Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy jesteśmy ugotowani, czyli jak filozof został Master Chefem, a pogodynka kucharką

Jacek Antczak
Przyznaję się - nie czytałem jeszcze książki pani premierowej o życiu z premierem. Nic chyba dziwnego, bo jak wskazują badania, poza nielicznymi "smakoszami" literatury faktu i kryminałów, ogólnie Polacy nie czytają już żadnych książek. Z jednym wyjątkiem. Pożeramy jeden gatunek prozy połączonej z poezją - literaturę kulinarną. Mówiąc językiem staropolskim, czytamy książki kucharskie.

Pani premierowa zdaje się niewiele pisze o alkowie i kuchni, nawet tej politycznej, więc nie do końca wstrzeliła się w czytelnicze (czyli wyborcze) gusta. A chyba o to chodziło. Nie można mieć ciacha (męża premiera) i zjeść ciastka (napisać o nim bestseller).

Jako redaktor, który potrafi upichcić tylko jakiś felieton, wywiad czy inny reportaż, a w kuchni, co najwyżej zagotować wodę na herbatę, nie powinienem wypowiadać się na tematy kulinarne. Ba, jako kuchenny troglodyta, który nawet w restauracji we Włoszech zażądał keczupu do pizzy, a jajecznicę sporządza z pomidorami, z podziwem przyglądam się największym bohaterom masowej wyobraźni. Czyli kucharzom, pardon, wirtuozom kuchni, którzy we współczesnym świecie popkultury zdetronizowali nie tylko celebrytów, ale nawet telewizyjne pogodynki. Swoją drogą najlepszym przepisem na zostanie największą gwiazdą jest moment, w którym celebrytka - pogodynka zostanie kucharzem. Albo odwrotnie, gdy kucharka (o rany, ale to brzmi, genderki się zagotują), zacznie zapowiadać pogodę.

Przyglądam się więc temu kucharzeniu, bo nie da się uciec, gdy kuchnia rządzi wszędzie. W domu, co "30 minut", a ostatnio, co "15 minut" gotuje mi jakieś genialne dania Jamie Oliver (kto wymyślił te przeklęte telewizyjne nagrywarki, za pomocą których można oglądać serie programów?). U mamy objeżdżam świat i łażę po jakichś targach z Robertem Makłowiczem. Znajomi preferują kuchnię jakiegoś filozofa Pascala, teściowie podziwiają, jak sobie radzi przy garach była Miss Polonia Ewa Wachowicz. W Lidlu każdy produkt rekomendują mi Okrasa z Pascalem (chyba ten sam, co u znajomych), w Tesco poleca ziemniaki i inne przysmaki Makłowicz (chyba ten sam, z którym łażę po targach). Ucieczka w wirtualne światy niewiele daje, bo tam królują, to znaczy gotują, blogerki, zarzucając świat zdjęciami swoich potraw. Zresztą najlepszą gotującą dziennikarką okazuje się wrocławianka, zawodowo autorka gorących dań reporterskich w TVN24 Sylwia Walendowska-Majcher, czyli autorka "Kuchni w formie". Oddechu nie ma nawet w pracy. Redaktor Kucharski (Krzysztof) zwany "kucharkiem" na moich oczach od dziesięcioleci tworzy kucharską książkę wszech czasów, a redaktor Kucharski (Paweł) przygotowuje sobie dietetyczne dania. A ostatnio wstał rano, stwierdził, że schudł 30 kilo i pobiegł, żeby kupić sobie w promocji blender.

Nie do końca wiem, co to jest ten blender, dotąd myślałem, że to jakaś część henny i nawet nie wiem skąd to skojarzenie. Wiem już jednak, że najlepszą kucharką, pardon Master Chefem RP, jest doktorantka Instytutu Klimatyzacji i Ogrzewnictwa Politechniki. Beata Śniechowska za przyrządzenie przepiórki w gnieździe warzywnym z jajkami mollet oraz carpaccio z kaczki z gołąbkami z kaszy jęczmiennej dostanie kontrakt na wydanie książki kucharskiej. Ponieważ Polska czeka na te gołąbki, wzrośnie zarówno czytelnictwo, jak i spożycie kaszy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska