Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie znów nie zawiedli. Pomagają przetrwać rzemieślniczej piekarni

Marcin Kruk
Marcin Kruk
Fot. Tomasz Ho£Od / Polska Press
Rzemieślnicza piekarnia na Nadodrzu działa od 46 lat. Na rogu ul. Rydygiera i Jagiellończyka znajduje się sklep, a na jego zapleczu wypiekany jest chleb. Piekarnia jest manufakturą, w której używa się jedynie podstawowych maszyn: mieszałki do robienia ciasta i sita do mąki. Reszta jest robiona ręcznie. W czasie epidemii groziło jej zamknięcie, ale z nieoczekiwanej strony przyszła pomoc. Wrocławianie znów nie zawiedli...

Klientami piekarni były głównie osoby starsze, dla których codzienne zakupy pieczywa to również okazja do spotkania i rozmów. Epidemia sprawiła, że ludzie ci obawiają się o swoje zdrowie, więc ograniczyli wyjścia z domu. Istnienie piekarni zawisło na włosku.

- W epidemii jest bardzo źle, trzeba było w niektórych miesiącach dokładać. Była pomoc ze strony państwa, był ten dodatek, było zwolnienie z ZUS-u. To regulowało to pewne sprawy, ale pieniędzy w kasie nie było - mówi właściciel rodzinnej piekarni Andrzej Sekuna.

Pomoc nadeszła z nieoczekiwanej strony. Tomasz Hartman 7 stycznia zamieścił na facebooku apel o wsparcie rzemieślnika, który spotkał się z szerokim odzewem. Po pieczywo ustawiła się kolejka, a piekarz nie nadąża z produkcją.

- Można byłoby powiedzieć, że jestem zwykłym klientem, ale w tej piekarni nie ma czegoś takiego jak zwykły klient. Byłem tam w poniedziałek uregulować należności, bo kupuję chleb do kawiarni i płacę raz w miesiącu. Bo w tej piekarni tak można, bo tam się ufa ludziom. No, a ponieważ sam mam dużo mniej klientów, musiałem powiedzieć panu Andrzejowi, że będę brał mniej. A on mi powiedział, żebym i tak przychodził, bo fajnie się rozmawia. Zaczarowało mnie to zdanie i wrzuciłem tego posta - Tomasz Hartman, prezes fundacji Food Think Tank i nauczyciel w szkole gastronomicznej opowiada, skąd wziął się pomysł, aby pomóc piekarni.

Hartman mówi, jak ważnym miejscem jest ta piekarnia. Przypomina sobie, że zawsze w niej ktoś stał przy ladzie: nie kupował, tylko rozmawiał.

- Pan Andrzej ma starych klientów, którzy razem z nim dojrzewali. Teraz oni siedzą w domach, a nowe pokolenie klientów mu nie wyrosło, bo to nie jest człowiek promujący się na facebooku. Tam pieczywo jest bardzo dobrej jakości i w niezwykle niskiej cenie. On wypiekł tego przez całe życie miliony, a żytni stamtąd to historia. I teraz, po tym poście, przyszły do niego wnuki i wnuczki jego starych klientów, bo pamiętali ten smak - tłumaczy Tomasz Hartman.

- Ważne jest, aby ci starsi ludzie, jak wyjdą z domu po pandemii, mieli gdzie iść. Oni idąc na plac zostawiają tam siatki z zakupami, rozmawiają. Jeśli ta piekarnia zniknie, to będą skazani na market, bo na drogie pieczywo z rzemieślniczych nowych piekarni nie będzie ich stać - dodaje.

Po godzinie 10 drzwi w piekarni nie zamykają się. Pieczywo znika bardzo szybko i wielu chętnych odchodzi z pustymi rękami. To stało się teraz zmartwieniem właściciela, który nie chce rozczarować klientów.

- Okazało się, że za mało pieczemy. Ale będziemy starali się piec więcej, żeby wszyscy chętni byli zadowoleni i mogli kupić nasze wypieki. Po niedzieli już będziemy piec znacznie więcej - zapowiada Andrzej Sekuna.

Wśród ludzi czekających w kilkunastoosobowej kolejce są stali klienci oraz tacy, którzy trafili tam po przeczytaniu apelu na facebooku.

- Mieszkam na Nadodrzu, ale mam w pobliżu inne rzemieślnicze piekarnie. Tutaj wcześniej już kupowałam pieczywo i było pyszne. Jak przeczytałam apel, to pomyślałam, że przyjdę tutaj. To ważne, żeby pomóc. Czas pandemii jest ciężki dla wszystkich, a dla takich drobnych rzemieślników szczególnie. Tutaj chyba czas zatrzymał się. Świadczy o tym choćby to, że mało już jest miejsc, gdzie można płacić tylko gotówką. Taki odzew bardzo cieszy, ale chciałabym, żeby to nie był taki jednorazowy zryw, tylko aby ludzie, jak posmakują tego dobrego pieczywa, przychodzili tu częściej - mówi Anna Komarnicka, która w sobotę ustawiła się w kolejce przed piekarnią.

- Od dwóch dni zaświeciło dla nas słoneczko. Jest bardzo duży odzew. Przerósł nasze najśmielsze oczekiwania, jesteśmy zaskoczeni. Chciałem wszystkim podziękować. To jest budujące, przywraca wiarę w człowieka, że jednak jeden drugiemu potrafi pomóc - mówi właściciel piekarni Andrzej Sekuna.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska