Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocławianie wyszli na ulice w obronie bandyckiej Margot. I kto tu ma rację?

Janusz Michalczyk
Manifestacja we Wrocławiu
Manifestacja we Wrocławiu archiwum polska press
Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania.

Byłem szczerze zdumiony, że rzecznik jednego z ministerstw w naszym rządzie w tak jasny i kategoryczny sposób zareagował na piątkowe działania policji skierowane przeciwko osobom protestującym w obronie niejakiej Margot, aresztowanej aktywistki LGBT, która w dowodzie osobistym ma wpisane męskie dane i dlatego funkcjonariusze zwracają się do niej per „pan”, a w areszcie siedzi z facetami.

Zdaniem polityków opozycji, brutalność policjantów wobec manifestantów nie miała uzasadnienia i była zdecydowanie na wyrost. Minister sprawiedliwości twierdzi tymczasem, że Margot trafiła na dwa miesiące za kratki za bandytyzm i chuligaństwo, bo z koleżankami za-atakowała pojazd oblepiony głupimi hasłami przeciwko mniejszościom seksualnym. Ta sama Margot była w grupie, która powiesiła tęczową flagę na figurze Chrystusa.

Jednym słowem z tej Margot to niezłe ziółko, a zdaniem ministra Zbigniewa Ziobry po prostu agresor. Przy okazji minister po raz kolejny wyraził zwięźle, co myśli o interwencjach przedstawicieli władz Unii Europejskiej, odzywających się w obronie polskich zadymiarzy. Delikatnie mówiąc, całkowicie się z nimi nie zgadza i uważa, że powinni przeprosić, bo stoją po niewłaściwej stronie. Dlatego właśnie tak mocno zdziwiła mnie opinia przytoczna na początku tego felietonu. Czyżby w naszym rządzie doszło do rozłamu na tle rozumienia elementarnych zasad demokracji?

Nie, nie. Żartuję sobie... Biuro prasowe ministerstwa spraw zagranicznych odniosło się do dramatycznych wydarzeń na Białorusi, gdzie wybuchły zamieszki po wyborach prezydenckich. Łatwo zauważyć, że rząd nie ma najmniejszych kłopotów z oceną tego, co dzieje się za wschodnią granicą, choć chwilę wcześniej kazał policji spacyfikować demonstrantów w Warszawie. Nie zdziwię się, gdy niektórzy oburzą się teraz na porównanie obu sytuacji, bo skala protestów jest zupełnie inna, a co ważniejsze - tam rządzi krwawy despota Aleksander Łuka-szenka, a u nas - jak zauważył ostatnio prezydent Andrzej Duda - demokracja ma się dobrze jak nigdy wcześniej. Nie mówiąc już o tym, że na Białorusi protestują patrioci, a u nas dewianci.

Chyba najłatwiej byłoby wobec zajść w Warszawie zająć stanowisko charakterystyczne dla tzw. symetrystów, którzy uważają, że obie strony polskich konfliktów mają „za uszami” i świadomie prą do konfrontacji, bo widzą w nawalance korzyści dla siebie. Aktywiści LGBT z rozmysłem prowokują po to, by potem przedstawiać się w oczach liberalnego Zachodu jako ofiary zacofanej mentalnie władzy. A minister sprawiedliwości świadomie podgrzewa atmosferę, żeby zyskać w społeczeństwie opinię obrońcy tradycji i porządku. Żadna ze stron konfliktu nie ma interesu, żeby był spokój. Dlatego spokoju nie będzie.

Brzmi rozsądnie. Z takim symetryzmem jest jednak ten kłopot, że nie bierze pod uwagę ogromnej dysproporcji sił. Garstka tęczowych aktywistów nigdy nie zagrozi uzbrojonemu po zęby państwu. Można mieć obawy, że jeśli dziwaczna Margot ląduje dziś za kratkami z błahego powodu, to jutro może się tam znaleźć każdy, kto inaczej niż rząd rozumie wolność i demokrację.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska