Handel na wrocławskich targowiskach kwitnie w najlepsze. Na obu największych placach targowych, “Świebodzkim i “Na Młynie”, nikt nie przejmuje się pilnowaniem, żeby przypadała 1 osoba na 4 metry kwadratowe. Przypomnijmy, że rządowe regulacje pozwalają na handel na targowiskach pod właśnie takim warunkiem. Oprócz tego odwiedzający place muszą zasłaniać usta i nos. I przeważająca część ludzi stosuje się do tego wymogu. Jednak widać wielu, którzy chodzą między straganami bez żadnego zabezpieczenia lub maskę mają zawieszoną pod brodą. Obowiązek zasłaniania ust i nosa najczęściej lekceważą handlarze.
Na “Świebodzkim” przy wejściu widnieje informacja, że w tym miejscu dostępny jest płyn dezynfekujący, ale detergentu rano już nie było. Na części stoisk kupcy wywiesili kartki zalecające utrzymywanie odpowiedniej odległości w kolejce. Klienci jednak tłoczyli się jeden na drugim. Nigdzie też nie widać służb, które miałby pilnować przestrzegania obostrzeń.
“Na Młynie”, zgodnie z wczorajszą zapowiedzią szefa targowiska, widać, szczególnie przy wejściach, ochronę. Także przy wejściach są wskazówki dotyczące bezpieczeństwa i dobrze oznaczone punkty, gdzie można skorzystać z płynu do dezynfekcji. Ale z pewnością niezachowany jest wymóg 1 osoba na 4 metry kwadratowe. Tu także nietrudno spotkać ludzi, którzy nie używają ani maseczek, ani przyłbic. I znów, większość z nich to sprzedawcy. Wbrew wczorajszym zapewnieniom dotyczącym bezpieczeństwa na placu, nikt nie usuwa z targowiska osób, które nie zasłaniają nosa i ust.
- Zgłoszeń z targowisk dotyczących naruszeń obostrzeń nie mieliśmy. Były o nielegalnym handlu przed targowiskami - informuje Waldemar Forysiak, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?