Wszystko działo się w kamienicy na ul. Krasińskiego we Wrocławiu. To była impreza – zakrapiana alkoholem. Oskarżony w tej sprawie Sebastian S. mieszkał u ofiary – Krzysztofa i jego żony Moniki. Krytycznego wieczora w domu były też dzieci lokatorów oraz ich koleżanka.
Oskarżenie twierdziło, że Sebastian w pewnym momencie zaczął się szarpać z Krzysztofem i wypchnął go przez zamknięte okno. Sebastian utrzymuje, że był w kuchni. W śledztwie opowiadał, że wracając z kuchni zobaczył jak Krzysztof idzie w stronę okna i nagle wypada przez nie. Po wypadku wyszedł z domu. Chwilę stał na ulicy, ale do Krzysztofa nie podchodził. Wreszcie wsiadł do taksówki i odjechał. Na procesie w sądzie przekonywał, że - gdy wrócił z kuchni z drinkiem - Krzysztofa już nie było, a zaproszona na imprezę koleżanka uciekła.
A sąd ustalił jeszcze inną wersję. Szarpanina, która zakończona wypadkiem. Wszystko widziała koleżanka Krzysztofa i Moniki. Krzysztof awanturował się z jednym ze swoich dzieci. Sebastian chciał ich rozdzielić i zaczęła się szarpanina. Byli niebezpiecznie blisko okna. Okna znajdującego się na wysokości 50 cm od podłogi. Bardzo zniszczoną stolarką.
Sebastian nie chciał zabić – twierdzi sąd. Nie mieli żadnego konfliktu. Nieostrożność, wypadek i tyle. Dodatkowo Sebastian S. był oskarżony o kradzież. Bo po wypadku wyszedł z domu w kurtce Krzysztofa i z jego portfelem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?