Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianka autorką pierwszego medalu dla Polski na ME

Michał Sałkowski
38-letnia Joanna Wiśniewska (urodzona we Wrocławiu, a reprezentująca LKS Polkowice) zdobyła pierwszy medal dla Polski na tegorocznych ME.

A przypomnijmy. Tuż po awansie do finału rzutu dyskiem jasno powiedziała, że cieszy się z równych, regularnych rzutów, ale utyskiwała też trochę nasza reprezentantka na zdrowie, bo przeziębienie ją dopadło. W dodatku, koło na Stadionie Olimpijskim w Barcelonie jest zbyt śliskie, trzeba więc właściwie dobrać obuwie, by odpowiednio trzymało.

I co się okazało. Jeśli po takiej litanii potem ta sama osoba uzyskuje swój najlepszy wynik w tym sezonie, 62,37 m, i ląduje na trzecim stopniu podium, to chciałoby się, by każdy reprezentant Polski choć trochę pociągał nosem. Wiśniewską wyprzedziły tylko Chorwatka Sandra Perkovic (złoto; 64,67 m), która ostatnią próbą (!) zdystansowała prowadzącą przez niemal cały konkurs Rumunkę Nicoletę Grasu (srebro; 63,48 m)

- Medal dedykuję wszystkim kibicom i trenerowi, który powiedział, że mam tu rzucić najdalej w sezonie i proszę, tak się stało - mówiła tuż po zakończeniu zawodów. Dość powiedzieć, że Wiśniewska mogła się jeszcze poprawić - w ostatniej próbie machnęła dyskiem pod 64 m, ale nastąpiła na krawędź koła i spaliła próbę.

Szczypta smaku z rodzinnych gałęzi olimpijki z Aten 2004 (10. miejsce) i Pekinu 2008 (18. lokata). Jej siostra Anna grała swego czasu w koszykówkę w AZS-ie Wrocław, brat Jacek w piłkę wodną w Gwardii Wrocław. A nasza medalistka zaczynała karierę lekkoatletyczną od biegania. Z dyskiem zaprzyjaźniona jest od 1988 r. I proszę!

Do innej polskiej reprezentantki w dysku szczęście się nie uśmiechnęło. Wioletta Potępa (od trzech lat reprezentująca WKS Śląsk Wrocław) nie weszła do ścisłego finału. Z wynikiem 55,48 m ukończyła zawody na miejscu 12.

Tylko złota mistrzostw Europy brakowało w medalowej kolekcji Szymona Ziółkowskiego. 34-latek zdobył już wszystkie kolory MŚ, po najwyższy laur olimpijski sięgnął w 2000 r. w Sydney.

W środę przez początkowe serie był nawet na miejscu medalowym (to drugi, to trzeci). Ostatecznie, mimo najlepszego wyniku w tym sezonie - 77,99 m, zajął zaledwie szóste miejsce i nadzieję może włożyć między bajki. Wygrał Słowak Libor Charfreitag (80,02 m), przed Włochem Nicolą Vizzonim (79,12 m) oraz Węgrem Krisztianem Parsem (79,06 m).

Pozytywne polskie zaskoczenie? Do finału 400 m awansował Kacper Kozłowski. Polak aż o pół sekundy pobił życiówkę i z czasem 45,24 s jako "szczęśliwiec" otworzył sobie furtkę do walki o medale. W półfinałach wystąpiło też dwóch innych Polaków. W pierwszym biegu Marcin Marciniszyn uzyskał (45,58 s) i zajął czwarte miejsce. Nie wystarczyło do finału. W trzeciej serii siódmą lokatę osiągnął Piotr Klimczak (46,68 s). Także za słabo. Najlepszy czas półfinałów uzyskał Belg Jonathan Borlee - 44,71 s.

100 m M: L. Lemairte (Francja) 10,11 s
Czwartkowe ciekawsze starty. Skok wzwyż (finał, godz. 18.30): Sylwester Bednarek. Trójskok (finał, godz. 19.40): mężczyzni. Dziesięciobój (1500 m; godz. 21.10): Marcin Dróżdż. 100 m (finał, godz. 21.45): K

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska