wpływem impulsu", "byłem pijany i nie wiedziałem, co robię". A prokuratorzy czy sędziowie im wierzą. Nie traktują tego jako zabójstwo zwierzęcia ze szczególnym okrucieństwem, ale jako czyn mało szkodliwy społecznie i nie karzą sprawcy w żaden sposób. A to powoduje, że ludzie czują się bezkarni - mówi Mateusz Czmiel.

Wyświetl większą mapę

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska