Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wrocław: Zabił za 320 zł - usłyszy wyrok

Marcin Rybak
24-letniemu Markowi B. grozi dożywocie. Wczoraj bez słowa słuchał zeznań lekarza
24-letniemu Markowi B. grozi dożywocie. Wczoraj bez słowa słuchał zeznań lekarza Janusz Wójtowicz
Kończy się proces 24-letniego mężczyzny oskarżonego o bestialski mord. Sprawca zabrał z domu ofiary 320 złotych - twierdzi oskarżająca w tej sprawie Prokuratura Rejonowa w Wołowie. Marek B., mieszkaniec wioski koło Brzegu Dolnego, zabić miał jednego ze swoich sąsiadów w styczniu ubiegłego roku.

Wczoraj podczas rozprawy usłyszeliśmy relację lekarza specjalisty od medycyny sądowej. Ustalenia z sekcji zwłok i oględzin ciała ofiary są wstrząsające. Sprawca zaatakował nożami i siekierą. Bił i kopał. Był tak brutalny, że ostrze jednego z noży złamało się na kości ofiary.

Najpierw morderca zaatakował nożem i pięściami. Zenon B. próbował się bronić i uciekać. Jednak był mocno pijany, co utrudniało ucieczkę i skuteczną obronę. Napastnik zadawał ciosy nożami w ramię i klatkę piersiową. Bił i kopał. Gdy Zenon B. przewrócił się, otrzymał ciosy siekierą. Ostrzem i obuchem. Było ich kilka albo kilkanaście. Dokładnie nie da się policzyć, bo ostrze siekiery mogło kilka razy trafić w to samo miejsce.

Według oskarżenia zamordowany Zenon B. i oskarżony Marek byli dobrymi znajomymi. Do tragedii doszło 26 stycznia ubiegłego roku. Tego dnia po południu Marek B. kilka razy odwiedził w domu swojego sąsiada Zenona B. W międzyczasie był w sklepie. Kupił małą butelkę wódki, kilka piw i papierosy.

Gdy ok. godz. 19.40 na jego komórkowy telefon zadzwonił brat, powiedział mu, że jest u Zenona. Godzinę później Marek B. wrócił do domu, w którym mieszkał razem z rodzicami. Przebrał się. Wtedy - jak zeznawali później jego rodzice - zorientował się, że zostawił u Zenona papierosy i wrócił po nie.
Chwilę później wpadł do domu przerażony, mówiąc, że zastał Zenona z głową na pół przerąbaną.

Pobiegł do sąsiadów, bo rodzice mu nie uwierzyli. Ci wezwali policję. Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce, od razu zatrzymali Marka B. Jego relacje o tym, jak wrócił po papierosy i zastał mężczyznę z rozrąbaną głową, wydawały się im niewiarygodne i sprzeczne. Co więcej: na jego ubraniu - tym, które zostawił w domu, gdy wrócił od Zenona - znaleziono podejrzane zabrudzenia. Później okazało się, że to jeden z kluczowych dowodów obciążających Marka B.

Doktor Jerzy Kawecki, ekspert z zakładu medycyny sądowej, mówił wczoraj w sądzie, że były to ślady krwi i resztki mózgu. W czasie śledztwa Marek B. nie przyznawał się do winy. Podawał kilka różnych wersji zdarzenia. Raz miał być przypadkowym świadkiem morderstwa dokonanego przez nieznanego sprawcę. Innym razem podał imię i nazwisko osoby, która miała mordu dokonać. Według tej wersji, on stał blisko i stąd zabrudzenia od krwi i fragmentów mózgu.

Prokuratura nie uwierzyła we wszystkie te rewelacje. Mężczyzna wskazywany jako morderca nie mógł być w mieszkaniu Zenona B. w chwili zbrodni. Poza tym - to kolejny mocny dowód oskarżenia - na trzonku siekiery i rękojeści noża używanego do zabójstwa - znaleziono kod genetyczny Marka B. Oskarżonemu grozi dożywocie.

Prokuratura Rejonowa w Wołowie szuka sprawców kolejnej zbrodni.

Jej ofiarą padła 70-letnia mieszkanka Wołowa. Szczegóły zbrodni, do której doszło kilka dni temu, są trzymane w tajemnicy. Wiadomo, że do napadu doszło w biały dzień. Kobieta mieszkała w willi. Była sama w domu. Jej córka, mąż i wnuk, którzy mieszkali razem z nią, byli akurat w pracy.

Bandyci weszli do mieszkania w biały dzień. Żaden z sąsiadów niczego nie widział. Kobieta została zamordowana nożem. Mieszkanie splądrowano. Według prokuratury była to zbrodnia ze szczególnym okrucieństwem. MAR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska