Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszawica króluje we wrocławskich podstawówkach. Sanepid i dyrekcje rozkładają ręce

Bartosz Józefiak
Częste mycie głowy to za mało. Rodzic może zbadać swoje dziecko, przeczesując mu głowę gęstym grzebieniem oplecionym nitką. Niestety, na wszy jest tylko jeden sposób - trzeba je usunąć ręcznie
Częste mycie głowy to za mało. Rodzic może zbadać swoje dziecko, przeczesując mu głowę gęstym grzebieniem oplecionym nitką. Niestety, na wszy jest tylko jeden sposób - trzeba je usunąć ręcznie Fot. Janusz Wójtowicz
Rodzice alarmują, że w wielu wrocławskich szkołach dzieci są wciąż narażone na kontakt z wszami. Sanepid i dyrekcje szkół rozkładają bezradnie ręce, bo jedno zainfekowane dziecko zagraża pozostałym. Co mogą zrobić rodzice uczniów?

Rodzice uczniów wrocławskich podstawówek nie kryją oburzenia. Ich dzieci, wracając ze szkół, przynoszą wszy. Choć wydawać by się mogło, że w XXI wieku wszy nie powinny już stanowić problemu, to wciąż walczą z nimi w wielu wrocławskich szkołach. "Uwaga rodzice! Prosimy o codzienne sprawdzanie dzieciom głów w związku przypadkami pojawiania się wszy u dzieci" - taka informacja pojawiła się na drzwiach szkoły nr 15 przy ul. Solskiego.

- To duży problem, bo dziecko ma trzy dni wycięte z życiorysu, nie może chodzić do szkoły. Dyrekcja niby wywiesza kartkę, ale nie ma żadnej innej informacji dla rodziców, żadnego zebrania na ten temat. Mamy 2015 rok, a z tym problemem nikt nic nie robi - denerwuje się Mariusz Pawłowski.

Wicedyrektor SP nr 15 Bożena Dziurzyńska opowiada, że wszy pojawiają się zazwyczaj po feriach i wakacjach. - W naszej szkole jest pielęgniarka. Jeśli mamy sygnał o tym, że dzieci przychodzą z wszami, to badamy całą klasę. Niewiele więcej możemy zrobić, bo wszystko zależy od rodziców. To oni powinni sprawdzać swoje dzieci - przekonuje Bożena Dziurzyńska.

Ten problem mają też m.in. w SP nr 47 przy Januszowickiej i SP nr 58 przy Składowej.

Zobacz też: We Wrocławiu szaleje grypa. Coraz dłuższe kolejki do lekarzy

Grażyna Szczepaniak z sanepidu potwierdza, że odbierają zgłoszenia od rodziców o wszawicy średnio kilka razy w miesiącu.
- Taki problem pojawia się w wielu szkołach. Nie jest to zazwyczaj wina szkoły, bo dzieci mogą przynieść wszy z domu, tramwaju, piaskownicy i z każdego miejsca, gdzie spotyka się wiele osób. Nie musi świadczyć to wcale , że w rodzinnym domu jest brudno - zauważa Grażyna Szczepaniak.

Sanepid przyjmuje zgłoszenia i utrzymuje kontakt ze szkołami, lecz na tym jego rola się kończy. Nie może wpłynąć na sytuację w domach uczniów.

Sanepid odbiera zgłoszenia rodziców o wszawicy kilka razy w miesiącu

Maja Berny z wrocławskiego magistratu opowiada, że wydział edukacji nie otrzymał w tym roku żadnych informacji ze szkół o wystąpieniu wszawicy. W listopadzie jedno przedszkole zgłosiło taki problem i otrzymało dodatkowe środki na okresowe zatrudnienie pielęgniarki. - W szkołach są zatrudnione pielęgniarki i jeżeli pojawia się taki problem, to dyrektor i pielęgniarka szkolna organizują działania profilaktyczne, aby wszawica nie rozprzestrzeniła się w placówce - tłumaczy.

Czytaj także: Leczyli się marihuaną. Teraz staną przed sądem
Co mogą zrobić rodzice uczniów? - Niezbędne są częste kontrole. Samo umycie głowy nie wystarczy. Wszy trzeba usunąć ręcznie. Można też użyć gęstego grzebienia oplecionego nitką - proponuje Jolanta Ataman, szkolna pielęgniarka z Wrocławia.
Apeluje, by nauczyciele rozmawiali z rodzicami na zebraniach o zagrożeniu wszawicą. Bo niektórzy mają skłonność do lekceważenia problemu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska