18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zboczeniec napada na kobiety przy cmentarzu

Paulina Czarnota
Tutaj, na chodniku przy ul. Wrocławskiej, atakuje zboczeniec. Kobiety boją się tędy chodzić
Tutaj, na chodniku przy ul. Wrocławskiej, atakuje zboczeniec. Kobiety boją się tędy chodzić Tomasz Hołod
Śledzi kobiety idące koło cmentarza, później je atakuje. Kiedy ofiary zaczynają krzyczeć, ucieka.

Okolice Cmentarza Kiełczowskiego stały się miejscem niebezpiecznym dla kobiet. Kiedy wysiadają z autobusu na przystanku Żmudzka, koło cmentarza, zaczyna je śledzić obcy mężczyzna. Droga wiedzie wzdłuż ul. Wrocławskiej. Chodnik nie jest oświetlony. W dodatku między nim a drogą rosną krzaki, przez co z ulicy nie widać, co sie tam dzieje.

Napastnik atakuje z zaskoczenia - brutalnie łapie za pośladki i piersi. Gdy kobiety zaczynają krzyczeć, ucieka.

Jedną z jego ofiar jest 25-letnia Lucyna. 5 października ok. godz. 21.30 wracała do domu właśnie tą trasą. - Szukałam czegoś w torebce. Nagle od tyłu ktoś przyciągnął mnie do siebie i zakrył mi ręką usta. Drugą przytrzymał mnie za pierś- opowiada. - Później zaczęłam się z nim szarpać, by się uwolnić. Jego palce znalazły się w moich ustach, więc go ugryzłam. Nie widziałam jego twarzy, bo było ciemno.
Dziewczyna zaczęła z całych sił krzyczeć. Wtedy z domu przy ul. Leśnej wybiegły dwie kobiety. To przestraszyło zboczeńca. Uciekł w stronę osiedla Psie Pole.

Roztrzęsiona pani Lucyna weszła do domu. Jak się okazało, mieszkała tam dziewczyna, która również została zaatakowana przez mężczyznę w tym samym miejscu. I to dwukrotnie! Kobiety wezwały policję z Długołęki.

- Spisali moje zeznania i razem z nimi przez 40 minut jeździłam po Psim Polu w poszukiwaniu tego człowieka. Niestety, nie znaleźliśmy go - mówi pani Lucyna. - Miała się do mnie odezwać policja kryminalna, ale minął miesiąc i nikt nie zadzwonił.

Paweł Petrykowski z biura prasowego policji zapewnia, że kryminalni prowadzą intensywne poszukiwania.

Wysoki brunet (190 cm wzrostu), z lekkim zarostem, ubra-ny na sportowo, bluzę miał zaciągniętą na głowę. Tak 18-letnia Karolina opisuje mężczyznę, który dwukrotnie ją zaatakował koło cmentarza Kiełczowskiego.

Pierwszy raz stało się to w lipcu. Karolina wracała od chłopaka z pl. Kromera. Wsiadła w autobus linii N, który zawiózł ją na przystanek Żmudzka. Później szła do domu (mieszka przy ul. Leśnej) nieoświetlonym chodnikiem wzdłuż ul. Wrocławskiej. Nagle ktoś z tyłu podszedł i złapał ją za pośladek. Zaczęła krzyczeć. Wtedy on uciekł. Nie zgłosiła tego policji, bo... się wstydziła.

Miesiąc później historia się powtórzyła. W tym samym miejscu, ok. godz. 20.30, idąc do domu, zauważyła, że ktoś ją śledzi. Przyspieszyła kroku.

- Nagle poczułam, że podchodzi do mnie ktoś od tyłu i chce mnie złapać za tyłek. Odwróciłam się i uderzyłam go parasolką. Wtedy zobaczyłam jego twarz. Perfidnie się uśmiechnął. Zaczęłam krzyczeć. Wtedy uciekł- opowiada Karolina. - Następnego dnia moja mama zgłosiła to telefonicznie policji w Długołęce. Ale nie widziałam, by patrolowali okolicę.

Jej mama za każdym razem drży, gdy córka wychodzi z domu.- Boję się, że ten zboczeniec może ją znowu napaść i skrzywdzić. Od tego czasu już sama nie wraca do domu. Zawsze dzwoni, żeby ktoś po nią wyszedł - opowiada pani Halina, mama Karoliny.

Od tamtej pory dziewczyna zawsze nosi w torebce gaz pieprzowy. Tak samo, jak jej kuzynka, 24-letnia Marta, która mieszka przy ul. Leśnej. Ona również została zaatakowana. Mężczyzna złapał ją za pośladki koło cmentarza Kieł-czowskiego. Później ciągnął ją w stronę pola i pobliskiego lasu. - Mówił mi, żebym nie krzyczała, że coś mi zrobi, a potem mnie puści - opowiada Marta.

W tym czasie napastnik zachowywał się bardzo spokojnie. Na szczęście Marcie też udało się uciec. Zgłosiła to policji. Ale teraz nawet w dzień, gdy przechodzi w pobliżu tego miejsca, nogi jej drżą.
Boją się nie tylko kobiety, które zostały zaatakowane. Również Anna Więckowska, która mieszka na Kiełczowie, boi się o swoją 17-letnią córkę.

- Słyszałam, że ktoś napada na dziewczyny. To straszne, co dzieje się pod moim domem! - mówi pani Ania.

Paweł Petrykowski, rzecznik dolnośląskiej policji, przyznaje, że mężczyzna jeszcze nie został zatrzymany. - Śledztwo prowadzą policjanci prewencyjni, kryminalni i prokuratura z Oleśnicy - mówi. Apeluje też, by wystrzegać się miejsc nieoświetlonych, a jeśli to niemożliwe, to chodzić w grupie.

Jak bronić się, kiedy napadnie Cię gwałciciel
Z Dariuszem Piotrowiczem, psychologiem kryminalnym ze Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej, rozmawia Paulina Czarnota

Jak powinny zachowywać się kobiety, kiedy zostaną napadnięte przez mężczyznę, który chce je zgwałcić? Czy krzyk to skuteczna forma obrony, czy powinny jednak zachować spokój?
Trudno doradzić kobiecie, jak się ma zachować w takiej sytuacji. Naturalną reakcją są krzyk i ucieczka. To strategia, którą najczęściej podejmują zaatakowane kobiety. Osoba napadnięta nie myśli racjonalnie, tylko odruchowo. Nie ma możliwości, by zachować zimną krew. A krzyk płoszy napastnika. Trzeba jednak pamiętać, żeby wzywać pomoc już na początku ataku, a nie czekać, aż mężczyzna się rozmyśli. Nie można wdawać się z nim w żadne dyskusje.

Czyli rozmowa nie pomoże?
Na pewno nie. Im dłużej ofiary zwlekają z obroną przed napastnikiem, tym on ma większą przewagę nad nimi.

Mężczyzna, który atakował kobiety, zawsze najpierw je śledził i napadał w tym samym miejscu...
Prawdopodobnie czuje się tam bezpiecznie, bo dobrze zna okolicę. Systematyczność ataków w tym samym miejscu może świadczyć o tym, że niedaleko mieszka, uczy się bądź pracuje. Jeśli chodzi o śledzenie, napastnik zawsze obserwuje wcześniej swoje ofiary. Ocenia, czy warto atakować.

Na szczęście nikogo do tej pory nie zgwałcił. Śledzi kobiety, dotyka i, kiedy one krzyczą, ucieka. Czy tak zachowuje się gwałciciel?
Może to być osoba z upośledzeniem intelektualnym. Na razie wystarczy jej sam dotyk, by poczuć napięcie seksualne. Ale może to też być osoba, która była wcześniej karana za podobny czyn, wie, jakie są konsekwencje i jest ostrożna. Dlatego, gdy kobiety krzyczą, ucieka.

Czy kurs samoobrony w czymś pomoże?
Na pewno zwiększy pewność siebie. Ale podczas ataku i tak zachowamy się instynktownie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska