Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławskie pomysły w NSA: Podatek od deszczówki, przystanek bez papierosa i prohibicja

Magdalena Kozioł
Rafał Dutkiewicz i Marcin Garcarz nie boją się podatku od deszczu - mają parasol
Rafał Dutkiewicz i Marcin Garcarz nie boją się podatku od deszczu - mają parasol fot. Mikołaj Nowacki
W Naczelnym Sądzie Administracyjnym utknęła sprawa wrocławskiej opłaty za deszczówkę i śnieg. Za kilka miesięcy dowiemy się, czy taki podatek zostanie nałożony na wrocławian.

- Nie wyznaczono jeszcze terminu wokandy - mówi Grzegorz Ninard, wicedyrektor wydziału nadzoru i kontroli w urzędzie wojewódzkim we Wrocławiu. Dodaje, że na jej wyznaczenie czeka się tam mniej więcej rok.

Wrocławscy radni opłatę od deszczu i śniegu przegłosowali w grudniu 2011 r. i miała obowiązywać od 1 marca 2012 r. Nikt jej jednak nie zapłacił.

Zastrzeżenia do uchwały miał wojewoda. W kwietniu uchylił podpisane przez siebie wcześniejsze rozstrzygnięcie blokujące inicjatywę wrocławskiego magistratu. Jednak zanim to się stało, sprawę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego oddali miejscy radni.

Przegrali i do NSA poszła skarga kasacyjna.

Okazuje się, że podatek od deszczu i śniegu to niejedyny kontrowersyjny dla mieszkańców Wrocławia temat, który trafi na wokandę NSA.

Wróci pomysł nocnej prohibicji w centrum?

Na swoją kolej przed sądem czeka prohibicja, ogłoszona przez władze miasta i przyjęta przez radnych w lipcu 2011 r. Miała zakazywać sprzedaży alkoholu m.in. przy ulicach: Kazimierza Wielkiego, Ruskiej, św. Mikołaja, św. Katarzyny, Oławskiej, Włodkowica i Grodzkiej od godz. 21 do 6 rano. Urzędnicy tłumaczyli, że w ten sposób chcą chronić zabytki dewastowane przez pijanych wandali. Zakaz (miał obowiązywać jeszcze po Euro - do końca września 2012 r.) przyczyniłby się do nocnego spokoju dla kilkunastu tysięcy mieszkańców Starego Miasta.

Po co ciągnąć ten temat, skoro już dawno jest po mistrzostwach Europy w piłce nożnej? A może miasto zechce prohibicję jednak wprowadzić? - Czekamy na rozstrzygnięcie sądu, który określi, czy wprowadzimy ograniczenie w nocnym handlu alkoholem, czy nie wprowadzimy - mówi Magdalena Okulowska, z biura prasowego magistratu.

Ten pomysł też przeszedł przez nadzór wojewody i wojewódzki sąd administracyjny. Ten ostatni uznał, że zakaz uderza w prawo do swobody prowadzenia działalności gospodarczej.

Gdzie tu jest przystanek bez papierosa?
We Wrocławiu nieudana była też próba określenia definicji przystanku - czyli miejsca, gdzie nie wolno zapalić papierosa. Wniosek wyszedł ze straży miejskiej, a w lutym 2011 r. uchwałę przyjęli radni. Określili, gdzie jest początek i koniec przystanku. Przepisy nie weszły jednak w życie. Uchwałę zakwestionował wojewoda. Tłumaczył, że prawo nie pozwala, by definicja przystanku znajdowała się w regulaminie utrzymania czystości i porządku na terenie Wrocławia. Radni nie znaleźli pomysłu, jak ten problem rozwiązać.

- Interweniujemy w przypadkach, kiedy mamy pewność, że obywatel pali w miejscu ogrodzonym barierkami, stojąc pod wiatą przystankową i w pobliżu innych pasażerów. Nakładamy wtedy mandat do 500 zł - mówi Sławomir Chełchowski, rzecznik wrocławskiej straży miejskiej.

Dlaczego Wrocław ma takie kłopoty? Grzegorz Ninard przekonuje, że takie mamy przepisy, które nie zawsze jednoznacznie wszystko określają.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska