Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławska wojna gangów: komórki w celach i przeciek z policji

Marcin Rybak
fot. Przemysław Wronecki
W celach dwóch wrocławskich gangsterów - z grupy oskarżonej niedawno przez prokuraturę o udział w tzw. wrocławskiej wojnie gangów - znaleziono telefony komórkowe. Z lektury aktu oskarżenia wynika też, że jeden z gangsterów mógł być ostrzeżony o policyjnej akcji i zdołał - przynajmniej na jakiś czas - ukryć się. Jest też mowa o tajemniczym przecieku informacji z tajnej policyjnej bazy danych. Informacja - na pierwszy rzut oka - dość banalna. Choć pochodziła z policyjnej bazy danych o przestępcach i przestępstwach.

Wszystkie te historie to wątki śledztwa, zakończonego niedawno aktem oskarżenia - a dotyczącego wrocławskiej wojny gangów z sierpnia 2012 roku. Historię bójek i strzelanin do jakich doszło przy ulicy Koziej, Drukarskiej i Świeradowskiej opisywaliśmy niedawno.

Przypomnijmy, że - zdaniem prokuratury - w sierpniu 2012 roku - we Wrocławiu doszło do porachunków w przestępczym półświatku. Kilkunastu z 22 oskarżonych mężczyzn - stanowić miało gang, zajmujący się m.in. handlem anabolikami. Ten gang był jedną ze stron wrocławskiej wojny gangów.

Z tej sprawy do osobnego postępowania wyłączono cztery wątki. Dotyczą one domniemanych prób utrudniania śledztwa. Prokuratura bliższych informacji nie ujawnia. Z tego, co napisano w akcie oskarżenia, wynika, że u dwóch z podejrzanych (a dziś oskarżonych) w celach aresztu znaleziono telefony komórkowe. Jeden z nich to Rafał W. "Wolny". Ofiara bójki na Drukarskiej. Zdaniem prokuratury jedna z osób kierujących gangiem handlującym anabolikami. Śledztwo ma wyjaśnić czy nie doszło do utrudniania śledztwa. Według nieoficjalnych informacji telefon, znaleziony w celi, w której siedział Rafał W., miał kształt zegarka. - Ciężko było się zorientować, że to rzeczywiście telefon - mówi osoba, która zna szczegóły tej sprawy. Dodaje też, ze telefon nie należał do Rafała i nie ma dowodów by on dzwonił do kogoś by mataczyć, ustalać treść fałszywych zeznań czy zastraszać świadków. Kolejny telefon znaleziono w celi u Jacka L. Jednej z 22 oskarżonych osób. Choć stawiane mu zarzuty dotyczą mniej istotnego wątku całej historii.

Rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej we Wrocławiu porucznik Mariusz Jastrzębski przekonuje, że służba więzienna znajduje czasem telefony w celach. Co - niezależnie od tego czy dotyczy to osoby tymczasowo aresztowanej w śledztwie lub procesie czy skazanego - jest naruszeniem przepisów i regulaminów. Zdaniem porucznika Jastrzębskiego takie sytuacja służba więzienna wykrywa w dolnośląskich zakładach karnych "sporadyczne". Służba więzienna ma nawet specjalne urządzenia do wykrywania rozmów przez komórki ukryte w celach. Nieoficjalnie osoby, które otarły się o zakłady karne przekonują, że w więzieniu dostęp do telefonów nielegalnych nie jest "sporadyczny" a powszechny. Czasem - przekonują nasi rozmówcy - w dostępie do nich pomagają nieuczciwi funkcjonariusze. Choć ze znanych i dostępnych nam materiałów nie wynika, żeby oskarżonym w sprawie gangów "Wolnemu" i Jackowi L. telefony dostarczyli funkcjonariusze.

Tymczasem co najmniej jeden z wątków - wyłączony z gangsterskiego śledztwa i wciąż badany - może być związany z nieuczciwością lub niefrasobliwością jakiegoś funkcjonariusza. Znowu prokuratura bliższych danych nie zdradza. Jednak z tego co napisano w akcie oskarżenia wynika, że w grudniu ubiegłego roku wyciekła z tajnej policyjnej bazy danych informacja. O czym? O tym, że jakaś osoba była legitymowana przez policję. Czy ta informacja była gangsterom do czegoś potrzebna? Czy utrudniła śledztwo? Czy mogła pomóc w ustaleniu co wiedzą policjanci o środowisku przestępczym? Na razie na te pytania prokuratura nie odpowie. Wiadomo, że bada danych: Krajowy System Informacji Policyjnych zawiera informacje niejawne i każda - nawet najbardziej banalna informacja wyniesiona poza krąg uprawnionych - jest przestępstwem.

Z aktu oskarżenia wynika też, że domniemany szef gangu handlującego anabolikami Adrian S. ps "Aek" został - w grudniu 2012 roku - uprzedzony o działaniach policji. Dzięki temu - przynajmniej na jakiś czas - zdołał uciec. Skąd śledczy wiedzą o tych przeciekach? Prokuratura nie kryje, ze "Adek" i jego kompani przynajmniej od połowy 2011 roku byli podsłuchiwani. Najprawdopodobniej więc te tajemnicze wątki sprawy to efekt tych podsłuchów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska