- Wulgarne napisy utrwalają stereotypy i negatywne nastawienie do różnych grup np. osób homoseksualnych czy pochodzenia żydowskiego. A stąd już prosta droga do agresji - tłumaczy Aleksandra Wilczura, koordynatorka wrocławskiej akcji. Przywołuje historię, która wstrząsnęła ją dwa tygodnie temu. Dzieci jej znajomych zostały na terenie szkoły pobite prze kolegów. Wcześniej wielokrotnie wołano za nimi "żydki", "pedały". To tylko utwierdziło ją w przekonaniu, że trzeba działać.
W sobotę akcja zamalowywania wulgarnych napisów we Wrocławiu odbędzie się po raz pierwszy. Każdy może przyjść o godzinie 11 przed Szkołę Żydowską przy ul. Jastrzębiej i pomóc. Zresztą o wielu miejscach, gdzie można przeczytać obraźliwe napisy, poinformowali organizację mieszkańcy. - Zgłoszeń od wrocławian był setki - potwierdza Aleksandra Wilczura. Najwięcej dotyczyło Nadodrza, Kleczkowa i Krzyków. Pierwsze dwa królują w hasłach antysemickich, ostatnie w homofobicznych.
Zamalowywanie zaplanowane jest m.in. na Jedności Narodowej i Pobożnego, ale także na Kleczkowie, Osobowicach, Krzykach i w okolicy Szkoły Żydowskiej. Jak się jednak okazuje zdobycie pozwoleń to nie była taka prosta sprawa. - Spotkaliśmy się z barierami biurokratycznymi, a wielu administratorów budynków nam odmówiło, tłumacząc, że nie chcą by osoby postronne zamalowywały napisy. Mówią, że to oni są za to odpowiedzialni - wyjaśnia Aleksandra Wilczur.
Organizatorzy zapewniają, że to nie ostatnia taka akcja. Niestety, murów do zamalowywania nie brakuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?