Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WTA Adelajda. Iga Świątek zadowolona, choć tytułu nie obroniła. Nasza tenisistka wycofała się za to z turnieju w Sydney

Hubert Zdankiewicz
Hubert Zdankiewicz
Iga Świątek
Iga Świątek fot. sylwia dabrowa / polska press
- Jestem zadowolona z wyniku, który tutaj zrobiłam - podsumowała swój występ w Adelajdzie (WTA 500) Iga Świątek. - Miałam naprawdę trudne losowanie. Rozegrałam bardzo solidne spotkania przeciwko Leylah i Wiktorii. Dzisiaj również zagrałam dobry mecz, lepszy niż wskazywałby na to wynik. Jestem zadowolona ze swojego występu. Oczywiście nie z tego, że przegrałam, ale wiem jakie błędy popełniłam - dodała najlepsza polska tenisistka, której nie udało się obronić wywalczonego przed rokiem tytułu. Ze swojego występu w pierwszym turnieju w nowym sezonie faktycznie może być jednak zadowolona.

Zwłaszcza ze wspomnianych przez siebie meczów z Leylah Fernandez i Wiktorią Azarenką. Ubiegłoroczna finalistka US Open nie miała w meczu z Polką zbyt wiele do powiedzenia. Ugrała raptem trzy gemy. Większy opór stawiała dwukrotna mistrzyni Australian Open, ale ona również zeszła z kortu pokonana. Cieszyć mogły nie tylko zwycięstwa, ale również styl, w jakim Świątek odprawiała z kwitkiem kolejne rywalki. Widać było, że jest dobrze przygotowana do sezonu, a ponadto przebywanie na korcie znów sprawia jej radość (w końcówce ubiegłego roku różnie z tym bywało). Grała szybko i agresywnie, popełniała mało błędów, dobrze serwowała.

Na Ashleigh Barty to jeszcze nie wystarczyło. Liderka światowego rankingu odrobiła lekcje i w sobotnim półfinale skutecznie zneutralizowała atuty Polki. Sama była za to niemal bezbłędna i kontrolowała przebieg spotkania od początku do końca. Wygrała ostatecznie 6:2, 6:4. Górą była również w niedzielnym finale, w którym pokonała 6:3, 6:2 Jelenę Rybakinę z Kazachstanu. „Ależ Barty jest mocna” - chwaliła Australijkę na Twitterze była tenisistka, obecnie telewizyjna komentatorka, Joanna Sakowicz-Kostecka.

„Wiem, co muszę poprawić i wiem dokąd zmierzam. Dzięki Ash, duży szacunek za poziom, na jakim dziś grałaś” - pochwaliła rywalkę (również w social mediach) Świątek. „To był dla mnie naprawdę dobry tydzień. Mam nadzieję, że tylko jeden z wielu, jakie czekają na mnie w tym sezonie. Nie mogę się doczekać powrotu do Adelajdy” -dodała ubiegłoroczna mistrzyni (wygrała wówczas turniej nie tracąc nawet seta).

Przed rozpoczynającym się w przyszły poniedziałek (17 stycznia) wielkoszlemowym Australian Open Polka miała w planach jeszcze występ w Sydney (WTA 500). Zdążyła już nawet poznać nazwisko pierwszej rywalki, na otwarcie miała zmierzyć się z ubiegłoroczną mistrzynią US Open, Brytyjką Emmą Raducanu. Była więc okazja, by udowodnić swoją wyższość nad kolejną przedstawicielką młodszego pokolenia.

Do meczu jednak nie dojdzie, bo w sobotę Świątek poinformowała, że wycofuje się z turnieju. „Po intensywnym okresie przygotowawczym i turnieju w Adelajdzie, moje ciało potrzebuje więcej odpoczynku - czuję lekki ból w okolicy żeber. Po długich rozmowach zdecydowałam się wycofać z turnieju w Sydney. Bardzo chciałam tu zagrać i mam nadzieję, że za rok wrócę i będę mogła cieszyć się tym miejscem. Do zobaczenia w Melbourne” - napisała na Twitterze.

W dwustopniowych kwalifikacjach do turnieju w Sydney walczy za to Magdalena Fręch. W pierwszym meczu rozstawiona w nich z numerem ósmym Polka wygrała 6:2, 6:2 z 775. na świecie reprezentantką gospodarzy Alianą Parnaby.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska