Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie spory o post

Maciej Łagiewski
Mandat postny
Mandat postny fot. archiwum Muzeum Miejskiego Wrocławia
Głos w sprawie wrocławskiego postu zabrał nawet legat papieski Jacques Pantaléon, późniejszy papież Urban IV, który w 1248 r. uczestniczył we Wrocławiu w synodzie Kościoła polskiego. Od czasów lokacji miasta jego mieszkańcy nie byli zgodni co do długości postu. Polacy zaczynali pościć 9 tygodni przez Wielkanocą, zaś napływający na Śląsk koloniści niemieccy przestrzegali postu 40-dniowego, który rozpoczynała środa popielcowa. Duchowni wielokrotnie nakładali na niemieckich wiernych kary kościelne. Papieski legat uznał jednak, że obie tradycje są dopuszczalne.

Średniowieczni wrocławianie przywykli do postów, bowiem wstrzemięźliwość kulinarną należało utrzymać także w piątki, wigilie licznych świąt kościelnych, a często również w soboty i środy. Zapewne wielu z nich odetchnęło z ulgą, że czas jedzenia do syta nieco się wydłużył. Dla tych, którzy zdecydowali się pozostać przy bardziej radykalnych praktykach, post oznaczał 70 dni lekkiej kuchni i małych porcji na talerzu. Zakazane było jedzenie mięsa i używanie tłuszczów zwierzęcych do przygotowywania potraw. Na stole królowały ryby, kasze i warzywa. Wszystko w niewielkich ilościach, gdyż obżarstwo, podobnie jak świętowanie i zabawy, było zakazane.

Nadejście reformacji oznaczało zrezygnowanie z surowej dyscypliny postnej. Pastor kościoła Marii Magdaleny, Johann Hess, w trakcie dysputy, jaka odbyła się w 1524 r. między teologami katolickimi a protestanckimi, wygłosił tezę, według której Chrystus nakazał pościć, ale czas trwania i przepisy postne pozostawił w gestii wiernych. Zatem władza kościelna nie mogła wyznaczać dat postu ani nakazywać konkretnych praktyk. Mimo że tezy skierowano do protestantów, to katolicy też przestali ściśle przestrzegać postu. Tłumaczyli, że postulaty Johanna Hessa zaakceptowała Rada Miejska Wrocławia, więc wszyscy mieszkańcy mogą czuć się zwolnieni z dyscypliny.

W 1873 r. biskup wrocławski Heinrich Förster w kazaniu wielkopostnym nakazał zachowanie wstrzemięźliwości w jedzeniu, ale czynił też wiele wyjątków: "Roztopiony tłuszcz, albo z tłuszczem przygotowane leguminy i zupa są dozwolone z powodu potrzeby i drogości, wyjąwszy Wielki Piątek, we wszystkie dni roku. Ci ubodzy, którym nędza żadnego wyboru w potrawach nie dozwala, jako też i wojskowe osoby, które razem jedzą, podobnież ucznie, pomocnicy, sługi, którzy u różnowierców stół mają; wreszcie podróżujący, jeżeli postnych potraw nie mogą dostać, są wolni od zachowania przykazania wstrzemięźliwości, wyjąwszy w Wielki Piątek. Lecz wszyscy inni Diecezjanie powinni dany przepis postu zachować, a jeżeli chcą (…) korzystać z danej dyspensy, mogą jeść co dzień tylko raz mięso, ale nigdy przy tym samym obiedzie ryb i mięsa". A dyspensy udzielić można tylko wtedy, gdy wierny wykaże gorliwość w modlitwie lub złoży większą ofiarę jałmużny.

Zakazane zostały też "zabawy tańcujące i publiczne wesołości". Mimo różnic w praktykach, które kształtowały się na przestrzeni dziejów, Wielki Post nadal jest czasem głębokiej zadumy i refleksji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska