Do tragedii doszło w październiku 2014 roku w bloku na wrocławskim Gądowie. Był piątek, 24 października. W domu państwa S. doszło do małżeńskiej kłótni. Nagle mężczyzna - trzymający w ręku pistolet - strzelił żonie w brzuch.
Czy chciał zabić? Prokuratura przekonywała podczas procesu, że chciał. Zdaniem śledczych było to działanie z premedytacją. Dlatego oskarżenie domagało się aż 25 lat więzienia.
Obrona przekonywała, że w ogóle nie ma mowy o zabójstwie ani o próbie zabójstwa. Miał to być nieszczęśliwy wypadek. Po prostu nieumyślne spowodowanie śmierci. W czasie awantury w mieszkaniu państwa S. były jeszcze inne osoby. Choć samego zdarzenia nikt nie widział. Kto - pytała obrona - przygotowuje zabójstwo, kiedy w domu są osoby postronne.
Zaraz po tragicznym wystrzale w brzuch Ireneusz S. wezwał pogotowie. Kobieta trafiła do szpitala na stół operacyjny. Niestety nie udało się jej uratować.
Co się działo krytycznego poranka? Była małżeńska awantura. Ireneusz S. trzymał w ręku broń. To był zabytkowy pistolet Parabellum z 1935 roku. Mężczyzna nie miał pozwolenia na posiadanie tej broni. To dodatkowy zarzut, jaki postawiono mu w śledztwie. Nigdy wcześniej nie używał tej broni. Nigdy nie strzelał. Podobno załadowana była rok wcześniej. W czasie kłótni broń wystrzeliła i doszło do dramatu.
Mężczyzna przekonywał, że nie chciał żony zabić ani zranić. Chciał ją - mówił - tylko nastraszyć.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tragedia na Gądowie. Mężczyzna strzelił do żony, kobieta nie żyje
Wrocławski Sąd Okręgowy nie zgodził się z wersją obrony, że doszło do nieszczęśliwego wypadku. Nie zgodził się też z oskarżeniem i wersją zabójstwa z premedytacją. Miał to być - zdaniem sądu - tzw. „zamiar ewentualny” czyli sytuacja, w której sprawca przewiduje, że dojdzie do przestępstwa i godzi się na to.
Ireneusz S. był oskarżony jeszcze o jedno przestępstwo - oszustwo na szkodę Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej we Wrocławiu. Wyłudzał zasiłki na córkę z pierwszego małżeństwa jako samotny ojciec. Zataił przed urzędnikami, że ponownie się ożenił.
Sąd uznał Ireneusza S. winnym wszystkich trzech zarzucanych mu przestępstw. Oczywiście najpoważniejsze z nich to morderstwo. Obrona zapowiada, że złoży wniosek o pisemne uzasadnienie czwartkowego wyroku. Po lekturze zapadnie decyzja, czy odwoływać się od wyroku do Sądu Apelacyjnego.
Proces w tej sprawie zaczął się w październiku ubiegłego roku. Na początku rozprawy obrona skorzystała z przepisu umożliwiającego wylosowanie składu orzekającego w sprawie. Takie losowanie to bardzo rzadko spotykana we wrocławskim sądzie procedura. Można ją zastosować na wniosek stron. Ale tylko w sprawach o najcięższe zbrodnie. Losowanie przeprowadzono publicznie, w obecności stron i mediów w jednej z sal wrocławskiego sądu.
Chodzi o to, by w sprawach o najpoważniejsze przestępstwa wybór składu orzekającego dokonywany był najbardziej transparentnie jak to możliwe. Zwykle sprawy - jakie wpływają do sądu - sędziom przydzielane są w porządku alfabetycznym. W kolejności w jakiej są składane.
Przewodniczącym składu był sędzia Marcin Sosiński wiceprezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?