Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wykładowcy: Studenci na sesji koszą się sami

Weronika Skupin
Profesor Juliusz Gajewski z Politechniki Wrocławskiej "przepuszcza" tylko co 10. studenta
Profesor Juliusz Gajewski z Politechniki Wrocławskiej "przepuszcza" tylko co 10. studenta fot. Paweł Relikowski
Na Politechnice semestr zimowy kończy się w tym tygodniu, a na Uniwersytecie Przyrodniczym rozpoczęło się już letnie półrocze. Niektórzy studenci jednak wciąż mają problemy z zaliczeniem poprzedniego, choć część z nich podchodzi do poprawki nawet po raz czwarty.

Zapytaliśmy profesorów uczestniczących w naszym plebiscycie na "Kosę Roku", jaka jest recepta na zaliczenie ich przedmiotów.
Prof. Juliusz Gajewski wykłada podstawy elektrotechniki na Politechnice Wrocławskiej. W plebiscycie na "Kosę Roku 2011" wygrał bezkonkurencyjnie, zdobywając 34 proc. głosów.

- Ta nagroda mnie nobilituje, bo świadczy o tym, że nie zszedłem do żenującego poziomu nauczania - mówi. Około 50 osób na 500 zdaje u niego wykład, a 100 ćwiczenia. Profesor wini za to niski poziom nauczania na poziomie podstawowym i średnim. Nie zgadza się, że nie potrafi przekazywać wiedzy.

- Na uczelni informacje powinno się zdobywać samemu. Studenci nie wynoszą tej umiejętności ze szkół, czasem nawet nie potrafią czytać ze zrozumieniem. Uczą się najczęściej jedynie przed kolokwiami - mówi.
- Legendy o tym, jak trudno zdać, tworzą ludzie, którzy się nie uczą - twierdzi Mateusz Sobczyński, student 2. roku.

NAJŚWIEŻSZE INFORMACJE Z WROCŁAWIA CODZIENNIE W TWOJEJ SKRZYNCE. KLIKNIJ I ZAMÓW NEWSLETTER GAZETY WROCŁAWSKIEJ

Wczoraj pod gabinetem prof. Bronisława Gosowskiego ustawiały się tłumy tych, którym na pierwszym terminie powinęła się noga. Na egzaminy z konstrukcji metalowych ze 140 osób w pierwszym i drugim terminie stawiło się tylko ok. 50. Niektórzy nie oddali projektu i nie mogli do niego podejść, a część zrezygnowała przez ogrom materiału.

- Jestem odpowiedzialnym człowiekiem i sumienie nie pozwala mi zaliczyć komuś, kto nie zna nawet jednej czwartej materiału wymaganego na piątkę. Potem tacy ludzie projektują budynki, a one nie mogą się zawalać - tłumaczy prof. Gosowski.
Mikroekonomię wykładaną przez prof. Danutę Mierzwę z Uniwersytetu Przyrodniczego oblało w zimowym semestrze prawie 30 osób na 140. - Pani profesor prowadzi jedne z najciekawszych zajęć, ale potrafi szczegółowo przepytać - zdradza Radek.
Prof. Mierzwa woli, gdy studenci uważają ją za zasadniczą, a nie pobłażliwą. - Wymagam dużo od siebie i od studentów. Ekonomia jest dyscypliną wiodącą, dlatego podnoszę im poprzeczkę bardzo wysoko. Nie każdy musi mieć dyplom - mówi.
Studenci Uniwersytetu Przyrodniczego obawiają się też wykładającej mikrobiologię dr Elżbiety Magnuckiej. W semestrze zimowym dr Magnucka prowadziła trzy grupy po ok. 20 osób. W każdej kilka nie zdało.

- Obniżamy wymagania wobec studentów z roku na rok. Uczą się pod pytania testowe, a nie otwarte. Nie potrafią powiedzieć nic od siebie pełnym zdaniem. Myślą i mówią skrótowo. Takie już jest to pokolenie - podsumowuje dr Magnucka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska