Urząd miasta zlecił przygotowanie analizy, która pokazała, jakie będą potrzeby miasta na dostawy ciepła do 2030 r. Z dokumentu wynika, że ilość odbiorców nie tylko nie będzie rosnąć, ale wręcz spadni. Bo choć w mieście będą powstawać nowe domy i biurowce, to coraz więcej z nich będzie korzystać z innych źródeł energii, na przykład kotłowni gazowych. Poza tym, wrocławskie budynki są coraz lepiej ocieplone, czyni nie trzeba w nich grzać tak mocno.
To dla miasta o tyle ważne, że nową elektrociepłownię chciała tu budować firma Fortum. Do niej należy teraz większość sieci przesyłowej we Wrocławiu. Ale ciepło wytwarza inna firma- Kogeneracja.
Choć na analizę miasto wydało 360 tys zł, okazuje się, że … nic z niej nie wyniknie, bo władze nie zamierzają podejmować żadnych kroków związanych z budową nowej ciepłownie we Wrocławiu. A tego domagają się radni Platformy Obywatelskiej.
- Budowę elektrociepłowni Fortum trzeba zablokować! – mówi wprost radny Łukasz Wyszkowski. – Są naukowe badania, które pokazują, że drugi obiekt tylko zwiększy ceny ciepła.
Jak to możliwe? Na zdrowy rozsądek - jeśli dwie firmy będą ze sobą rywalizować, mieszkańcy mogą tylko zyskać. Ale według radnych PO to nie takie proste.
- Fortum poniesie duże koszty na budowę nowej elektrociepłowni we Wrocławiu. I przerzuci go na swoich odbiorców, czyli mieszkańców miasta. A ponieważ sieć przesyłowa należy do niej, klientów jej nie zabraknie.
Radni chcą, by miasto zablokowało inwestycję. Jak?
- Zmieniając zapisy w planie miejscowym – tak, by przy Obornickiej nie mogła już powstać elektrociepłownia. Obecnie plan pozwala na taką budowę, a to błąd. Nowa analiza wprost to pokazuje. Najważniejsze, by urzędnicy wyciągneli z niej wnioski - dowodzi radny PO.
- Ten dokument i tak musieliśmy opracować, bo wymaga tego od nas rządowa ustawa o prawie energetycznym. Ale ta analiza nie oznacza, że miasto musi cokolwiek robić, by przeciwdziałać inwestycji Fortum. Byłby to zamach na swobodę gospodarczą – odpowiada radny Szymon Hotała (Klub Dutkiewicza).
Tymczasem okazuje się, że firma Fortum z zamieszania i miejskiego raportu nic sobie nie robi. Jej rzecznik Jacek Ławrecki mówi, że budowa, choć od dawna odkładana w czasie, jest wciąż aktualna.
- Prace przygotowawcze do realizacji inwestycji trwają cały czas. Natomiast ostateczna i wiążąca decyzja w sprawie budowy elektrociepłowni będzie możliwa dopiero, gdy poznamy ostateczny kształt nowego prawa energetycznego – tłumaczy rzecznik.
Dlaczego fińska firma chce inwestować we Wrocławiu, mimo iż miejski raport pokazuje, że klientów będzie trzeba szukać ze świecą?
- Nie przedstawiając szczegółowych analiz na poparcie swojej tezy, autorzy raportu prognozują zmniejszenie zapotrzebowania na ciepło. Tymczasem sytuacja na rynku ciepła jest dokładnie odwrotna. Odkąd Fortum przejęło sieć, zapotrzebowanie na ciepło wzrasta średnio o 30-40 megawatów rocznie. Wzrost na co najmniej tym samym poziomie będzie się utrzymywał także w kolejnych latach – mówi rzecznik.
Według zapowiedzi ministerstwa energetyki ważne dla Fortum ustawy będą gotowe do końca roku. Wtedy firma zdecyduje, czy budowa we Wrocławiu ruszy.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?