Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianin otruł siebie i syna w sali zabaw. Był już podejrzany o porwanie dziecka

Marcin Rybak
Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Andrzej Wisniewski / Polskapresse
Mężczyzna, który w niedzielę śmiertelnie otruł siebie i 4,5 letniego syna w sali zabaw w Warszawie był przez wrocławską prokuraturę podejrzany o uprowadzenie nieletniego „wbrew woli” opiekuna, naruszenie miru domowego i stalking. Wrocławska Prokuratura Krzyki Zachód zakazała mu zbliżania się do rodziny na mniej niż 50 metrów. Przed wrocławskim sądem toczyła się sprawa rozwodowa. Z ostrym konfliktem o prawa do kontaktów z dwójką dzieci - chłopcem i dziewczynką.

Prokuratorski zakaz zbliża nia się do dzieci miał jednak wyjątek. W związku z postanowieniem wrocławskiego sądu rodzinnego mężczyzna mógł się spotykać z dziećmi w obecności kuratora. Jedno z takich spotkań miało miejsce w niedzielę w sali zabaw w Warszawie. Ojcu i dzieciom asystował kurator, który - jak podają media - był jednocześnie policjantem.

Podczas wizyty w sali zabaw na warszawskim Bemowie ojciec wyszedł z dzieckiem do toalety. Tam najprawdopodobniej zażył i podał swojemu dziecku substancję chemiczną, która doprowadziła do ich śmierci.

- Sąd znał ustalenia śledztwa w tej sprawie i nasze decyzje o zakazie zbliżania – mówi rzeczniczka wrocławskiej Prokuratur Okręgowej Małgorzata Klaus. Jesteśmy wstrząśnięci tym co się stało – powiedziała dziennikarzom sędzia Sylwia Jastrzębska z Sądu Okręgowego we Wrocławiu. Przed wrocławskim sądem toczyła się sprawa rozwodowa. Niedawno skończyła się wyrokiem – jeszcze nieprawomocnym – orzekającym rozwód.

Pani sędzia mówi, że bardzo często w związku z tego typu sprawami jest silny konflikt o to kto będzie opiekował się dziećmi. Sąd w tej sprawie wiele razy wydawał postanowienia regulujące kontakty rodziców z dwójką ich dzieci na czas trwania procesu. Obowiązujące do niedzieli postanowienie mówiło, że ojciec może się spotykać z dziećmi dwa razy w miesiącu w obecności kuratora.

W czasie sprawy Tomasz M. był badany przez biegłych. Nie zauważyli u niego żadnych przejawów agresji wobec dzieci. Był z nimi bardzo związany emocjonalnie – mówiła sędzia. - Szczególnie silnie związany był z czteroletnim synem. W sierpniu sąd zgodził się by ojciec zabrał dzieci na wakacje na dwa tygodnie. Dzieci – mówiła sędzia – wróciły zadowolone. Ojciec czuł się pokrzywdzony ograniczaniem jego kontaktów z synem i córką. Jednak – jak mówiła sędzia Jastrzębska. Był to efekt prokuratorskich zarzutów.

Kilka dni temu mężczyzna opublikował w internecie bardzo emocjonalny list do wrocławskiego Sądu Okręgowego. Nie zgadza się w nim z ograniczaniem jego kontaktów z dziećmi. Zarzuca wręcz sądowi, że jego decyzje „prowokują desperackie czyny”. Dramatyczny w wymowie list z błaganiem o pomoc miesiąc temu skierowała do prezesa sądu matka dziecka.

Również kilka dni przed tragedią w programie TVN Uwaga pokazano materiał, którego bohaterem była matka chłopca. Ostrzegała przed możliwą tragedią i mówiła, że mężczyzna porywał chłopca regularnie i stawał z nim na dachu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Wrocławianin otruł siebie i syna w sali zabaw. Był już podejrzany o porwanie dziecka - Gazeta Wrocławska

Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska