"Niewolnicy weekendu" zespołu Neony to dobry, melodyjny, równy album dla fanów nieco surowego, inspirowanego punkiem indie rocka. Ważne, że muzycy nie są "indie" na siłę - nie silą się na alternatywę. A słyszalne na płycie inspiracje zespołami The Strokes czy Arctic Monkeys nie są na tyle nachalne, żeby posądzić Neony o brak oryginalności.
Trudno uwierzyć, że zanim wygrali jarociński Konkurs Młodych Zespołów, a tym samym pokonali ponad sześćset grup, mieli na swoim koncie zaledwie kilka koncertów. Ale młodym muzykom wcale nie brak koncertowego doświadczenia - wokalista i gitarzysta Dawid Zając występował wcześniej z legnicką grupą Anastasis, gitarzysta Jakub Zublewicz gra w formacji Lili Marlene, perkusista Tomasz Garbera w Coffee Break, a basista Grzegorz Sawa-Bory-sławski jest członkiem zespołu Dust Blow. Ta ostatnia grupa inspiruje się punkiem i grunge'em, a w Lili Marlene pobrzmiewają echa brit popu. Muzyka Neonów jest wypadkową zainteresowań rockowej czwórki.
Zespół, który Dawid Zając założył w 2008 r., debiutancki krążek wyprodukował sam. Realizacją dźwięku na "Niewolnikach weekendu" zajął się Przemek "Perła" Wejmann - były gitarzysta Acid Drinkers. Trudno nie polubić energetycznego, gitarowego grania Neonów. W surowym, nieco "brudnym" "Muszę porozmawiać z Tobą" sporo się muzycznie dzieje, niepokojący utwór tytułowy "Niewolnicy weekendu" zapada na długo w pamięć, "Gorący styczeń" to skoczne postpunkowe granie, a bardzo melodyjne z chwytliwymi gitarowymi riffami "Zero dwadzieścia dwa" to murowany kandydat na kolejny singiel. W "Upijam się miastem", zresztą podobnie jak w "Gorącym styczniu", pojawiają się nawiązania do Wrocławia.
Lokalny patriotyzm i brak taniego sentymentalizmu w tekstach Dawida Zająca to kolejne plusy Neonów. A jeśli dodać do tego fakt, że wrocławianie bardzo dobrze wypadają na żywo, okazuje się, że polska scena muzyczna dostała bardzo obiecującą kapelę z dużym potencjałem. Oby swojego potencjału Neony nie zmarnowały, jak stało się to w przypadku kilku innych wrocławskich, dobrze zapowiadających się rockowych zespołów, które albo się rozpadły, albo wydały jedną płytę i słuch o nich zaginął.
Materiał z "Niewolników weekendu" grały już m.in. Radio Wrocław, Czwórka i Trójka. Oby dobra passa zespołu trwała, a koncertów było coraz więcej, bo jak wiadomo, polscy artyści żyją głównie z koncertów właśnie. Rodzimym grupom Muchy i Cool Kids of Death wyrasta spora konkurencja. Wyrasta w dobrym na rynku czasie na muzyczną alternatywę. Bo bycie "indie" jest dziś po prostu znowu w modzie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?