Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławski sędzia w Izbie Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. "Nie jestem pisowskim sędzią"

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Konrad Wytrykowski
Prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Konrad Wytrykowski Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Prezes Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu Konrad Wytrykowski został rekomendowany na sędziego Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego przez Krajową Radę Sądownictwa. „Nie uważam się za sędziego pisowskiego” - mówił w lutym w wywiadzie udzielonym Gazecie Wrocławskiej.

Sądem Apelacyjnym kieruje od grudnia ubiegłego roku. Prezesem został w atmosferze protestów sędziowskiego środowiska. Bo mianowano go w oparciu o nowe przepisy, dające Ministrowi Sprawiedliwości powoływania i odwoływania prezesów sądów – bez konsultacji z sędziami.

W ten właśnie sposób odwołano prezes Grażynę Szyburską – Walczak, a zastąpił ją Konrad Wytrykowski z Sądu Okręgowego w Legnicy. Sędziowie przywitali go uchwałami krytykującymi ministra za odwołanie pani prezes a wcześniej jej zastępcy. „Wyrazili dezaprobatę” wobec każdego, kto obejmie funkcje w ich miejsce. Wezwali innych sędziów, by nie pomagali w „ograniczaniu niezależności sądów i niezawisłości sędziów”.

Media pisały wówczas, że Konrad Wytrykowski jest dobrym znajomym wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka. Donoszono też jakby bronił go w postępowaniu dyscyplinarnym, jakie dzisiejszy wiceminister miał przed laty jako sędzia.

Konrad Wytrykowski przyznał, że wiceministra zna, bo działali razem w sędziowskim stowarzyszeniu. Zaprzeczył też by był jego obrońcą. Kiedy przeprowadzaliśmy ten wywiad, trwały akurat wybory do Krajowej Rady Sądownictwa. Powoływanej na nowo po kolejnej budzącej kontrowersje i protesty sejmowej ustawie. Sędzia prezes nie zamierzał w nich wystartować. Mówił nam co myśli o nowych przepisach.

Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego ma się zajmować sprawami dyscyplinarnymi sędziów. Jej krytycy obawiają się, że będzie wykorzystywana przez władze do nękania niepokornych sędziów. Wątek dyscyplinarny – w takim właśnie kontekście – pojawił się w lutym w wywiadzie z sędzią Wytrykowskim.

Kilka lat temu wrocławski Sąd Apelacyjny wydał wyrok uniewinniający dwóch wrocławskich architektów oskarżonych o korupcję. Sąd poddał w wątpliwość praworządność tajnej akcji CBA. Wyrok ten skomentował publicznie zastępca Zbigniewa Ziobry Marcin Warchoł grożąc sędziom postępowaniem dyscyplinarnym. I co? Zrobi im Pan tę dyscyplinarkę” - zapytaliśmy prezesa Wytrykowskiego. Co odpowiedział?

WYWIAD Z SĘDZIĄ KONRADEM WYTRYKOWSKIM UKAZAŁ SIĘ W LUTYM 2018 ROKU W GAZECIE WROCŁAWSKIEJ

Zaraz po tym jak został Pan powołany do pełnienia funkcji prezesa Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu pojawiły się medialne doniesienia o tym, że jest Pan znajomym wiceministra Łukasza Piebiaka. Miał go Pan bronić w postępowaniu przed sądem dyscyplinarnym. Na dodatek wytyka się Panu zbyt małe doświadczenie, by obejmować tak ważną funkcje w wymiarze sprawiedliwości.

Orzekam od 2003 roku. Najpierw jako asesor, od 2007 jako sędzia Sądu Rejonowego, a od 2017 Sądu Okręgowego w Legnicy. Pełniłem też funkcję wiceprezesa Sądu Rejonowego w Legnicy, przez 9 lat byłem przewodniczącym wydziału karnego. Mam doktorat z nauk prawnych. Uważam też, że mam wystarczające doświadczenie i kompetencje. Przy pełnieniu funkcji prezesa sądu liczą się przede wszystkim zdolności organizacyjne. A co do znajomości z ministrem Piebiakiem – to oczywiście znamy się z działalności w stowarzyszeniu Iustitia. On był członkiem zarządu, ja komisji rewizyjnej, wspólnie działaliśmy też w zespołach problemowych. Jeśli na tej podstawie minister uznał, że nadaję się na stanowisko prezesa Sądu Apelacyjnego, to czuję się tym zaszczycony. A co do jego postępowania dyscyplinarnego, to nie jest prawdą, że byłem w tej sprawie obrońcą.

Został Pan prezesem w atmosferze protestów sędziów Sądu Apelacyjnego. Ich sprzeciw budził sposób odwołania przez ministra sprawiedliwości prezes Grażyny Szyburskiej–Walczak w trakcie trwania kadencji. Sędziowie protestowali też przeciwko próbom narzucenia jej osoby, którą miała zgłosić na wiceprezesa. Skrytykowali tych, którzy objęli stanowiska prezesów na miejsce odwołanych przez ministra. Czyli również Pana. Dziś musi Pan z tymi sędziami współpracować.

Rzeczywiście wyglądało na to, że sytuacja jest ciężka. Ale na co dzień spotykam się z pełną życzliwością ze strony współpracowników. Sędziowie to ludzie kulturalni i wyważeni. Myślę, że z czasem nasza współpraca będzie się dobrze układać i swoją codzienną pracą przekonam sędziów do siebie. Poza tymi uchwałami nie spotkałem się zresztą z jakimikolwiek objawami niechęci.

Będzie Pan chciał zmienić przewodniczących wydziałów? Przenosić sędziów do innych wydziałów?

Nie noszę się z takim zamiarem. Sąd Apelacyjny zastałem w dobrym stanie. Wysoko oceniam pracę sędziów, w tym przewodniczących. Są świetnie przygotowani. Mają duży staż. Takich sędziów się nie przenosi.

Tak komplementuje Pan sytuację w sądzie. A przecież odwołanie poprzedniej pani prezes ministerstwo uzasadniało pogorszeniem się statystyk, jeśli chodzi o szybkość załatwiania spraw w pierwszym półroczu ubiegłego roku.

Faktycznie wtedy te wyniki spadły, choć nie były one wynikiem złej pracy sędziów. Warto przypomnieć, że jeden z sędziów został zawieszony z powodu sprawy karnej, jaką mu wytoczono w związku z podejrzeniem kradzieży. Trzeba było jego sprawy przydzielić innym sędziom. Nie jestem właściwy do oceny, dlaczego tymi danymi posłużono się jako argumentem. Minister miał prawo odwołać prezesa i bez podania przyczyny. Ja pracę sądu oceniam wysoko.

Jednak ciągnąć się będzie za Panem opinia „sędziego pisowskiego”.

Nie uważam się za „sędziego pisowskiego”. Sędziom do partii politycznych należeć nie wolno. Poglądy to sprawa prywatna. Warto zwrócić uwagę, że procedura wyboru prezesa zawsze była taka, że powoływał go minister – polityk. Kiedyś byli to ministrowie z PO czy SLD i nigdy nie określano prezesów jako „eseldowskich”, czy „platformerskich”. Wezwania przedstawicieli środowiska sędziowskiego, że nie wolno przyjmować nominacji z rąk aktualnego ministra uważam za postawę antypaństwową, wręcz sprzeczną z rotą ślubowania sędziowskiego. Oburzają mnie uchwały sędziowskich stowarzyszeń zakazujące obejmowania stanowisk po odwołanych prezesach czy kandydowania do Krajowej Rady Sądownictwa. Z powodu tych uchwał na kandydowanie nie zdecydowało się wielu sędziów, którzy świetnie by się nadawali do pełnienia funkcji prezesów, czy członków KRS. Grozę budzą zwłaszcza groźby rewanżu po zmianie władzy politycznej – pozbawiania sędziów urzędu, czy stanu spoczynku. Tym bardziej jest to przykre, że takie stanowisko zajmuje Iustitia, w której aktywnie działałem. Zawsze byliśmy w stanie kulturalnie dyskutować, spierać się i zawsze kończyło się to kompromisem. Szanowano swoje racje. Dziś proponuje się nam czarno – białą wizję tego, co dzieje się w wymiarze sprawiedliwości, a pod płaszczykiem ochrony niezawisłości terroryzuje się sędziów, narzucając im, jak mają postępować i co uważać. Czy o taką niezależność nam chodzi?

Bo wielu uważa, że to co się dzieje w ostatnim czasie jest politycznym zamachem na niezawisłość sądownictwa. Na dodatek niektóre działania czy wypowiedzi polityków mogą sugerować, że są zainteresowani wpływaniem na treść wyroków. Głośnio ostatnio o sędziach, którzy uniewinnili działaczy Komitetu Obrony Demokracji a potem zrobiono im postępowanie dyscyplinarne, choć z innego powodu. Jeden z wyroków wrocławskiego Sądu Apelacyjnego skomentowany został przez wiceministra sprawiedliwości sugestią, że sędziom należy się postępowanie dyscyplinarne. Sąd poddał w wątpliwość praworządność tajnej akcji CBA. I co? Zrobi Pan tę dyscyplinarkę?

O sprawach innych sądów nie będę się wypowiadał. Wyrok sądu wrocławskiego, o którym pan mówi, znam. Zapoznawałem się z nim jeszcze jako sędzia, a nie teraz – jako prezes. W tym orzeczeniu jest przedstawiony niezwykle precyzyjny prawniczy wywód, z którym można się zgodzić lub nie. Wyrok może być też wzruszony w drodze kasacji. Oczywiście żadnego postępowania dyscyplinarnego wszczynać nie zamierzam. W ogóle jestem przeciwnikiem wszczynania sędziom postępowań dyscyplinarnych za tzw. eksces orzeczniczy. Sędzia nie powinien odpowiadać dyscyplinarnie za to, że wydał wyrok określonej treści. Mogą zapadać orzeczenia, które będziemy uważać za niesłuszne, wręcz za niesprawiedliwe, i ja też zauważam takie orzeczenia, a nawet wręcz niektóre narzucone przez Sąd Najwyższy linie orzecznicze. Ale to nie powód do postępowania dyscyplinarnego. Wyjątkiem mogłaby być sytuacja, w której sędzia naruszył prawo w sposób rażący i oczywisty, gdyby widać było z treści orzeczenia, że sędzia po prostu nie zna przepisów prawa.

Wspomniany już przypadek sędziów z Olsztyna sugeruje, że zamiast dyscyplinarki za „eksces orzeczniczy” można sędziom zrobić postępowanie za jakiekolwiek mniej czy bardziej domniemane uchybienie. Można mieć wrażenie, że to próba wymuszenia posłuszeństwa i wyrokowania tak jak życzy sobie władza.

Trudno powiedzieć, czy te sprawy – wyrok i postępowanie dyscyplinarne – miały ze sobą związek. Nie podzielam obaw o to, że sędziów można zastraszyć. To ludzie odważni. Mają wewnętrzną niezawisłość. Poradzą sobie z każdą władzą polityczną. Ja osobiście z jakimikolwiek naciskami, jeśli chodzi o treść wydawanych wyroków, się nie spotkałem. Ani jako sędzia, ani teraz jako prezes. Gdyby takie naciski miały się pojawić, to byłby to ostatni dzień pełnienia przeze mnie funkcji prezesa.

Mieliśmy niedawno postanowienie warszawskiego sądu, który uchylił decyzję o umorzeniu śledztwa w sprawie rzekomych nieprawidłowości podczas głosowania nad budżetem państwa w Sejmie. Orzeczenie sędziego Igora Tulei nie spodobało się władzy. Słyszałem wypowiedzi polityków, że jego decyzja to dowód na konieczność reformy sądownictwa. A przecież wcześniej zarzekano się, że reforma nie spowoduje ingerencji w treść orzeczeń.

Nic mi nie wiadomo, by sędziego Tuleyę spotkało coś złego w związku z tą sprawą. Natomiast nie przywiązywałbym wagi do tego typu komentarzy, o których pan mówi. Na pewno nie stanowią one politycznego zamachu na sądownictwo, czy niezawisłość sędziów.

Kandydował Pan do Krajowej Rady Sądownictwa?

Nie.

Dlaczego?

To nie przesłanki polityczne o tym zadecydowały. Po prostu duża ilość codziennych obowiązków. Poważnie podchodzę do swojej pracy i uznałem, że nie byłbym w stanie należycie wypełniać swoich obowiązków jednocześnie jako prezes i jako członek Krajowej Rady.

A powinno być tak, że to politycy wybierają sędziów do KRS?

To jeden z wielu modeli. Mnie bardziej podobał się pierwszy ministerialny projekt reformy wyboru członków KRS – powszechne wybory, w których głosują wszyscy sędziowie.

Dlaczego go nie wprowadzono?

Być może zadecydował brak woli dialogu ze strony środowiska sędziowskiego, które od razu zaczęło protestować przeciwko wygaszeniu mandatów członków KRS przed końcem kadencji.

A powinno się wygaszać kadencję?

W tej sytuacji to było dopuszczalne rozwiązanie. Dotychczasowy model był wybitnie niedemokratyczny, faworyzował sędziów sądów wyższych instancji w wyborach do Krajowej Rady Sądownictwa, pozwalał też na funkcjonowanie „spółdzielni”, w ramach której prezesi największych sądów decydowali, kto trafi do KRS-u. Przypomnę, że przepisy te zostały uznane przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodne z Konstytucją.

A teraz wiele osób obawia się, że rządzący chcieliby mieć wpływ na to, kto zostanie sędzią. Żeby do wymiaru sprawiedliwości trafili „swoi”, myślący tak jak ludzie władzy. Wtedy naciski nie będą potrzebne. Po to potrzebna jest wymiana sędziów w KRS . Na dyspozycyjnych.

Nie ma takich obaw. Wierzę w to, że członkowie nowej Krajowej Rady Sądownictwa będą funkcjonowali tak, jak funkcjonują sądy – w sposób niezależny od wszelkich nacisków. Znam kilku sędziów z tych, którzy kandydują. Są to ludzie niezależni, prawi i niezawiśli. Żałuję tylko, że wskutek obstrukcji „starego KRS-u” i stowarzyszeń sędziowskich jest tak mało kandydatów. Przecież Rada jest konstytucyjnym organem, musi zacząć sprawnie działać. Powszechne jest oczekiwanie, że minister wkrótce ogłosi konkursy na wolne etaty w sądach, a bez dobrze działającego KRS-u nie będzie możliwe powoływanie sędziów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska